Kochani ! :*
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę tak daleko zajść :)) "To dzięki wam, mam teraz to co mam. To dzięki wam wspanialszy jest ten świat. " Jakoś, nie bardzo mnie cokolwiek dotychczas na tym nudnym świecie cieszyło. A tu proszę! :D Jestem blogerką?! Jakie to szczęście. Nie jestem w ogóle znana. No, ale przecież mam was. Wy będziecie na zawsze. Pierwszą dwudziestkę czytelników zapamiętam na zawsze! Obiecuję wam to. Jest was na razie chyba tylko 15 ale jesteście zapisani w moim pamiętniku! Niektórych z was, nazwy znam na pamięć! :))) Tak mi miło, że jesteście ze mną <3 Że mnie motywujecie komentując (Rozśmieszacie mnie tym, jak najeżdżacie na Patrycję, kocham was po prostu hah <3) Że czytacie i wgl, że wszystko <3 :* Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie <3 :* Kocham :* <3 <3 <3
-Co z matką?
-Zdaje się, że ma depresje, lub załamanie nerwowe. W związku z tym, że straciła kolejne dziecko. Na prawdę mi jej szkoda, najpierw córka, mąż, teraz ta dziewczyna. Nie układało im się chyba w życiu...
-Tak, to naprawdę nie ciekawa sytuacja. Kiedy biorą jej ciało?
-Mają przyjechać za około pół godziny.
Ja żyłam! Ogarnął mnie strach, nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, byłam zamknięta, w jakimś? Kaftanie na ciała? Nie wiem! Co teraz?!.....
Zaczęłam walić rękami, chodź byłam bardzo osłabiona, po tym "czymś" żeby zauważyli, że żyję! Słuchałam uważnie, czy coś mówią.
-Doktorze!
-To nie możliwe. - Odpowiedział, ze spokojem, a jednocześnie ździwieniem doktor.
-Niech mi Pani pomoże. - Powiedział doktor... Był przerażony, to było słychać..
Nagle ciemność, przemieniła się, w białe, oślepiające światło...
-Proszę Pani, słyszy nas Pani?
Pokiwałam głową na znak... Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Niesamowite... - Powiedział doktor łapiąc się za brodę. - Pani Aniu, wie Pani co ma Pani zrobić, niech Pani wszystko odwoła, ja dokonam badań. Proszę jak na razie nie powiadamiać rodziny.
-Do....brze. - Powiedziała pielęgniarka nadal nie dowierzając.
-Jak się Pani czuje?
Pokazałam doktorowi gestem, że nie mogę mówić.
-Ahh tak. - Jego mina stała się nieco mniej radosna.
Zaczął mnie badać, pisać coś na kartce... Trwało to potwornie długo...
-Nadal nie wiem jak to się stało. To co Pani powiem, może Panią bardzo zdziwić...Hyy.. A więc.. Pani nie żyła.... Nawet Pani pogrzeb był już zorganizowany, wszystko. To naprawdę nie możliwe. Puls zero. Zero życia. To trwało trzy dni. A teraz wszystko jest w porządku. Musimy zrobić Pani jeszcze badania rendgenowskie. Ponieważ, przyczyną Pani śmierci, było pobicie. Ale jeszcze ostatni cios... Czymś ostrym nadal nie ustalono czym... Prosto w serce proszę Pani.
Po słowach doktora, zaniemówiłam. No tak ja i tak nie mogłam mówić. Nie wierzyłam w to co się stało. Jak to możliwe, że ja w ogóle żyję?! Patrycja jest psychopatką! Nie wierzę, nie nie wierzę. Zaczęłam płakać.
-Proszę Pani, ja wiem, że to wszystko może być dla Pani, traumatyczne. Ale musi Pani teraz jak najwięcej odpoczywać. Co gorsza, nie wiadomo co się stało z Pani dziurą w sercu. Była ona dość duża.
No... Ale chwila! Co z moją rodziną?! Mamą?! Wrzoskiem?! PATRYCJĄ! I co z... Dawidem.. Czy on o tym wszystkim wie?Doktor siedział tak blisko mnie że zdołałam wyciągnąć z kieszeni jego fartucha, notes i długopis. Zaczęłam pisać.
"Co z moją rodziną?"
-Na razie jej nie powiadomiliśmy, zrobimy to, gdy w 100% będzie pewne, że Pani przeżyje.
"Dlaczego?!Ja chcę ich zobaczyć!"
-W tym momencie to niemożliwie.
"Ale ja będę żyła?"
-Nie potrafię Pani na to odpowiedzieć. - Powiedział smutny i zamyślony. - Proszę iść spać. Za pół godziny kiedy sala rendgenowska będzie gotowa, przyjdziemy po Panią.
Nie interesowało mnie to co powiedział doktor. Udawałam, że śpię. Przyszło parę pielęgniarek, dało mi kroplówkę i tak dalej. Kiedy już poszły, myślałam jak wyjść. Zobaczyłam, że jestem położona na parterze. Słaba... Podniosłam się podeszłam do okna, otworzyłam je i wyskoczyłam. Biegłam do domu Dawida...
Kiedy dotarłam martwo zapukałam do drzwi. Przebiegłam jakiś kilometr.Nie wiem jak to zrobiłam, widocznie z miłości naprawdę da się wszystko. Na szczęście drzwi otworzył Dawid. Był przerażony, zły, zaskoczony, radosny... Wszystko na raz!
-Angelika?! - Wykrzyczał.
-Dawid przepraszam. - Powiedziałam, po czym zrobiło mi się słabo i upadłam. Zemdlałam.
Cześć! :) Co trzy-cztery dni dodaję kolejny rozdział do mojego opowiadania, które jest opowiadaniem FanFiction :D Na początku (Pierwsze cztery rozdziały) opowiadanie jest nudne, to normalne bo się rozkręca, więc dajcie mi szansę do tego piątego :D Opowiadanie o Dawidzie Kwiatkowskim, możecie mnie hejtować, przecież nie zmienię zdania i i tak będę pisać dalej ;) Mam kilka stałych czytelników dla nich dodaję ;* Zapraszam do czytania :3
O ja Cie.. Patrycja jest głupią, wredną, walniętą krową! Spalić ją nie powiesić! A z tego gostka co pobił Angelikę zrobić pasztet! :3 Uff ale na szczęście Angelika żyje.. Bo żyje prawda?.. Módlmy się żebyś przypadkiem nie miała pomysłu nikogo uśmiercać.. A co do samego rozdziału.. Świetny a końcówka najlepsza :D Czekam na nexta <33
OdpowiedzUsuńPs. My też Cie kochamy <33 :D
Super jak zawsze :* czekam na następny ~ Karla
OdpowiedzUsuń|Jeej MEGA! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! ♥
Supcio :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
ONA ŻYJE! <3 Oby się pogodzili! A Patrycja ma zdechnąć w więzieniu!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:*
Popłakałam się, na prawdę... to takie kochane ze strony Angeliki, że uciekła ze szpitala dla Dawida. Niesamowite :") Hmm..Patrycja, jezu no brak mi słów na taką dziewczynę. Jak można "zabić" kogoś tylko po to aby zrobić drugiej osobie na złość?!
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń