Kochani...<3
To dla mnie strasznie trudne, ale mam małe pocieszenie. Nie wiem jak zacząć, tak, tak, najlepiej od początku. Dobrze, w takim razie, na początku proszę was, abyście dotrwali do końca mojej "wypowiedzi" i przeczytali dokładnie, co mam wam do przekazania. Wielu z was, z tego co widzę (ku mojemu zdziwieniu) zastanawia się, dlaczego tak długo nie ma rozdziału. No właśnie dlaczego? W końcu to AŻ 9 dni. Sama się nad tym długo zastanawiałam. Nie, nie mam żadnej blokady, miałam jeszcze co do tego bloga tysiąc pomysłów, ale.. Nadeszła mała zmiana. Tak, mieliśmy dotrwać do setnego rozdziału, dawno już powinien być 79, zakończyło się na 78 i.. Na nim się zakończy. Tak. Postanowiłam zakończyć tego bloga. Czytelnicy, którzy obserwują/obserwowali mojego aska, mogli zauważyć, że mówiłam tam, że podejmę decyzję co do zakończenia bloga. Nie wiecie, jak długo się nad tym zastanawiałam i jak mnie to trapiło. To znaczy, tak na prawdę, do tej pory nie jestem pewna czy tego chcę, ale powstanie nowy blog. Nie dziś nie jutro, w przyszłości. Jak wspominałam, wiele, wiele razy - Będzie to blog dużo lepszy, z wyglądu, treści i wszystkiego innego, mam wiele pomysłów i zmian do wprowadzenia w sposobie mojego blogowania, ale spokojnie, to również będzie blog FanFaction, o Dawidzie Kwiatkowskim. - Tak mówiłam i zdania nie zmieniłam. Blogowanie to cudowna rzecz. Zwłaszcza, że ma się dla kogo to robić. Niesamowitym uczuciem jest siąść do komputera, wejść na bloga i zacząć czytać, wasze wspaniałe komentarze, zabawne, miłe, przerażone, w formie gróźb, a nawet troskliwe, bo wiele razy pisałam, że coś u mnie nie tak, a wy byliście przy mnie. To uczucie nie do opisania, kiedy jest się docenianym. Wiele z was mnie nie zrozumie, niektórzy może tak, bo kończę tego bloga, dla was może bez najmniejszego powodu. Chciałabym, żebyście odpoczęli razem ze mną i wrócili, kiedy powstanie nowy blog i nasza nowa lepsza historia. Dobrze, bo chyba ani razu nie wspomniałam o tym, z jakiego powodu, kończę tego bloga, w dodatku tak niespodziewanie. Na pewno, są osoby które pomyślą "Oooo spadła jej aktywność, to powie, że kończy bloga i czeka na miliony komentarzy, żeby nie kończyła, żałosne" Nie kochani, nie jestem taka. Tak, aktywność bardzo spadła i było jak i jest to dla mnie przykre i ma to mały wpływ na koniec bloga, ale nie tylko o to się tu rozchodzi. Tutaj chodzi o mnie. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko, regularne dodawanie dla was rozdziałów na blogu, stanie się dla mnie takie trudne. Jak pamiętacie, na początku dodawałam codziennie, później co dwa dni, potem co trzy, a na samym końcu co 4-5. Hyy... To jeden powód, szkoła sprawia, że... Brakuje mi czasu, dla siebie i znajomych. Wracam o 15/16 siedzę nad książkami do 20 po czym jestem padnięta i brak mi chęci do czegokolwiek. To jeden z powodów. Kolejnym jest to, że.. Przez moje bezmyślne zalogowanie się na swoim telefonie w Google+ i wejście na konto z bloga hmm... Wszystko co napiszę tutaj na blogu, pojawia się na moim telefonie, czego w żaden sposób nie da się usunąć, naprawdę próbowałam wszystkiego... :) To straszne, bo mam teraz bardzo zasyfiony nowy telefon, także, nie polecam. Mam też takie powody, bardziej osobiste, o których nie chcę na prawdę wspominać. Zrozumcie mnie. To teraz nie czas dla mnie by prowadzić bloga. Wiele z was odejdzie na zawsze, niektórzy może zostaną, inni zakpią, jeszcze inni nawet tego nie przeczytają. Kocham was, ale to siła wyższa. Nie kończę z tym na zawsze, nie potrafiła bym, za bardzo się do tego wszystkiego łącznie z wami przywiązałam. Czuję dziwną więź. Musicie mnie zrozumieć. Bo jednak, jakby na to inaczej popatrzeć, najważniejsza jest nauka i zdrowie. Przyjemności/Hobby na drugim miejscu, co też mi ciągle powtarzają moi rodzice. Przepraszam was za wszystko i strasznie dziękuję. Ten blog, był dla mnie niesamowitą przygodą. Pokochałam to wszystko, pokochałam was, bloga, dosłownie wszystko. Wiele też się nauczyłam i wielu z was poznałam. To niesamowite jak do tego wszystkiego się przywiązałam, ale teraz nie może tak dalej być. Dziękuję wam za wszystko i przepraszam, ale pamiętajcie, powrócę - Dam znać wam wszędzie,że wracam. Najpóźniej w wakacje, znów będziemy razem. Kocham was i nic tego nie zmieni, pamiętajcie <3 #NaZawsze
Cześć! :) Co trzy-cztery dni dodaję kolejny rozdział do mojego opowiadania, które jest opowiadaniem FanFiction :D Na początku (Pierwsze cztery rozdziały) opowiadanie jest nudne, to normalne bo się rozkręca, więc dajcie mi szansę do tego piątego :D Opowiadanie o Dawidzie Kwiatkowskim, możecie mnie hejtować, przecież nie zmienię zdania i i tak będę pisać dalej ;) Mam kilka stałych czytelników dla nich dodaję ;* Zapraszam do czytania :3
Music
wtorek, 17 lutego 2015
niedziela, 8 lutego 2015
Rozdział 78
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale tak jak poinformowałam was na asku, miałam do załatwienia parę spraw i byłam wczoraj już zbyt zmęczona, żeby napisać rozdział, więc pojawił się on dziś. Druga sprawa jest też taka, że trudno mi się pisze przez to wszystko, nie mam już takiego "zapału" jak dawniej, ale co ja poradzę. Jeszcze raz przepraszam, że rozdział tak późno i zapraszam do czytania :)
#Oczami Dawida#
Po jej słowach, nie wiedziałem za bardzo, jak mam zacząć rozmowę. Chyba strasznie zszokowałem ją swą nagłą obecnością. Wszedłem bez uprzedzenia, jak do siebie do domu. Przez co udawała, że wcale jej to nie przejęło, ale znam ją i wiem, że w środku jest przerażona.
-Po co tu przyszedłeś? - Obróciła się i wyciągnęła z dolnej szafki obok pieca szufelkę. Dokładnie pozamiatała z podłogi rozbite szkło i wyrzuciła do kosza, po czym niechętnie wróciła do mnie.
-Nie myśl, że chcę do Ciebie wracać. - Zapewniłem ją trochę nieprzyjemnie. - Słyszałam, że miałaś wypadek. - Oparłem się o blat.
-Wypadek? - Zaśmiała się kpiąc ze mnie. Udawała twardą. - Chciałam się przez Ciebie zabić, na szczęście przejrzałam na oczy. - Zwróciła się by stąd wyjść, ale szybko złapałem ją za nadgarstek.
-Poczekaj.. Dlaczego chciałaś się przeze mnie zabić, żałujesz tego wszystkiego co zrobiłaś? Zamiast mnie przeprosić, ty po prostu stchórzyłaś.-Prychnąłem jej w twarz.
-Nie przeprosiłam Cię?.. Dawid, za co ja mam Cię tak na prawdę przepraszać, za to, że z Tobą zerwałam, bo nie radziłam sobie z problemami? Tak żałuję tego, ale przeprosiłam Cię za to i to ty, powinieneś mnie przeprosić, bo wyrządziłeś mi więcej krzywd. - Uderzała parę razy delikatnie pięścią o moją klatkę piersiową.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. - Odsunąłem się od niej zdenerwowany.
-O co ma więcej chodzić? Wytłumacz mi, bo nie wiem. - Oparła się o kanapę.
-Jak to o co? O to, że od początku kiedy mnie poznałaś udawałaś, że mnie kochasz, że Ci na mnie zależy, że cokolwiek dla Ciebie znaczę. Udawałaś to wszystko! Wykorzystałaś to, że jestem sławny i w zamian za pieniądze, mówiłaś wszystkim hejterom, moim fanom,dosłownie wszystkim, informacje z mojego osobistego życia! To, o czym miał się nie dowiedzieć nikt rozumiesz?! Dawałaś im filmy z imprez, takie rzeczy przez które wstyd mi przed samym sobą.Mówiłem Ci rzeczy, których nie mówiłem nawet przyjaciołom, to też im powiedziałaś?! Byłaś dla mnie całym światem, kochałem Cię tak bardzo, a ty mnie tak wykorzystałaś. - Kręciłem głową, chciałem być twardy, ale pomimo to, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Zbyt długo byłem silny.
-Co? - Wydusiła po dłuższej chwili. - Kto to wymyślił, Sara? - Widziałem, że ma ochotę siąść i zacząć płakać.Przez to też, po chwili zaczęła płakać...
-Nie ważne kto, dla mnie i tak już dawno nie istniejesz. - Obróciłem się do wyjścia.
-Skoro byłam dla Ciebie całym światem i tak bardzo mnie kochałeś to dlaczego uwierzyłeś jej,a nie mi? - Mówiła płacząc. Nie obracałem się już, chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi.Przed nimi stał Wrzosek i Daniel. Gdy już chcieli zacząć po mnie jechać, że tu jestem, popatrzałem na nich błagalnym wzrokiem z bólem po czym dostrzegli moje łzy. Nic już nie mówili, dali mi wyjść bez słowa.
#Oczami Angeliki#
Kompletnie nie wiem o co chodziło Dawidowi. To straszne jak ludzie łatwo potrafią nas poróżnić. Wciąż pamiętam dni, gdy byliśmy razem szczęśliwi, na przykład kiedy podczas swojego koncertu zabrał mnie na scenę i śpiewał "Zawsze tam gdzie ty". Kochał mnie, tak bardzo mnie kochał. Dziś mnie nienawidzi, za coś czego nie zrobiłam. Co najlepsze od razu jej uwierzył, a mnie o to nawet nie zapytał... Dlaczego on mi to robi? Tak bardzo chciałabym mieć go teraz przy sobie.
-Angelika.. - Chwycił mnie za biodra Daniel. - Po co on tu przyszedł? - Wpatrywał się we mnie oczekując odpowiedzi.
Wtulałam się w niego z całych sił, mając wrażenie, że go duszę i zaczęłam mówić. - Twierdzi, że w zamian za pieniądze, udzielałam wszystkim chętnym, prywatnych informacji o nim. - Zaczęłam płakać.
-Skąd wziął taki pomysł? - Oddalił się ode mnie i otarł mi łzy z policzka.
-Sara mu to powiedziała, ponoć ma dowody. - Przetarłam oczy dłońmi.
-Skoro Sara mu to powiedziała i ma dowody, to znaczy, że to ona, nie martw się jeszcze jej to udowodnimy, tak? - Chwycił mnie za dłonie.
-Tak, ale ja już nie chcę do niego wracać. - Obróciłam się i rzuciłam bezsilnie na kanapę. - Daniel, zdobędziesz mi jakoś te "dowody" proszę.
-Już idę. - Momentalnie wyszedł z mieszkania, ponieważ i tak był już ubrany.
Resztę wieczoru byłam skazana spędzić sama. Wrzosek postanowił pomóc Danielowi. Nie wiem co teraz będzie, ale mam jakiś pomysł, wiem na pewno, że niestety, ale nie będzie to łatwe.
Mijały godziny, a chłopacy nie wracali. Było około godziny 24, więc nie miałam sił więcej na nich czekać, pomyślałam, że jak przyjdą, to przyjdą. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam się położyć. Gdy już było mi tak idealnie i prawie usypiałam... Zadzwonił dzwonek. Zabiję ich. Ubrałam papucie po czym zeszłam na dół i otworzyłam chłopakom drzwi, wparowali do domu zadowoleni, rozebrali się i natychmiast zaczęli mi wszystko opowiadać.
-Nigdy byś nie zgadła jaka ona jest głupia! - Zaczął wniebowzięty Deny.
-Opowiadaj wszystko. - Rzuciłam się obok niego na kanapę zaspana.- Znasz prawdę,skąd?- Wpatrywałam się w niego przejęta, oczekując odpowiedzi.
-Po prostu poszedłem pod jej blok, żeby z nią pogadać. Za nim doszedłem wyszła z niego i zaczęła iść w jakimś kierunku. Postanowiłem, że pójdę za nią. Doszliśmy do jakiejś pizzerii, gdzie czekały na nią trzy dziewczyny, była tak ubrana, że nie było widać jej twarzy. Te dziewczyny dały jej jakiś hajs a ona kopertę po czym powiedziała im coś i zaczęła wracać. - Tłumaczył.
-Czyli, to faktycznie ona dawała im te informacje i nadal nie przestała pomimo, że to wyszło? - Westchnęłam zmęczona tą sytuacją.
-Słuchaj dalej, poszedłem do nich i chciałem się wszystkiego dowiedzieć. Były przestraszone, że ktoś je przyłapał więc mówiły od razu, zwłaszcza, że w zamian za powiedzenie wszystkiego dałem im swój numer, a wiedzą, że przyjaźnię się z Dawidem. - Mówił przejęty. - Zapytałem czy wiedzą kim ona jest, powiedziały, że tak Angelika - czyli udawała Ciebie - dały jej trzy stówy. W liście były rzeczy o Dawidzie, numer jego telefonu, prywatne zdjęcia, filmy, rozmowy i ogólnie rozumiesz. Powiedziałem im, że to tak na prawdę Sara. Chciałem dostać wszystkie listy, dały mi je, na szczęście miały je przy sobie. W pierwszym data 16.07. - Uśmiechnął się tajemniczo.
-Wtedy mnie jeszcze nie znaliście. - Dodałam zamyślona i jednocześnie wniebowzięta.
-No właśnie, więc już mamy dowody. - Wyprostował się dumnie.
-Kocham Cię! - Rzuciłam mu się na szyję.
-Wiem, wiem coś mi się należy. - Wypowiedział te słowa stanowczo. Zdziwił mnie. - Żartuję. - Dodał po chwil. Lepiej będzie, jak o tym zapomnę.
-Wiem już co muszę zrobić, kiedy one się spotykają? - Mówiłam pospiesznie.
-Jak jej dadzą więcej hajsu to pewnie nawet jutro. - Prychnął.
-Umów je z nią na jutro w tym samym miejscu o 16, dobrze? - Spojrzałam nerwowo na zegarek i zaczęłam biec na górę do pokoju.
-Zaraz co ty chcesz zrobić?! - Krzyczał za mną Sebastian.
-Skoro ja miałam w sumie przez nią umrzeć. - Przystanęłam nie obracając się. - To załatwię ją tak, że nie będzie mogła spojrzeć w lustro. - Stałam tak jeszcze chwile i zadowolona powolnym krokiem szłam przez korytarz w kierunku swojego pokoju.
#Oczami Dawida#
Po jej słowach, nie wiedziałem za bardzo, jak mam zacząć rozmowę. Chyba strasznie zszokowałem ją swą nagłą obecnością. Wszedłem bez uprzedzenia, jak do siebie do domu. Przez co udawała, że wcale jej to nie przejęło, ale znam ją i wiem, że w środku jest przerażona.
-Po co tu przyszedłeś? - Obróciła się i wyciągnęła z dolnej szafki obok pieca szufelkę. Dokładnie pozamiatała z podłogi rozbite szkło i wyrzuciła do kosza, po czym niechętnie wróciła do mnie.
-Nie myśl, że chcę do Ciebie wracać. - Zapewniłem ją trochę nieprzyjemnie. - Słyszałam, że miałaś wypadek. - Oparłem się o blat.
-Wypadek? - Zaśmiała się kpiąc ze mnie. Udawała twardą. - Chciałam się przez Ciebie zabić, na szczęście przejrzałam na oczy. - Zwróciła się by stąd wyjść, ale szybko złapałem ją za nadgarstek.
-Poczekaj.. Dlaczego chciałaś się przeze mnie zabić, żałujesz tego wszystkiego co zrobiłaś? Zamiast mnie przeprosić, ty po prostu stchórzyłaś.-Prychnąłem jej w twarz.
-Nie przeprosiłam Cię?.. Dawid, za co ja mam Cię tak na prawdę przepraszać, za to, że z Tobą zerwałam, bo nie radziłam sobie z problemami? Tak żałuję tego, ale przeprosiłam Cię za to i to ty, powinieneś mnie przeprosić, bo wyrządziłeś mi więcej krzywd. - Uderzała parę razy delikatnie pięścią o moją klatkę piersiową.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. - Odsunąłem się od niej zdenerwowany.
-O co ma więcej chodzić? Wytłumacz mi, bo nie wiem. - Oparła się o kanapę.
-Jak to o co? O to, że od początku kiedy mnie poznałaś udawałaś, że mnie kochasz, że Ci na mnie zależy, że cokolwiek dla Ciebie znaczę. Udawałaś to wszystko! Wykorzystałaś to, że jestem sławny i w zamian za pieniądze, mówiłaś wszystkim hejterom, moim fanom,dosłownie wszystkim, informacje z mojego osobistego życia! To, o czym miał się nie dowiedzieć nikt rozumiesz?! Dawałaś im filmy z imprez, takie rzeczy przez które wstyd mi przed samym sobą.Mówiłem Ci rzeczy, których nie mówiłem nawet przyjaciołom, to też im powiedziałaś?! Byłaś dla mnie całym światem, kochałem Cię tak bardzo, a ty mnie tak wykorzystałaś. - Kręciłem głową, chciałem być twardy, ale pomimo to, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Zbyt długo byłem silny.
-Co? - Wydusiła po dłuższej chwili. - Kto to wymyślił, Sara? - Widziałem, że ma ochotę siąść i zacząć płakać.Przez to też, po chwili zaczęła płakać...
-Nie ważne kto, dla mnie i tak już dawno nie istniejesz. - Obróciłem się do wyjścia.
-Skoro byłam dla Ciebie całym światem i tak bardzo mnie kochałeś to dlaczego uwierzyłeś jej,a nie mi? - Mówiła płacząc. Nie obracałem się już, chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi.Przed nimi stał Wrzosek i Daniel. Gdy już chcieli zacząć po mnie jechać, że tu jestem, popatrzałem na nich błagalnym wzrokiem z bólem po czym dostrzegli moje łzy. Nic już nie mówili, dali mi wyjść bez słowa.
#Oczami Angeliki#
Kompletnie nie wiem o co chodziło Dawidowi. To straszne jak ludzie łatwo potrafią nas poróżnić. Wciąż pamiętam dni, gdy byliśmy razem szczęśliwi, na przykład kiedy podczas swojego koncertu zabrał mnie na scenę i śpiewał "Zawsze tam gdzie ty". Kochał mnie, tak bardzo mnie kochał. Dziś mnie nienawidzi, za coś czego nie zrobiłam. Co najlepsze od razu jej uwierzył, a mnie o to nawet nie zapytał... Dlaczego on mi to robi? Tak bardzo chciałabym mieć go teraz przy sobie.
-Angelika.. - Chwycił mnie za biodra Daniel. - Po co on tu przyszedł? - Wpatrywał się we mnie oczekując odpowiedzi.
Wtulałam się w niego z całych sił, mając wrażenie, że go duszę i zaczęłam mówić. - Twierdzi, że w zamian za pieniądze, udzielałam wszystkim chętnym, prywatnych informacji o nim. - Zaczęłam płakać.
-Skąd wziął taki pomysł? - Oddalił się ode mnie i otarł mi łzy z policzka.
-Sara mu to powiedziała, ponoć ma dowody. - Przetarłam oczy dłońmi.
-Skoro Sara mu to powiedziała i ma dowody, to znaczy, że to ona, nie martw się jeszcze jej to udowodnimy, tak? - Chwycił mnie za dłonie.
-Tak, ale ja już nie chcę do niego wracać. - Obróciłam się i rzuciłam bezsilnie na kanapę. - Daniel, zdobędziesz mi jakoś te "dowody" proszę.
-Już idę. - Momentalnie wyszedł z mieszkania, ponieważ i tak był już ubrany.
Resztę wieczoru byłam skazana spędzić sama. Wrzosek postanowił pomóc Danielowi. Nie wiem co teraz będzie, ale mam jakiś pomysł, wiem na pewno, że niestety, ale nie będzie to łatwe.
Mijały godziny, a chłopacy nie wracali. Było około godziny 24, więc nie miałam sił więcej na nich czekać, pomyślałam, że jak przyjdą, to przyjdą. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam się położyć. Gdy już było mi tak idealnie i prawie usypiałam... Zadzwonił dzwonek. Zabiję ich. Ubrałam papucie po czym zeszłam na dół i otworzyłam chłopakom drzwi, wparowali do domu zadowoleni, rozebrali się i natychmiast zaczęli mi wszystko opowiadać.
-Nigdy byś nie zgadła jaka ona jest głupia! - Zaczął wniebowzięty Deny.
-Opowiadaj wszystko. - Rzuciłam się obok niego na kanapę zaspana.- Znasz prawdę,skąd?- Wpatrywałam się w niego przejęta, oczekując odpowiedzi.
-Po prostu poszedłem pod jej blok, żeby z nią pogadać. Za nim doszedłem wyszła z niego i zaczęła iść w jakimś kierunku. Postanowiłem, że pójdę za nią. Doszliśmy do jakiejś pizzerii, gdzie czekały na nią trzy dziewczyny, była tak ubrana, że nie było widać jej twarzy. Te dziewczyny dały jej jakiś hajs a ona kopertę po czym powiedziała im coś i zaczęła wracać. - Tłumaczył.
-Czyli, to faktycznie ona dawała im te informacje i nadal nie przestała pomimo, że to wyszło? - Westchnęłam zmęczona tą sytuacją.
-Słuchaj dalej, poszedłem do nich i chciałem się wszystkiego dowiedzieć. Były przestraszone, że ktoś je przyłapał więc mówiły od razu, zwłaszcza, że w zamian za powiedzenie wszystkiego dałem im swój numer, a wiedzą, że przyjaźnię się z Dawidem. - Mówił przejęty. - Zapytałem czy wiedzą kim ona jest, powiedziały, że tak Angelika - czyli udawała Ciebie - dały jej trzy stówy. W liście były rzeczy o Dawidzie, numer jego telefonu, prywatne zdjęcia, filmy, rozmowy i ogólnie rozumiesz. Powiedziałem im, że to tak na prawdę Sara. Chciałem dostać wszystkie listy, dały mi je, na szczęście miały je przy sobie. W pierwszym data 16.07. - Uśmiechnął się tajemniczo.
-Wtedy mnie jeszcze nie znaliście. - Dodałam zamyślona i jednocześnie wniebowzięta.
-No właśnie, więc już mamy dowody. - Wyprostował się dumnie.
-Kocham Cię! - Rzuciłam mu się na szyję.
-Wiem, wiem coś mi się należy. - Wypowiedział te słowa stanowczo. Zdziwił mnie. - Żartuję. - Dodał po chwil. Lepiej będzie, jak o tym zapomnę.
-Wiem już co muszę zrobić, kiedy one się spotykają? - Mówiłam pospiesznie.
-Jak jej dadzą więcej hajsu to pewnie nawet jutro. - Prychnął.
-Umów je z nią na jutro w tym samym miejscu o 16, dobrze? - Spojrzałam nerwowo na zegarek i zaczęłam biec na górę do pokoju.
-Zaraz co ty chcesz zrobić?! - Krzyczał za mną Sebastian.
-Skoro ja miałam w sumie przez nią umrzeć. - Przystanęłam nie obracając się. - To załatwię ją tak, że nie będzie mogła spojrzeć w lustro. - Stałam tak jeszcze chwile i zadowolona powolnym krokiem szłam przez korytarz w kierunku swojego pokoju.
wtorek, 3 lutego 2015
Rozdział 77
Kochani!
Na asku, mówię wam, że martwię się aktywnością, to prawda. Nie wiem czemu, ale potwornie spadła. Mówicie, że to nie moja wina. W dodatku wiele z was, ma teraz ferie, co oznacza, że macie troszkę więcej czasu. Sama nie wiem, nie lubię mówić o takich rzeczach. Udawajmy, że wszystko w porządku :) Cieszmy się tymi 23 rozdziałami, ponieważ tyle zostało ich do końca :( Długo o tym myślałam, nie ważne jak jest, ważne, że was po prostu kocham, prawda? <3
Przy okazji, zapraszam was na aska :) http://ask.fm/Blogereczkaa
#Oczami Daniela#
W drodze po pomoc spotkałem Sebastiana, od razu poszliśmy z Angeliką do szpitala. Tam szybko i sprawnie przebadali dziewczynę. Nie chcieliśmy jej robić kłopotów z psychologiem, więc Wrzosek coś wymyślił i okłamał doktora, jak doszło do tego wszystkiego, nic nie mówiąc mu o próbie samobójczej. Angelika... No właśnie co z nią? Wczoraj wieczorem wróciła do domu i od tamtego czasu jej nie widziałem. Właśnie jestem w drodze do niej, mam nadzieję, że czuje się lepiej.
Drzwi otworzył mi Wrzosek. Ku mojemu zdziwieniu z wielkim bananem na twarzy. Dawno taki nie był. Zadowolony oznajmił, że Angelika jest u siebie i właśnie zabierali się do oglądania filmu. Zdjąłem buty i kurtkę, po czym powędrowałem do pokoju dziewczyny. Drzwi były uchylone. Sam nie wiedząc czemu, ukrywałem się i obserwowałem ją przez szparę. Angelika spojrzała na zegarek i podeszła do szafy ściągając koszulkę, chcąc założyć nową. Przestraszony szybko się obróciłem i wtedy..
-Co ty tu robisz? - Moim oczom ukazał się zdenerwowany Sebastian trzymający w ręku miskę pełną popcornu i colę. Otworzył nogą drzwi i wszedł do pokoju. - Angelika, co teraz robiłaś? - Położył z lekkim uśmiechem na twarzy jedzenie na biurko.
-Przebierałam się. - Spojrzała na niego niepewnie.
-Tyy.. - Spojrzał w moją stronę a ja czym prędzej rzuciłem się na niego i przysłoniłem mu usta by nie wypowiadał tego słowa które miał na myśli.
-Nie przejmuj się nim. - Odparłem jakbym nie wiedział o co mu chodzi. - Cześć tak w ogóle i co u Ciebie? - Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.
-Odkąd wszedłeś coraz lepiej. - Powiedziała usiłując schować uśmiech, a we mnie coś drgnęło.
-No to... - Podrapałem się po głowie. - Co będziemy oglądać? - Rzuciłem się na łóżko.
-"Annabell". - Powiedziała dziewczyna i powtórzyła mój ruch.
Film, jak dla mnie nie był straszny. Jakaś nawiedzona lalka która pragnie ludzkiej duszy czy coś takiego. Natomiast Angelika tylko podskakiwała z przerażenia i z każdym razem wtulała się do mnie coraz mocniej. Cieszę się, że dziewczyna jest w tak znakomitym humorze w jakim nie była już od wakacji. Zastanawiamy się z Wrzoskiem dlaczego...Jestem zadowolony, bo chyba nie pamięta tego, co zrobiłem po jej przebudzeniu, albo odrodzeniu, nie wiem. Gdyby Karla się o tym dowiedziała, to byłby koniec. A z tego co wiem wraca za tydzień.
-Czekajcie. - Zastopował film Sebastian. - Idę do toalety. - Wstał z łóżka i wyszedł z pomieszczenia.
-Deny. - Powiedziała Angelika gdy Wrzosek już wyszedł.
-Tak? -Spojrzałem na nią nie wypuszczając ją ze swojego uścisku.
-Zrozumiałam parę rzeczy i teraz wiem czego tak naprawdę chcę.. Nie róbcie nic, żebym wróciła do Dawida, proszę, nie chcę go, po prostu nie chcę. - Spuściła głowę.
-Spokojnie młoda. - Rozczochrałem jej włosy na co zareagowała złością i śmiechem.
-Deny.. Karla wraca za niedługo, nie wspominać jej o tym co wtedy zrobiłeś a właściwie zrobiliśmy, prawda? - Zaskoczyła mnie tym pytaniem, zupełnie byłem przekonany, że o tym nie pamięta. Sama wyglądała na trochę zdziwioną, że o to zapytała.
-Myślałem, że o tym nie pamiętasz... - Byłem z nią szczery.
-Czegoś tak wspaniałego nie da się zapomnieć. - Zbliżyła swoją twarz do mojej. Cały w środku zapłonąłem, nie potrafiłem się powstrzymać, po prostu nie potrafiłem i zacząłem całować się z moją przyjaciółką.. Nie przestawaliśmy, cały czas zagłębialiśmy tylko swoje pocałunki...
-Już idę! - Wydarł się Sebastian. Szybko się z Angeliką od siebie odkleiliśmy i spojrzeliśmy na siebie zszokowani tym co robimy. Patrzeliśmy przez chwile na siebie, nie wiedząc co mamy z tym robić a potem usiłowaliśmy oglądnąć film, chociaż pewnie każdy z nas, myślał o tym co się wydarzyło..
#Oczami Dawida#
Doszło do mnie, że Angelika miała jakiś wypadek. Nie wiem co jej się stało, ale przyznam szczerzę, że trochę się tym martwię. Długo zastanawiałem się czy ją odwiedzić i choćby tylko sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Starałem się pójść do niej jak najszybciej, ponieważ im dłużej będę o tym myślał, zrezygnuję, jak zawsze, albo Sara mnie przekona, że to zły pomysł, a spontaniczne decyzje są przecież najlepsze.
Gdy stanąłem przed drzwiami jej domu od razu pożałowałem swojej decyzji. Z jedną dłonią w kieszeni i drugą wyciągniętą by już zapukać nie zrobiłem tego, Daniel i Wrzosek mnie wyprzedzili. Otworzyli drzwi i wyszli z domu.
-Ja pie*dole człowieku, co ty tu w ogóle robisz? Gdy wszystko jest już dobrze, jak zwykle się pojawiasz. - Przywitał mnie bardzo miłymi słowami Sebastian.
-Między mną i Angeliką wszystko skończone, ale chciałem się tylko dowiedzieć, czy z nią wszystko w porządku i tyle. - Powiedziałem lekko poddenerwowany.
-Doskonale wręcz, bo przez Ciebie się powiesiła pedale. - Wycedził przez zęby Wrzosek i podszedł do mnie bliżej czerwony ze złości, naciągając bluzę za łokcie.
-Co?! - Wykrzyknąłem. - Ona nie żyje?! - W sercu poczułem coś, jakby ciągle trwający zawał. Zrobiło mi się słabo..
-Żyje, wszystko dzięki mnie, a teraz pozwól, że pójdziemy a ty wracaj skąd przyszedłeś, bo ona nie chce Cię widzieć. - Zepchnął mnie z drogi Daniel, który po twarzy był chyba najbardziej zdenerwowany i miał ochotę mi poderżnąć gardło. Gotowało się nim. Widziałem jak ściska pięści i próbuje się opanować. Udałem, że wracam do domu, ale tak naprawdę odszedłem kawałek i zacząłem wracać gdy oni stracili mnie już z wzroku. Nie interesuje mnie to, że oni nie pozwalają mi do niej pójść. To sprawa pomiędzy nią a mną. Nie mogę sobie tak po prostu pójść. Popełniła próbę samobójcza przeze mnie? Czy mówią to, żebym miał wyrzuty sumienia? Muszę z nią porozmawiać i przede wszystkim dowiedzieć się dlaczego to zrobiła, a nie chodzi tu o zerwanie ze mną. Chodzi o coś grubszego... Drzwi były otwarte, więc bez pukania czy też dzwonienia wszedłem po cichu do środka. Była tam. Z daleka zauważyłem na jej szyi ślady, po grubym sznurze... Stała do mnie tyłem i przyrządzała chyba obiad. Znienacka, obróciła się. Ujrzałem w jej oczach lęk i nie pokój.
-Dawid? - Pisnęła cicho i upuściła szklankę wody którą miała w swojej maleńkiej dłoni.
Na asku, mówię wam, że martwię się aktywnością, to prawda. Nie wiem czemu, ale potwornie spadła. Mówicie, że to nie moja wina. W dodatku wiele z was, ma teraz ferie, co oznacza, że macie troszkę więcej czasu. Sama nie wiem, nie lubię mówić o takich rzeczach. Udawajmy, że wszystko w porządku :) Cieszmy się tymi 23 rozdziałami, ponieważ tyle zostało ich do końca :( Długo o tym myślałam, nie ważne jak jest, ważne, że was po prostu kocham, prawda? <3
Przy okazji, zapraszam was na aska :) http://ask.fm/Blogereczkaa
#Oczami Daniela#
W drodze po pomoc spotkałem Sebastiana, od razu poszliśmy z Angeliką do szpitala. Tam szybko i sprawnie przebadali dziewczynę. Nie chcieliśmy jej robić kłopotów z psychologiem, więc Wrzosek coś wymyślił i okłamał doktora, jak doszło do tego wszystkiego, nic nie mówiąc mu o próbie samobójczej. Angelika... No właśnie co z nią? Wczoraj wieczorem wróciła do domu i od tamtego czasu jej nie widziałem. Właśnie jestem w drodze do niej, mam nadzieję, że czuje się lepiej.
Drzwi otworzył mi Wrzosek. Ku mojemu zdziwieniu z wielkim bananem na twarzy. Dawno taki nie był. Zadowolony oznajmił, że Angelika jest u siebie i właśnie zabierali się do oglądania filmu. Zdjąłem buty i kurtkę, po czym powędrowałem do pokoju dziewczyny. Drzwi były uchylone. Sam nie wiedząc czemu, ukrywałem się i obserwowałem ją przez szparę. Angelika spojrzała na zegarek i podeszła do szafy ściągając koszulkę, chcąc założyć nową. Przestraszony szybko się obróciłem i wtedy..
-Co ty tu robisz? - Moim oczom ukazał się zdenerwowany Sebastian trzymający w ręku miskę pełną popcornu i colę. Otworzył nogą drzwi i wszedł do pokoju. - Angelika, co teraz robiłaś? - Położył z lekkim uśmiechem na twarzy jedzenie na biurko.
-Przebierałam się. - Spojrzała na niego niepewnie.
-Tyy.. - Spojrzał w moją stronę a ja czym prędzej rzuciłem się na niego i przysłoniłem mu usta by nie wypowiadał tego słowa które miał na myśli.
-Nie przejmuj się nim. - Odparłem jakbym nie wiedział o co mu chodzi. - Cześć tak w ogóle i co u Ciebie? - Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.
-Odkąd wszedłeś coraz lepiej. - Powiedziała usiłując schować uśmiech, a we mnie coś drgnęło.
-No to... - Podrapałem się po głowie. - Co będziemy oglądać? - Rzuciłem się na łóżko.
-"Annabell". - Powiedziała dziewczyna i powtórzyła mój ruch.
Film, jak dla mnie nie był straszny. Jakaś nawiedzona lalka która pragnie ludzkiej duszy czy coś takiego. Natomiast Angelika tylko podskakiwała z przerażenia i z każdym razem wtulała się do mnie coraz mocniej. Cieszę się, że dziewczyna jest w tak znakomitym humorze w jakim nie była już od wakacji. Zastanawiamy się z Wrzoskiem dlaczego...Jestem zadowolony, bo chyba nie pamięta tego, co zrobiłem po jej przebudzeniu, albo odrodzeniu, nie wiem. Gdyby Karla się o tym dowiedziała, to byłby koniec. A z tego co wiem wraca za tydzień.
-Czekajcie. - Zastopował film Sebastian. - Idę do toalety. - Wstał z łóżka i wyszedł z pomieszczenia.
-Deny. - Powiedziała Angelika gdy Wrzosek już wyszedł.
-Tak? -Spojrzałem na nią nie wypuszczając ją ze swojego uścisku.
-Zrozumiałam parę rzeczy i teraz wiem czego tak naprawdę chcę.. Nie róbcie nic, żebym wróciła do Dawida, proszę, nie chcę go, po prostu nie chcę. - Spuściła głowę.
-Spokojnie młoda. - Rozczochrałem jej włosy na co zareagowała złością i śmiechem.
-Deny.. Karla wraca za niedługo, nie wspominać jej o tym co wtedy zrobiłeś a właściwie zrobiliśmy, prawda? - Zaskoczyła mnie tym pytaniem, zupełnie byłem przekonany, że o tym nie pamięta. Sama wyglądała na trochę zdziwioną, że o to zapytała.
-Myślałem, że o tym nie pamiętasz... - Byłem z nią szczery.
-Czegoś tak wspaniałego nie da się zapomnieć. - Zbliżyła swoją twarz do mojej. Cały w środku zapłonąłem, nie potrafiłem się powstrzymać, po prostu nie potrafiłem i zacząłem całować się z moją przyjaciółką.. Nie przestawaliśmy, cały czas zagłębialiśmy tylko swoje pocałunki...
-Już idę! - Wydarł się Sebastian. Szybko się z Angeliką od siebie odkleiliśmy i spojrzeliśmy na siebie zszokowani tym co robimy. Patrzeliśmy przez chwile na siebie, nie wiedząc co mamy z tym robić a potem usiłowaliśmy oglądnąć film, chociaż pewnie każdy z nas, myślał o tym co się wydarzyło..
#Oczami Dawida#
Doszło do mnie, że Angelika miała jakiś wypadek. Nie wiem co jej się stało, ale przyznam szczerzę, że trochę się tym martwię. Długo zastanawiałem się czy ją odwiedzić i choćby tylko sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Starałem się pójść do niej jak najszybciej, ponieważ im dłużej będę o tym myślał, zrezygnuję, jak zawsze, albo Sara mnie przekona, że to zły pomysł, a spontaniczne decyzje są przecież najlepsze.
Gdy stanąłem przed drzwiami jej domu od razu pożałowałem swojej decyzji. Z jedną dłonią w kieszeni i drugą wyciągniętą by już zapukać nie zrobiłem tego, Daniel i Wrzosek mnie wyprzedzili. Otworzyli drzwi i wyszli z domu.
-Ja pie*dole człowieku, co ty tu w ogóle robisz? Gdy wszystko jest już dobrze, jak zwykle się pojawiasz. - Przywitał mnie bardzo miłymi słowami Sebastian.
-Między mną i Angeliką wszystko skończone, ale chciałem się tylko dowiedzieć, czy z nią wszystko w porządku i tyle. - Powiedziałem lekko poddenerwowany.
-Doskonale wręcz, bo przez Ciebie się powiesiła pedale. - Wycedził przez zęby Wrzosek i podszedł do mnie bliżej czerwony ze złości, naciągając bluzę za łokcie.
-Co?! - Wykrzyknąłem. - Ona nie żyje?! - W sercu poczułem coś, jakby ciągle trwający zawał. Zrobiło mi się słabo..
-Żyje, wszystko dzięki mnie, a teraz pozwól, że pójdziemy a ty wracaj skąd przyszedłeś, bo ona nie chce Cię widzieć. - Zepchnął mnie z drogi Daniel, który po twarzy był chyba najbardziej zdenerwowany i miał ochotę mi poderżnąć gardło. Gotowało się nim. Widziałem jak ściska pięści i próbuje się opanować. Udałem, że wracam do domu, ale tak naprawdę odszedłem kawałek i zacząłem wracać gdy oni stracili mnie już z wzroku. Nie interesuje mnie to, że oni nie pozwalają mi do niej pójść. To sprawa pomiędzy nią a mną. Nie mogę sobie tak po prostu pójść. Popełniła próbę samobójcza przeze mnie? Czy mówią to, żebym miał wyrzuty sumienia? Muszę z nią porozmawiać i przede wszystkim dowiedzieć się dlaczego to zrobiła, a nie chodzi tu o zerwanie ze mną. Chodzi o coś grubszego... Drzwi były otwarte, więc bez pukania czy też dzwonienia wszedłem po cichu do środka. Była tam. Z daleka zauważyłem na jej szyi ślady, po grubym sznurze... Stała do mnie tyłem i przyrządzała chyba obiad. Znienacka, obróciła się. Ujrzałem w jej oczach lęk i nie pokój.
-Dawid? - Pisnęła cicho i upuściła szklankę wody którą miała w swojej maleńkiej dłoni.
czwartek, 29 stycznia 2015
Rozdział 76
#Oczami Daniela#
Biegłem. Biegłem co tchu i nie przestawałem. Nie potrafiłem normalnie funkcjonować z myślą, że ona już dawno może nie żyć, że prawdopodobnie w tym momencie dzieje jej się krzywda.. Boję się o nią tak cholernie. Wiem, jak tam jest niebezpiecznie i wiem ile ma tam możliwości. Już nigdy więcej, nie będę pokazywał jej takich miejsc. Błagam.. Zrobię wszystko, żeby ona żyła, żeby była wciąż wśród nas. Powoli dobiegałem na miejsce... Zdawało się bardziej straszne i przerażające niż zawsze. Przystanąłem i zacząłem jej wypatrywać. Gdy nagle zobaczyłem.,... W tym momencie, żałowałem, że zobaczyłem. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe. Czym prędzej wbiegłem na górę.. Wreszcie, chciałem, zobaczyłem... Stanąłem i po prostu zacząłem płakać. Nikomu, ale to nikomu, nie życzę takiego widoku. Była tam. Wisiała przyczepiona do sufitu z pętlą zaciśniętą na szyi.. Upadłem na kolana i włożyłem twarz w ręce. Płakałem.. Płakałem jak opętany. To niemożliwe. Czemu ona to zrobiła, czemu ona od nas odeszła?! Boże, dlaczego jej na to pozwoliłeś... Zacząłem nienawidzić świat, poczułem jak bardzo jest okrutny. Ile w nim bólu, cierpienia, jak bardzo potrafi być dla niektórych bezlitosny. Dziewczyna, która niczym sobie na to nie zasłużyła, moja najlepsza przyjaciółka.. Wisi przede mną, z tym gównem na szyi. Nie mogłem na to patrzeć, musiałem ją z tego zdjąć. Podszedłem do niej bliżej i ujrzałem z powrotem, jej piękne, tym razem pełne łez oczy. Nie potrafiłem tego znieść, wciąż płakałem, wyłem z bólu jak oszalały. Chwyciłem jej lodowate ciało, aby nie upadło na ziemię i odczepiłem jej ten sznur, z jej szyi. Położyłem ją na jej plecach, na podłodze. Wciąż w moim ręku, był ten cholerny sznur. Rzuciłem ja niego jeszcze jedno spojrzenie, a z moich oczu spłynęła kolejna łza. Pokręciłem głową, nie dowierzając w to, co właśnie się dzieje, zrobiłem wielki zamach i wyrzuciłem to gdzieś daleko przed siebie. Nie odrywałem wzroku od tego punktu, gdzie prawdopodobnie wylądował sznur. Nie zdążyłem... Zawiodłem ją, tak samo jak parę godzin temu. Pozwoliłem jej odejść. Dlaczego otrząsamy się ze złych decyzji i postępowań, dopiero wtedy, gdy jest za późno? Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać? Dlaczego on ją tak traktował, nie da się przecież od tak przestać kochać? Dlaczego właśnie ona?
-Dlaczego jej nie powstrzymałeś, dlaczego pozwoliłeś jej od tak odejść, bez walki, dlaczego?! - Krzyczałem patrząc w to gwieździste i ponure niebo. Te gwiazdy, były jak aniołowie którzy na nas patrzą. Całe moje ciało buzowało smutkiem, rozpaczą, cierpieniem, bólem, skrzywdzeniem, złością i zawiedzeniem. Stałem i patrzałem w to cholerne niebo i czułem jej obecność. Nie chodzi o jej ciało, czułem jakby przytulała mnie od tyłu i szeptała mi coś do ucha, ale jej już niema... -Jeżeli w ogóle istniejesz, oddaj nam ją! Daj jej drugą szansę! Zrujnujesz wszystkim życie! Dlaczego to robisz?! Kimkolwiek jesteś wiem, że tego słuchasz i do cholery przestań krzywdzić dobrych ludzi! Oddaj nam jąąą! - Krzyczałem. Z płaczem w oczach, pełen bezsilności i rozpaczy, wciąż patrzałem na to niebo. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, w jednym momencie, na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Spadła tak szybko, tak niespodziewanie, że nie byłem w stanie mrugnąć. Oparłem się o jakiś słup i wciąż dalej, nieustannie płakałem. W tej ciszy nie było nic słychać, tylko jedno... Usłyszałem, jak ktoś się dusi, z przerażeniem rozejrzałem się w okół siebie, lecz nikogo tu nie było. Z niedowierzaniem i pełen niepokoju, spojrzałem na ziemię. To ona, dusiła się. Jednym szybkim ruchem doskoczyłem do niej i zacząłem ją reanimować. Patrzałem w jej oczy, czułem jakby to wszystko widziała, jakby zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze. Nieoczekiwanie, zaczęła gwałtownie kaszleć, jej oczy mrugały i naokoło ich pojawiała się coraz większa kałuża jej łez. Zrobiła wielki oddech podnosząc głowę i znienacka ją opuściła. Ona.. żyła...
-Da.. Da.. Daniel.. - Powiedziała słabiutkim piskliwym głosem, zdyszanym jakby biegła nie przestając od trzech godzin..
-Angelika! - Wykrzyknąłem ze łzami i wziąłem ją na ręce, przed swą twarz. - Boże, dziękuję. - Wyszeptałem i ni stąd, ni zowąd sam nie wiem czemu, pocałowałem ją, najwspanialej jak potrafiłem to zrobić.
-Daniel.. - Szeptała.
-Nie martw się, wszystko będzie w porządku, zobaczysz.. - Zapewniałem ją, gładząc jej policzek.
-Daniel... Słyszałam Cię tam. - Pisnęła cicho a ja umilkłem. - Widziałam z góry, jak płaczesz, jak nawołujesz do Boga, widziałam swoje ciało, wi.. wi.. widziałam to. - Tłumaczyła, męcząc się z każdym słowem. To co teraz mówiła, było.. Nie do uwierzenia..
-Boże, dziękuję.. - Powtórzyłem jeszcze raz i wciąż jeszcze przestraszony przytuliłem ją do klatki piersiowej. Cała była zmarznięta. Wybiegła z domu, bez kurtki, bluzy.. Czegokolwiek. A w końcu, jest zima. Wstałem nieustannie tuląc ją do siebie i czym prędzej usiłowałem stamtąd wyjść. Nie miałem telefonu by zadzwonić po karetkę, więc po wyjściu z tych przeklętych magazynów szukałem ludzi. Nadal nie potrafię uwierzyć w to co się stało. To cud. Okazuje się jednak, że Bóg istnieje i jest przy każdym. Wystawia nas na próbę i to od nas zależy czy ją przejdziemy. Tym samym, uczy nas, daje do zrozumienia jak wiele mamy i jak łatwo jest to stracić.. Bóg jest przy każdym z nas, choć tego nie dostrzegamy. Musimy się jednak nauczyć, że to od nas zależy, czy pozwolimy mu sobie pomóc.
Biegłem. Biegłem co tchu i nie przestawałem. Nie potrafiłem normalnie funkcjonować z myślą, że ona już dawno może nie żyć, że prawdopodobnie w tym momencie dzieje jej się krzywda.. Boję się o nią tak cholernie. Wiem, jak tam jest niebezpiecznie i wiem ile ma tam możliwości. Już nigdy więcej, nie będę pokazywał jej takich miejsc. Błagam.. Zrobię wszystko, żeby ona żyła, żeby była wciąż wśród nas. Powoli dobiegałem na miejsce... Zdawało się bardziej straszne i przerażające niż zawsze. Przystanąłem i zacząłem jej wypatrywać. Gdy nagle zobaczyłem.,... W tym momencie, żałowałem, że zobaczyłem. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe. Czym prędzej wbiegłem na górę.. Wreszcie, chciałem, zobaczyłem... Stanąłem i po prostu zacząłem płakać. Nikomu, ale to nikomu, nie życzę takiego widoku. Była tam. Wisiała przyczepiona do sufitu z pętlą zaciśniętą na szyi.. Upadłem na kolana i włożyłem twarz w ręce. Płakałem.. Płakałem jak opętany. To niemożliwe. Czemu ona to zrobiła, czemu ona od nas odeszła?! Boże, dlaczego jej na to pozwoliłeś... Zacząłem nienawidzić świat, poczułem jak bardzo jest okrutny. Ile w nim bólu, cierpienia, jak bardzo potrafi być dla niektórych bezlitosny. Dziewczyna, która niczym sobie na to nie zasłużyła, moja najlepsza przyjaciółka.. Wisi przede mną, z tym gównem na szyi. Nie mogłem na to patrzeć, musiałem ją z tego zdjąć. Podszedłem do niej bliżej i ujrzałem z powrotem, jej piękne, tym razem pełne łez oczy. Nie potrafiłem tego znieść, wciąż płakałem, wyłem z bólu jak oszalały. Chwyciłem jej lodowate ciało, aby nie upadło na ziemię i odczepiłem jej ten sznur, z jej szyi. Położyłem ją na jej plecach, na podłodze. Wciąż w moim ręku, był ten cholerny sznur. Rzuciłem ja niego jeszcze jedno spojrzenie, a z moich oczu spłynęła kolejna łza. Pokręciłem głową, nie dowierzając w to, co właśnie się dzieje, zrobiłem wielki zamach i wyrzuciłem to gdzieś daleko przed siebie. Nie odrywałem wzroku od tego punktu, gdzie prawdopodobnie wylądował sznur. Nie zdążyłem... Zawiodłem ją, tak samo jak parę godzin temu. Pozwoliłem jej odejść. Dlaczego otrząsamy się ze złych decyzji i postępowań, dopiero wtedy, gdy jest za późno? Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać? Dlaczego on ją tak traktował, nie da się przecież od tak przestać kochać? Dlaczego właśnie ona?
-Dlaczego jej nie powstrzymałeś, dlaczego pozwoliłeś jej od tak odejść, bez walki, dlaczego?! - Krzyczałem patrząc w to gwieździste i ponure niebo. Te gwiazdy, były jak aniołowie którzy na nas patrzą. Całe moje ciało buzowało smutkiem, rozpaczą, cierpieniem, bólem, skrzywdzeniem, złością i zawiedzeniem. Stałem i patrzałem w to cholerne niebo i czułem jej obecność. Nie chodzi o jej ciało, czułem jakby przytulała mnie od tyłu i szeptała mi coś do ucha, ale jej już niema... -Jeżeli w ogóle istniejesz, oddaj nam ją! Daj jej drugą szansę! Zrujnujesz wszystkim życie! Dlaczego to robisz?! Kimkolwiek jesteś wiem, że tego słuchasz i do cholery przestań krzywdzić dobrych ludzi! Oddaj nam jąąą! - Krzyczałem. Z płaczem w oczach, pełen bezsilności i rozpaczy, wciąż patrzałem na to niebo. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, w jednym momencie, na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Spadła tak szybko, tak niespodziewanie, że nie byłem w stanie mrugnąć. Oparłem się o jakiś słup i wciąż dalej, nieustannie płakałem. W tej ciszy nie było nic słychać, tylko jedno... Usłyszałem, jak ktoś się dusi, z przerażeniem rozejrzałem się w okół siebie, lecz nikogo tu nie było. Z niedowierzaniem i pełen niepokoju, spojrzałem na ziemię. To ona, dusiła się. Jednym szybkim ruchem doskoczyłem do niej i zacząłem ją reanimować. Patrzałem w jej oczy, czułem jakby to wszystko widziała, jakby zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze. Nieoczekiwanie, zaczęła gwałtownie kaszleć, jej oczy mrugały i naokoło ich pojawiała się coraz większa kałuża jej łez. Zrobiła wielki oddech podnosząc głowę i znienacka ją opuściła. Ona.. żyła...
-Da.. Da.. Daniel.. - Powiedziała słabiutkim piskliwym głosem, zdyszanym jakby biegła nie przestając od trzech godzin..
-Angelika! - Wykrzyknąłem ze łzami i wziąłem ją na ręce, przed swą twarz. - Boże, dziękuję. - Wyszeptałem i ni stąd, ni zowąd sam nie wiem czemu, pocałowałem ją, najwspanialej jak potrafiłem to zrobić.
-Daniel.. - Szeptała.
-Nie martw się, wszystko będzie w porządku, zobaczysz.. - Zapewniałem ją, gładząc jej policzek.
-Daniel... Słyszałam Cię tam. - Pisnęła cicho a ja umilkłem. - Widziałam z góry, jak płaczesz, jak nawołujesz do Boga, widziałam swoje ciało, wi.. wi.. widziałam to. - Tłumaczyła, męcząc się z każdym słowem. To co teraz mówiła, było.. Nie do uwierzenia..
-Boże, dziękuję.. - Powtórzyłem jeszcze raz i wciąż jeszcze przestraszony przytuliłem ją do klatki piersiowej. Cała była zmarznięta. Wybiegła z domu, bez kurtki, bluzy.. Czegokolwiek. A w końcu, jest zima. Wstałem nieustannie tuląc ją do siebie i czym prędzej usiłowałem stamtąd wyjść. Nie miałem telefonu by zadzwonić po karetkę, więc po wyjściu z tych przeklętych magazynów szukałem ludzi. Nadal nie potrafię uwierzyć w to co się stało. To cud. Okazuje się jednak, że Bóg istnieje i jest przy każdym. Wystawia nas na próbę i to od nas zależy czy ją przejdziemy. Tym samym, uczy nas, daje do zrozumienia jak wiele mamy i jak łatwo jest to stracić.. Bóg jest przy każdym z nas, choć tego nie dostrzegamy. Musimy się jednak nauczyć, że to od nas zależy, czy pozwolimy mu sobie pomóc.
Moi kochani!
Tak jednym słowem, rozdział tragiczny, ale podobno takie wychodzą nam najlepiej :) To teraz robimy całkowity zwrot akcji :D Albo mnie zabijecie, albo będziecie mega zaskoczeni, ale to drugie to raczej na pewno :)
Ps. Notatka pod rozdziałem, bo inaczej by się zdjęcia u góry tak jak chciałam nie dało :c I przepraszam, że taki krótki, ale tak musi być, żeby było ciekawiej
Tak jednym słowem, rozdział tragiczny, ale podobno takie wychodzą nam najlepiej :) To teraz robimy całkowity zwrot akcji :D Albo mnie zabijecie, albo będziecie mega zaskoczeni, ale to drugie to raczej na pewno :)
Ps. Notatka pod rozdziałem, bo inaczej by się zdjęcia u góry tak jak chciałam nie dało :c I przepraszam, że taki krótki, ale tak musi być, żeby było ciekawiej
poniedziałek, 26 stycznia 2015
Rozdział 75
Misie!
Chciałabym przeprosić, że rozdział tak późno, ale byłam chora i odrabiałam zaległości. Głównie z matmy, więc chyba rozmiecie, prawda? Zaraz idę się uczyć, więc piszę krótko, kartkówka z Anglika.. :/ Jestem trochę, a może bardzo, zmartwiona waszą aktywnością na blogu. Wiecie, zawsze było ponad 10 komentarzy, a teraz? Któryś raz z rzędu 7,7,6 i tak dalej. Nie wiem czemu to tak spadło, może ze mną coś nie tak? Gorzej piszę? Nie wiem. Jeżeli tak powiedzcie mi to, postaram się to zmienić. W dodatku zbliżamy się do końca bloga, a chciałabym, żeby to był dobry koniec.
#Oczami Dawida#
Wystarczyły mi dwie minuty, by zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Nie wiem.. Może jej nienawidzę, ale.. To w końcu tylko z jednego powodu prawda? I tak czy siak, nie chcę, by stała jej się krzywda, pomyślę samolubnie, nie chcę by stała jej się krzywda przeze mnie. Najpierw oni jej zjechali, potem ja... Nie wiem. Chodzi o to, że wszyscy mówią, że ona ma problemy z psychiką i, nie wiadomo co w takiej sytuacji może zrobić. Pójdę za nią, chociaż sprawdzić, czy jest bezpieczna, tak, tak zrobię.
-Kochanie ja muszę wyjść.. - Powiedziałem zwracając się do Sary i podnosząc swoją bluzę z krzesła.
-Gdzie? Za Angeliką? - Powiedziała przestraszona.
-Taa.. Bo wiesz, ona ma tam jakieś problemy z psychiką i w ogóle. - Obróciłem się do wyjścia.
-Dawid, czy ty słyszysz co ty mówisz? Przecież wiesz co ona Ci zrobiła, zastanów się chwile. - Spojrzała na mnie zrezygnowana.
-Jeżeli ona się zabije? - Spytałem niepewnie.
-Na pewno tego nie zrobi. Poza tym, ona też prawie Cię , jeżeli można tak powiedzieć "Zabiła". - Po tych słowach, weszła w moje ramiona i z całej siły przytuliła. Zastanowiłem się chwilę. Ma racje. Po tym co mi zrobiła, nie powinienem nawet z nią rozmawiać. Nie...
-Masz racje, szkoda na nią czasu. - Uśmiechnąłem się do dziewczyny szeroko, co szybko zadowolona odwzajemniła.
#Oczami Daniela#
Szliśmy z Sebastianem miastem i rozmawialiśmy, ale nie o Angelice. Jakoś, żaden z nas nie miał ochoty na rozmowę o niej. Po długich rozmowach na różne tematy, zapadła pomiędzy nami cisza. Była godzina około 24, więc na ulicy jedyną żywą duszą, byli miejscowi menele. Strasznie było ciemno, nic nie byłoby widać, gdyby nie lampy. Zacząłem myśleć, na chwilę obecną o "zakazanym temacie" czyli o Angelice. Poszła tam, żeby usłyszeć od Dawida, jak bardzo jest zła i w ogóle... Weszliśmy w idealnym momencie, kiedy mieli zacząć rozmowę. Ona ma z tym obecnie problemy i za bardzo kocha tego typa. Powiedziała te słowa do nas, tak, ale jakby nie była sobą, a my na nią tak najechaliśmy... Nie dość, że słowa właściwie moje i Wrzoska ją tak zapewne zabolały, to potem na deser dostała od Dawida. Nie mam pojęcia, czy tam jeszcze jest czy nie, ale zapewne wybiegła stamtąd z płaczem. Bo co niby ją przepraszał? (Zacząłem się śmiać sam z siebie, że w ogóle mogłem tak pomyśleć) Nie na pewno nie...
-Z czego się śmiejesz? - Przerwał długą ciszę Sebastian.
-Aaa nic.. - Starałem się uniknąć tematu.
-Jak chcesz. - Spojrzał w drugą stronę.
-A właściwie...
-No mów kurde debilu. - Skarcił mnie wzrokiem. Choć było ciemno, wiem, że na pewno to zrobił.
-O Angelice? - Powiedziałem speszony.
-Obojętne mi to, o czym chcesz byleby nie było tak cicho. - Wiedziałem, że nie chciał o tym rozmawiać.
-Bo, my ją jednym słowem zjechaliśmy i wyszliśmy nie? - Zacząłem.
-Tak, ale ona.. - Nie chciałem słuchać, jak znów na nią jedzie więc mu przerwałem.
-Cicho. - Powiedziałem szybko. - Zjechaliśmy ją i wyszliśmy tak, ale spójrz na to inaczej. - Było słychać jak ciężko wzdycha. - Ona, jest w nim tak bezgranicznie zakochana, że rozumiesz i ona teraz nie jest jakby sobą bez niego i ogólnie przez to się tak zachowuje. Kiedyś by tego nie powiedziała, my zamiast ją zrozumieć i nie słuchać tego wszystkiego co mówiła tylko jej pomóc, dodatkowo ją skrzywdziliśmy i wyszliśmy, a po nas? Ten du*ek pewnie ją jeszcze bardziej zranił i zapewne ona wybiegła stamtąd z płaczem, a co dalej to nie chcę wiedzieć co się z nią dzieje, jeżeli sytuacja wygląda tak jak myślę. - Wytłumaczyłem i uświadomiłem sobie jeszcze parę rzeczy.
-Kuźwa Deny, znam ją i ona tego nie wytrzyma, masz rację. - Zatrzymał się. - On jej tam na pewno nie przepraszał.. - Powiedział z załamanym głosem.
-Masz namyśli żeby..
-Deny musimy tam iść, oby tam jeszcze była. - Obrócił się w stronę klubu i zaczął biec. Nie zastanawiałem się nawet przez chwilę po co to robi, jaki to ma sens,ponieważ jeżeli chodzi o Angelikę i jej zachowanie, rozumiemy się bez słów. Zbyt dużo padło w jej stronę,tego czego nie powinno paść. Żeby tylko tym razem nie miała żadnych głupich pomysłów jak zawsze. Niech będzie normalną nastolatką i pójdzie się gdzieś wypłakać, a nie coś innego... Może najlepiej będzie, jak pójdzie do tych meneli..
Wbiegliśmy z Wrzoskiem do klubu i od razu wzrokiem odszukaliśmy Dawida. Nie było to trudne. Siedział przy barze, a obok niego Sara i pił kolejnego drinka. To nie ma być tak, że jak się idzie z kobietą na imprezę, to ona ma odciągać faceta od picia a nie go do niego namawiać? Bo Sara z uśmiechem na twarzy podawała mu coraz to nowego drinka, mówiąc coś z wielką "słodyczą".
-Dawid, gadaj co powiedziałeś Angelice. - Szarpnął go za ramie Sebastian, gdy już do niego podeszliśmy.
-Prawdę. - Prychnął.
-Czyli?! I kiedy stąd wyszła?! - Wydarł się na niego.
-Czyli, że jest skończoną idiotką. - Uśmiechnął się do nas sarkastycznie. - Nie wiem, godzinę pół temu, nie interesuje mnie to. - Widać było, że w tym momencie Sebastian się gotuje ma ochotę mu przypieprzyć, ale dobrze wiedział, że nie może tego zrobić, z wielu powodów. - A co? - Dodał nagle gdy już obracaliśmy się do wyjścia.
-A gówno. - Odparł trochę zabawnie, zdenerwowany Wrzosek.
Wybiegliśmy z klubu i spojrzeliśmy z Sebastianem po sobie zmartwieni. Byliśmy bezradni, ona mogła być teraz wszędzie...
-Dobra Daniel, ja lecę do tego tunelu co wtedy a ty do jej mieszkania. - Rzucił i nie oczekując odpowiedzi pobiegł w kierunku miejsca które opisał.
Zwróciłem się w stronę domu Angeli i zacząłem biec. Po nie całych 5 sekundach stanąłem. Przecież to bez sensu. Jeżeli ona chciałaby zrobić sobie coś złego, to nie poszła by do domu, tak gdzie są wszyscy. Zacząłem myśleć. "Gdzie bym poszedł, gdybym miał ogromnego doła?". Walnąłem się z całej siły w głowę i zacząłem biec. Przecież, zaprowadziłem ją kiedyś do opuszczonych starych magazynów i powiedziałem jej słowa które do dziś pamiętam "To miejsce jest idealne, żeby tu przyjść jak się ma doła i się zabić - Wtedy zaczęliśmy się śmiać." Tamtego dnia, jeszcze chwilę o tym gadaliśmy, byliśmy sami. To tam ona jest, właśnie tam. Biegłem co tchu i starałem się nie myśleć o tym, co może się za chwilę wydarzyć, jeżeli nie dotrę tam na czas. Wyobraziłem sobie przed sobą jej twarz, jak się uśmiecha. Jej cudowny uśmiech... Nigdy bym go nie zapomniał...
Chciałabym przeprosić, że rozdział tak późno, ale byłam chora i odrabiałam zaległości. Głównie z matmy, więc chyba rozmiecie, prawda? Zaraz idę się uczyć, więc piszę krótko, kartkówka z Anglika.. :/ Jestem trochę, a może bardzo, zmartwiona waszą aktywnością na blogu. Wiecie, zawsze było ponad 10 komentarzy, a teraz? Któryś raz z rzędu 7,7,6 i tak dalej. Nie wiem czemu to tak spadło, może ze mną coś nie tak? Gorzej piszę? Nie wiem. Jeżeli tak powiedzcie mi to, postaram się to zmienić. W dodatku zbliżamy się do końca bloga, a chciałabym, żeby to był dobry koniec.
#Oczami Dawida#
Wystarczyły mi dwie minuty, by zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Nie wiem.. Może jej nienawidzę, ale.. To w końcu tylko z jednego powodu prawda? I tak czy siak, nie chcę, by stała jej się krzywda, pomyślę samolubnie, nie chcę by stała jej się krzywda przeze mnie. Najpierw oni jej zjechali, potem ja... Nie wiem. Chodzi o to, że wszyscy mówią, że ona ma problemy z psychiką i, nie wiadomo co w takiej sytuacji może zrobić. Pójdę za nią, chociaż sprawdzić, czy jest bezpieczna, tak, tak zrobię.
-Kochanie ja muszę wyjść.. - Powiedziałem zwracając się do Sary i podnosząc swoją bluzę z krzesła.
-Gdzie? Za Angeliką? - Powiedziała przestraszona.
-Taa.. Bo wiesz, ona ma tam jakieś problemy z psychiką i w ogóle. - Obróciłem się do wyjścia.
-Dawid, czy ty słyszysz co ty mówisz? Przecież wiesz co ona Ci zrobiła, zastanów się chwile. - Spojrzała na mnie zrezygnowana.
-Jeżeli ona się zabije? - Spytałem niepewnie.
-Na pewno tego nie zrobi. Poza tym, ona też prawie Cię , jeżeli można tak powiedzieć "Zabiła". - Po tych słowach, weszła w moje ramiona i z całej siły przytuliła. Zastanowiłem się chwilę. Ma racje. Po tym co mi zrobiła, nie powinienem nawet z nią rozmawiać. Nie...
-Masz racje, szkoda na nią czasu. - Uśmiechnąłem się do dziewczyny szeroko, co szybko zadowolona odwzajemniła.
#Oczami Daniela#
Szliśmy z Sebastianem miastem i rozmawialiśmy, ale nie o Angelice. Jakoś, żaden z nas nie miał ochoty na rozmowę o niej. Po długich rozmowach na różne tematy, zapadła pomiędzy nami cisza. Była godzina około 24, więc na ulicy jedyną żywą duszą, byli miejscowi menele. Strasznie było ciemno, nic nie byłoby widać, gdyby nie lampy. Zacząłem myśleć, na chwilę obecną o "zakazanym temacie" czyli o Angelice. Poszła tam, żeby usłyszeć od Dawida, jak bardzo jest zła i w ogóle... Weszliśmy w idealnym momencie, kiedy mieli zacząć rozmowę. Ona ma z tym obecnie problemy i za bardzo kocha tego typa. Powiedziała te słowa do nas, tak, ale jakby nie była sobą, a my na nią tak najechaliśmy... Nie dość, że słowa właściwie moje i Wrzoska ją tak zapewne zabolały, to potem na deser dostała od Dawida. Nie mam pojęcia, czy tam jeszcze jest czy nie, ale zapewne wybiegła stamtąd z płaczem. Bo co niby ją przepraszał? (Zacząłem się śmiać sam z siebie, że w ogóle mogłem tak pomyśleć) Nie na pewno nie...
-Z czego się śmiejesz? - Przerwał długą ciszę Sebastian.
-Aaa nic.. - Starałem się uniknąć tematu.
-Jak chcesz. - Spojrzał w drugą stronę.
-A właściwie...
-No mów kurde debilu. - Skarcił mnie wzrokiem. Choć było ciemno, wiem, że na pewno to zrobił.
-O Angelice? - Powiedziałem speszony.
-Obojętne mi to, o czym chcesz byleby nie było tak cicho. - Wiedziałem, że nie chciał o tym rozmawiać.
-Bo, my ją jednym słowem zjechaliśmy i wyszliśmy nie? - Zacząłem.
-Tak, ale ona.. - Nie chciałem słuchać, jak znów na nią jedzie więc mu przerwałem.
-Cicho. - Powiedziałem szybko. - Zjechaliśmy ją i wyszliśmy tak, ale spójrz na to inaczej. - Było słychać jak ciężko wzdycha. - Ona, jest w nim tak bezgranicznie zakochana, że rozumiesz i ona teraz nie jest jakby sobą bez niego i ogólnie przez to się tak zachowuje. Kiedyś by tego nie powiedziała, my zamiast ją zrozumieć i nie słuchać tego wszystkiego co mówiła tylko jej pomóc, dodatkowo ją skrzywdziliśmy i wyszliśmy, a po nas? Ten du*ek pewnie ją jeszcze bardziej zranił i zapewne ona wybiegła stamtąd z płaczem, a co dalej to nie chcę wiedzieć co się z nią dzieje, jeżeli sytuacja wygląda tak jak myślę. - Wytłumaczyłem i uświadomiłem sobie jeszcze parę rzeczy.
-Kuźwa Deny, znam ją i ona tego nie wytrzyma, masz rację. - Zatrzymał się. - On jej tam na pewno nie przepraszał.. - Powiedział z załamanym głosem.
-Masz namyśli żeby..
-Deny musimy tam iść, oby tam jeszcze była. - Obrócił się w stronę klubu i zaczął biec. Nie zastanawiałem się nawet przez chwilę po co to robi, jaki to ma sens,ponieważ jeżeli chodzi o Angelikę i jej zachowanie, rozumiemy się bez słów. Zbyt dużo padło w jej stronę,tego czego nie powinno paść. Żeby tylko tym razem nie miała żadnych głupich pomysłów jak zawsze. Niech będzie normalną nastolatką i pójdzie się gdzieś wypłakać, a nie coś innego... Może najlepiej będzie, jak pójdzie do tych meneli..
Wbiegliśmy z Wrzoskiem do klubu i od razu wzrokiem odszukaliśmy Dawida. Nie było to trudne. Siedział przy barze, a obok niego Sara i pił kolejnego drinka. To nie ma być tak, że jak się idzie z kobietą na imprezę, to ona ma odciągać faceta od picia a nie go do niego namawiać? Bo Sara z uśmiechem na twarzy podawała mu coraz to nowego drinka, mówiąc coś z wielką "słodyczą".
-Dawid, gadaj co powiedziałeś Angelice. - Szarpnął go za ramie Sebastian, gdy już do niego podeszliśmy.
-Prawdę. - Prychnął.
-Czyli?! I kiedy stąd wyszła?! - Wydarł się na niego.
-Czyli, że jest skończoną idiotką. - Uśmiechnął się do nas sarkastycznie. - Nie wiem, godzinę pół temu, nie interesuje mnie to. - Widać było, że w tym momencie Sebastian się gotuje ma ochotę mu przypieprzyć, ale dobrze wiedział, że nie może tego zrobić, z wielu powodów. - A co? - Dodał nagle gdy już obracaliśmy się do wyjścia.
-A gówno. - Odparł trochę zabawnie, zdenerwowany Wrzosek.
Wybiegliśmy z klubu i spojrzeliśmy z Sebastianem po sobie zmartwieni. Byliśmy bezradni, ona mogła być teraz wszędzie...
-Dobra Daniel, ja lecę do tego tunelu co wtedy a ty do jej mieszkania. - Rzucił i nie oczekując odpowiedzi pobiegł w kierunku miejsca które opisał.
Zwróciłem się w stronę domu Angeli i zacząłem biec. Po nie całych 5 sekundach stanąłem. Przecież to bez sensu. Jeżeli ona chciałaby zrobić sobie coś złego, to nie poszła by do domu, tak gdzie są wszyscy. Zacząłem myśleć. "Gdzie bym poszedł, gdybym miał ogromnego doła?". Walnąłem się z całej siły w głowę i zacząłem biec. Przecież, zaprowadziłem ją kiedyś do opuszczonych starych magazynów i powiedziałem jej słowa które do dziś pamiętam "To miejsce jest idealne, żeby tu przyjść jak się ma doła i się zabić - Wtedy zaczęliśmy się śmiać." Tamtego dnia, jeszcze chwilę o tym gadaliśmy, byliśmy sami. To tam ona jest, właśnie tam. Biegłem co tchu i starałem się nie myśleć o tym, co może się za chwilę wydarzyć, jeżeli nie dotrę tam na czas. Wyobraziłem sobie przed sobą jej twarz, jak się uśmiecha. Jej cudowny uśmiech... Nigdy bym go nie zapomniał...
czwartek, 22 stycznia 2015
Rozdział 74
#Oczami Angeliki#
Ciężko połączyć mi ze sobą parę faktów. Doskonale jednak wiem to, że nie rozumiem dlaczego oni chcieli utaić przede mną tego sms-a? Dla mojego dobra? Nie, nie dla mojego dobra. Chociaż oni jedyni powinni mnie zrozumieć. Zdaje sobie sprawę, że moja mama mnie nie rozumie, lekarz, psycholog. Tylko, że oni są moimi przyjaciółmi i zawsze powinni być po mojej stronie i liczyć się z moim zdaniem prawda? To niesprawiedliwe, że ukryli ten sms przede mną. Jak chcą żebym była szczęśliwa,to niech pomogą mi dotrzeć do Dawida, pogodzić się z nim, tak jak to robią normalni przyjaciele. Gdy oni mnie od niego odciągają.. Nie uda im się sterować moim życiem, na pewno nie. Kocham Dawida i nie interesuje mnie teraz Sara. Jestem pewna, że on nic do niej nie czuje, przecież dla niego liczyłam i liczę się tylko i wyłącznie ja. Jadę teraz taxi, jest strasznie ciemno i ślisko, ponieważ pada deszcz, za parę sekund będziemy na miejscu. Nie potrafię się doczekać, gdy będę mogła wejść w ramiona Dawida, jak dawniej, i w końcu na nowo poczuć jego zapach i ciepło...
#Oczami Sary#
Nie wiem, co teraz się stanie. Troszkę się tego obawiam, ale będą tu też chłopaki, więc nikt nikogo nie zabije prawda? Nic nie jestem w stanie na to nic poradzić, czuję, że tak ma być. Gorzej jak wszystko się wyda, wtedy będę skończona i nie dość, że stracę to dla czego tyle poświęciłam, to jeszcze wszystko inne to, co miałam już wcześniej, a tego bym nie chciała...
#Oczami Dawida#
Za jakiś czas, Angelika będzie już na miejscu. Dziś wszyscy zrozumieją, jak bardzo mam jej dość, że jej nie kocham i mam nadzieję, że ona też. Wszystko mam już ułożone w swojej głowie, choć czuję się nie najlepiej. Nawet jeszcze chwilę temu się wahałem, chciałem iść do domu i to wszystko odwołać, ale na szczęście Sara przemówiła mi do rozsądku. Mam na dzieję, że po tym Angelika mi spokój na całe życie i już nigdy jej nie zobaczę. Czasem oczywiście czuję co do tego niepewność, czuję jak inni, że to nie ja, ale tego właśnie chcę. Nawet dziś już, nie mam najmniejszej ochoty na nią patrzeć, a zwłaszcza rozmawiać z nią.
-Kochanie, jeszcze jeden drink zanim przyjdą? - Uśmiechnęła się radośnie Sara, wyrywając mnie z moich różnorodnych myśli.
-Pewnie, ale ty? Ja wypiłem trzy najmocniejsze a ty ani jednego.. -Zakręciłem półprzytomnie głową.
-Dla mnie są za mocne. - Cmoknęła mnie w policzek.
-Dawid.. - Ujrzałem stojącą przed sobą Angelikę. - Dawid to ty... - Po bladym policzku zaczęły spływać łzy, których kiedyś było mi szkoda...
-An.. - Ktoś z całej siły chwycił mnie za nadgarstek.
-Zostaw ją du*ku! - Przywalił mi z pięści Daniel który nie wiem nawet kiedy się tu pojawił.Chwyciłem się za rozwalony nos i spojrzałem na niego z pogardą..
-Pieprz się! - Rzuciłem się na niego dość zdenerwowany. Wywaliliśmy się na ziemię i zaczęliśmy okładać pięściami. Nie wiem który z nas wygrywał, szanse były równe, mamy tyle samo siły od zawsze...
-Daniel ku*wa przestań! - Krzyczała Angelika. Nagle poczułem jak ktoś obraca mnie na plecy,i w tym właśnie momencie okrakiem usiadł na mnie Sebastian. Jednym zwinnym ruchem, uderzył mnie z całej siły w policzek i próbował się opanować by nie zrobić tego po raz drugi.
-Bawi Cię ku*wa zabawa Angeliką? Gadaj co jej powiedziałeś! Wiesz dobrze, że ona ma teraz psychologa.. gnoju.. - Wycedzał przez zęby. Nic nie odpowiedziałem,dlatego chwycił mnie za szyję i docisnął do podłogi, tym samym sposobem odcinając mi dopływ do powietrza.
-Wrzosek puść go! - Spoliczkowała go z płaczem przestraszona Angelika.
-Daniel weź ją.. - Powiedział cały czerwony ze zdenerwowania chłopak.
-Choć.. - Podał jej dłoń Deny.
-Spier*alajcie stąd! Już! Nie chcę was widzieć, odbieracie mi wszystko rozumiecie?! On chciał ze mną porozmawiać a wy rzuciliście się na niego jak jacyś psychopaci! Jesteście żałośni, nienawidzę was! - Podkreśliła ostatnie słowa.
- Nienawidzisz nas tak? Nie widzisz, że Ci ku*wa pomagamy? Mam tego już dość! Chodźmy stąd Daniel.. Ona nigdy nie doceniała tego co dla niej robimy.. - Mówił ledwo opanowując agresje Sebastian. Wstał ze mnie i spojrzał przelotnie w kierunku Angeliki. Nie odwracając się już więcej wyszli z klubu, nic więcej nie mówiąc.
-Czyli jednak, nie masz nic w tej głowie.. - Powiedziałem wkurzony, wstając z ziemi i otrzepując ubrania.
-O co chodzi, przecież Ci pomogłam!?.. - Spytała z płaczem w głosie.
-Wszystkich traktujesz jak śmieci, ślepo dążąc do swojego celu.Myślisz, że co? Że zależy mi na tobie? Przysięgam Ci, że to co było między nami wtedy, już nigdy nie wróci!. Mam Cię dość, nie chcę z tobą być i nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego! Jak mówiłem, dla mnie nie istniejesz. Przyjaźnienie się ze swoją byłą to dla mnie chora rzecz wiesz? To nie wchodzi w grę. Idź do Danielka. - Zaśmiałem się. - Wszyscy dobrze wiemy, jak mu na tobie cholernie zależy. Ułóż sobie nowe życie, ale beze mnie. Nie kocham Cie, pojmij to. I nie wiem jak kiedykolwiek w życiu, mogłem nawet pomyśleć, że Cie kocham. Chcę tylko jednego, żebyś dała mi spokój raz na zawsze. Dla mnie możesz nawet zgnić z bólu i nieszczęścia, ale ktoś taki jak ty, nie jest nic wart! Wszystkiego się dowiedziałem, wszystkiego! - Chciałem mówić dalej, ale uprzedziła mnie Sara.
-Dawid! - Wykrzyknęła spanikowana. - Obiecałeś, że o tym nie wspomnisz. - Wyszeptała mi na ucho, jakby zadowolona z tego, że tak się właśnie dzieje, a nigdy tego przecież nie chciała...
-Przepraszam, że żyję... -Przełknęła ślinę i spojrzała na mnie martwym wzrokiem. Jej ciało całe się trzasło, po twarzy była blada i cała zapłakana. Delikatnie uśmiechnęła się, lecz ledwo widocznie i obróciła się w stronę wyjścia. Chwiejnym krokiem doszła do nich, chwyciła za klamkę i wyszła. Podczas gdy ja, poczułem coś jakby ukłucie w serce i chęć pójścia za nią, coś jakbym zaczął się o nią martwić?...
PS. Proszę o przeczytanie postu pod tytułem "Rocznica - 5 miesięcy z wami..."
Rocznica - 5 miesięcy z wami...
KOCHANI!
Nie wiem jak wam dziękować, to dla mnie strasznie ważne... Dziś rocznica założenia bloga 5 miesięcy, stało się to 22.08.2014 roku. Pamiętam ten dzień kiedy założyłam bloga, pomyślałam "Czemu nie?" - Przecież warto spróbować. Z podziwem patrzałam na blogi, które tworzyły jedność był autor byli czytelnicy była więź. Czyli było wszystko. Dziś mam to, czego im tak bardzo zazdrościłam. Jestem ja, jesteście wy, jest więź. Dziękuję wam z całego serca. Warto spróbować i dążyć do marzeń. Wczoraj spełniło się, jedno moje najważniejsze i jedyne do którego przykładałam tak wielką wagę marzenie. Wczoraj, a właściwie dziś bo o 1 w nocy. To niesamowite. Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną. Tym którzy byli i są od początku, jak i tym, którzy są od niedawna, każdy z was, jest częścią tego bloga. W dodatku, ostatnio w ten poniedziałek były moje urodziny, dostałam od was prezent, który był tak niesamowity, że płakałam ponad godzinę. Zobaczcie -> http://dawid-kwiatkowski-moja-historia.blogspot.com/2015/01/angeliko-lamusie.html to głównie dzięki Oli której strasznie za to wszystko dziękuję, ale wiem, że wy też bardzo się do tego przyczyniliście. Chciałam wam powiedzieć jeszcze, że jesteście moją tapetą na komputerze (Chodzi o to zdjęcie gdzie trzymacie kartki z napisami np. wszystkiego najlepszego) <3 Teraz jest 555 komentarzy i 24325 wyświetleń... Dziękuję..
Chciałabym was poprosić, abyście byli już ze mną zawsze. Wiem, że kiedyś moje blogowanie się zakończy, ale na pewno nie na jednym ani dwóch blogach, to mogę wam obiecać <3 Dziękuję wam potwornie, nie potrafię wam wytłumaczyć tego, jak bardzo jesteście dla mnie ważni. Może, nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale ten blog bez was by nie istniał. Jesteście dla mnie motywacją, każdy wasz komentarz sprawia, że się uśmiecham. Jesteście najlepsi. Ten blog i wy, to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Niestety...Nie ma sposobu, w jaki mogłabym wam się odwdzięczyć.
Jak obiecałam, daję wam też listę komentatorów. Którzy choć raz zostawili tutaj po sobie ślad w postaci komentarza. Na dole dam wam zdjęcie z mojego zeszyto/pamiętnika, gdzie zapisuję wszystkie swoje najważniejsze wydarzenia z życia i gdzie was upamiętniłam.
1.Natalia Makowska
2.Zu Za
3.Ola Iwanek
4.Natalia Horan
5.Angelika Janiszewska
6.Sandra Kapias
7.Olciak M
8.Karolina Klamka
9.Karolina Music PL
10.Rose Mehr
11.Normalnie Nienormalna
12.Najlepsze vansy w mieście
13.Mo nia
14.Magdalena Malewicz
15.Annabette Shine
16.Wercia niewiara
17.Pierwszy chłopak na blogu (Dawid)
13. Anonim (Karla)
14. Anonim (Martha)
15. Anonim (Alicja)
21.Helga Krzesłowska
22. Magda And Natalka
23. Martyna Jabłonka
24. Olaa
25. Klaudia Zakręcona
26. Monia Panasiuk
27. Pati yoł
28. Przyjacielska 12
29. Jeenage Pirttag
20. Paula Pop
31. Piotrowiczz
32. Niki i
33. ♥Fleur★Rebelle♥
(Jeżeli o kimś zapomniałam, bądź popełniłam błąd w waszej nazwie, napiszcie, poprawię to)
Nie wiem jak wam dziękować, to dla mnie strasznie ważne... Dziś rocznica założenia bloga 5 miesięcy, stało się to 22.08.2014 roku. Pamiętam ten dzień kiedy założyłam bloga, pomyślałam "Czemu nie?" - Przecież warto spróbować. Z podziwem patrzałam na blogi, które tworzyły jedność był autor byli czytelnicy była więź. Czyli było wszystko. Dziś mam to, czego im tak bardzo zazdrościłam. Jestem ja, jesteście wy, jest więź. Dziękuję wam z całego serca. Warto spróbować i dążyć do marzeń. Wczoraj spełniło się, jedno moje najważniejsze i jedyne do którego przykładałam tak wielką wagę marzenie. Wczoraj, a właściwie dziś bo o 1 w nocy. To niesamowite. Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną. Tym którzy byli i są od początku, jak i tym, którzy są od niedawna, każdy z was, jest częścią tego bloga. W dodatku, ostatnio w ten poniedziałek były moje urodziny, dostałam od was prezent, który był tak niesamowity, że płakałam ponad godzinę. Zobaczcie -> http://dawid-kwiatkowski-moja-historia.blogspot.com/2015/01/angeliko-lamusie.html to głównie dzięki Oli której strasznie za to wszystko dziękuję, ale wiem, że wy też bardzo się do tego przyczyniliście. Chciałam wam powiedzieć jeszcze, że jesteście moją tapetą na komputerze (Chodzi o to zdjęcie gdzie trzymacie kartki z napisami np. wszystkiego najlepszego) <3 Teraz jest 555 komentarzy i 24325 wyświetleń... Dziękuję..
Chciałabym was poprosić, abyście byli już ze mną zawsze. Wiem, że kiedyś moje blogowanie się zakończy, ale na pewno nie na jednym ani dwóch blogach, to mogę wam obiecać <3 Dziękuję wam potwornie, nie potrafię wam wytłumaczyć tego, jak bardzo jesteście dla mnie ważni. Może, nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale ten blog bez was by nie istniał. Jesteście dla mnie motywacją, każdy wasz komentarz sprawia, że się uśmiecham. Jesteście najlepsi. Ten blog i wy, to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Niestety...Nie ma sposobu, w jaki mogłabym wam się odwdzięczyć.
Jak obiecałam, daję wam też listę komentatorów. Którzy choć raz zostawili tutaj po sobie ślad w postaci komentarza. Na dole dam wam zdjęcie z mojego zeszyto/pamiętnika, gdzie zapisuję wszystkie swoje najważniejsze wydarzenia z życia i gdzie was upamiętniłam.
1.Natalia Makowska
2.Zu Za
3.Ola Iwanek
4.Natalia Horan
5.Angelika Janiszewska
6.Sandra Kapias
7.Olciak M
8.Karolina Klamka
9.Karolina Music PL
10.Rose Mehr
11.Normalnie Nienormalna
12.Najlepsze vansy w mieście
13.Mo nia
14.Magdalena Malewicz
15.Annabette Shine
16.Wercia niewiara
17.Pierwszy chłopak na blogu (Dawid)
13. Anonim (Karla)
14. Anonim (Martha)
15. Anonim (Alicja)
21.Helga Krzesłowska
22. Magda And Natalka
23. Martyna Jabłonka
24. Olaa
25. Klaudia Zakręcona
26. Monia Panasiuk
27. Pati yoł
28. Przyjacielska 12
29. Jeenage Pirttag
20. Paula Pop
31. Piotrowiczz
32. Niki i
33. ♥Fleur★Rebelle♥
(Jeżeli o kimś zapomniałam, bądź popełniłam błąd w waszej nazwie, napiszcie, poprawię to)
niedziela, 18 stycznia 2015
Rozdział 73
Kochani!
Jutro moje urodziny :) Więęęc tak ;D Wyjątkowo, jak co roku od kilku lat je robiłam, w tym roku sobie to odpuściłam. Dlaczego? Mam za mało miejsca a chciałabym zaprosić za dużo osób hahahaha a nie zaproszę tylko niektórych bo wyjdę na idiotkę :) Także, może za rok ;3 Hmmm... A no tak :D Tak po prostu wam dodam, co jest zabawne, że urodziłam się punkt 00:00 czaicie? :D Hahahahah jesteem ducheem bóóójcie sięę! BUUUUU! (Nie pytajcie ile mam lat. Chciałbym wam powiedzieć, ale doszłam do wniosku, że bez tego też możecie żyć, a niezależnie od tego ile bym miała lat 16, 15, 18, 20, 10 xDD Niektórzy stwierdzicie, że jestem zbyt niedojrzała, żeby prowadzić tego bloga :D No cóż może kiedyś? xd)Iii tak jakoś spadła aktywność na blogu... Nie wiem :/ I na asku nie pytacie, a szkoda :/ Nie wiem, tak czy siak was na niego zapraszam misiaczki <3 :* ---> http://ask.fm/Blogereczkaa
Too na dziś chyba tylko tyle, dodałabym rozdział wczoraj, ale miałam melanż xdd
Noo, a wraz z następnym rozdziałem, będzie rocznica założenia bloga i lista komentatoróóów, wszyściutkich <3
#Oczami Dawida#
Ostatnie dni są monotonne, wszystko odkąd znaleźli Angelikę.. Oczywiście, cieszę się, że ją znaleźli, choć wszyscy uważają, że jestem potworem, mam też uczucia i się cieszę. Odczuwam tylko wrażenie, że to życie jest zbyt spokojne, wszystko toczy się jak chce a ja przyglądam się mu z boku. Jedna wielka klapa. Siedzę całymi dniami z Sarą i bezczynnie gapimy się w ekran lub ścianę. Jestem bardzo zdenerwowany, że z każdym razem, kiedy ja z Angeliką się kłócimy, moi "przyjaciele" nie znając sytuacji, od razu stają po jej stronie a mnie zostawiają samego, jak jakiegoś idiotę. Nie wiem, toleruję ją, ale jej nie lubię, albo może nienawidzę. Wkroczyła do mojego życia i zabrała sobie moich przyjaciół. Sam nie wiem co mam o tym myśleć, to wszystko jest trudniejsze niż mi się zdawało, bo czuję się jakoś źle a nie powinienem. Dziwne.
-Dawid.. Czytałeś tego sms-a? - Podeszła do mnie niespodziewanie Sara.
-Jakiego? - Spytałem z zaciekawieniem patrząc w jej stronę.
Podała mi telefon i usiadła obok mnie. Od "Daniel", pierwsze co pomyślałem to, że przeprosi mnie przez sms, ale chyba znacznie się pomyliłem.
-Ja pierd*ole.. - Przetarłem sobie ręką po twarzy.
-Rozumiesz co się z nią teraz dzieje? Żal mi jej, ale sama jest sobie winna..
-No właśnie, co on chce z nią ku*wa być? - Zwróciłem się w jej stronę.
-Misiek, ale to już chyba jego sprawa prawda? Mówię do Ciebie o zupełnie czymś innym.. Jesteś o nią zazdrosny? - Spoważniała.
-Kochaniee.. - Westchnąłem. - Ale wieeż, że jemu o to chodzi. - Przerzuciłem oczami.
-Czyli jesteś zazdr... - Wyprzedziłem ją.
-Niee jestem, mam ją w głęboko w dupie, tylko się zdziwiłem i tyle. - Chwyciłem ją za dłoń.
-Mam nadzieję.. Too.. Co mu odpiszesz? - Spytała nieśmiało.
-Już wiem. - Uśmiechnąłem się z goryczą, na co ona niepewnie spojrzała.
#Oczami Daniela#
Nie wiem czy mam twierdzić, że Sebastian jest genialny, czy też coś innego, ale wymyślił plan idealny. Wysłał Karlę na miesiąc do Londynu, gdzie mieszka jej przyjaciółka. Chciała mnie ze sobą wziąć, ale uświadomiłem jej, że muszę się zająć Angeliką, zgodziła się. Teraz trzeba wywołać tylko zazdrość u Dawida. Właśnie, a on odpisał na mój sms? Gdzie mój telefon?!
-Wrzooooosek! - Wydarłem się na cały dom.
-Poj*bało Cię? Ogłuchnę.. - Wszedł do pokoju i zamknął drzwi, pewnie myślał, że znowu chcę z nim gadać o Angeli.
-Widziałeś mój telefon? - Rozglądnąłem się w okół siebie jeszcze raz, by upewnić się, czy aby na pewno go tu nie ma.
-Angelika go szukała bo chciała się pobawić twoim Pou, a co? W ogóle, zauważyłem, że robi wszystko, żeby o tym nie myśleć. - Mówił przejęty.
-Człowieku wyrwij jej ten telefon, ja tam wysłałem sms do Dawida! - Wykrzyknąłem i od razu wybiegłem z pokoju.
Biegłem jak najszybciej potrafiłem, przecież gdy ona to odczyta, zabije mnie, mało tego, już nigdy się do mnie nie odezwie. Szukałem ją wzrokiem i zauważyłem w salonie jak rzuca się z telefonem na kanapę.
-Nieeeeeeeeeeeee! - Wykrzyknąłem. - Oddaj mój telefon! - Podbiegłem do niej i próbowałem jej go wyrwać.
-Danieel przestaań.. - Szarpała mnie. - Chcę się tylko pobawić - Mówiła spokojnie i delikatnie.
-Ale ja czekam, na ważnego sms-a... - Zastanowiłem się nad tym co powiedziałem.
-Jest. - Powiedziała obojętnie i odblokowała telefon.
-Nie ku*wa!! - Zrzuciłem ją jednym ruchem z kanapy, zabije mnie..
-Ałł. - Zauważyłem, że leżąc trzyma się za rękę.
-Pokaż. - Podniosłem ją i posadziłem na kanapie, przedtem wkładając telefon do kieszeni.
-Niee. - Chowała się nerwowo.
-Angela kuź*a pokaż tą rękę. - Szybko przewróciłem ją na plecy i usiadłem na niej przytrzymując jej ręce.
Nagle moim oczom ukazały się inicjały.. Wycięte w ręce, do samego mięsa... "D.K,D.K,D.K,D.K"
-Zabiję go.. - Wyszeptałem. - Zabiję..
-Daniel.. - Spojrzała na mnie niewinnie.
Nie wiem czemu to zrobiłem, ale z nerwów, jakby próbując uspokoić siebie jak i Angelikę, szybko nachyliłem się do pocałunku..
-Daniel! - Pisnęła.
W jednym momencie, przemyślałem to co robię, chyba nikt nie chce, żebym opowiadał to co właśnie zacząłem robić... Patrzała na mnie przestraszona i próbowała mnie z siebie zrzucić. Zszedłem z niej dobrowolnie i pozwoliłem jej pójść. Z płaczem pobiegła po schodach na górę, do swojego pokoju.
-Karasiov, co jej zrobiłeś? - Powiedział schodzący po schodach Wrzosek.
-Nie, ja nic.. - Skrzywiłem się skołowany.
-Odpowiedział Ci Dawid na tego sms-a? - Usiadł obok mnie.
-Nie wiem, właśnie czekaj. - Sięgnąłem do kieszeni i sprawnie wyciągnąłem z niej telefon. - "Przyjdźcie dziś do tego klubu co zawsze, o 21:00, tam będzie czekała moja odpowiedź, niech przyjdzie Angelika..." - Przeczytałem na głos. - Jak myślisz o co mu chodzi? - Dodałem po chwili.
-Może, tam chce ją przeprosić? Ale sam wiesz, że to nie dobry pomysł, on źle na nią działa, lekarz nie pozwolił im się widywać, dla dobra Angeliki. Nie, olejmy go, pójdziemy i powiemy, że Angelika nie chciała iść, ale to w tym klubie co zawsze? - Gdy skończył usłyszeliśmy głośny bieg. - Co to było? - Zapytał zdezorientowany.
-Czekaj! - Pobiegłem na górę.
Wbiegłem do pokoju Angeliki i zobaczyłem otwarte okno.. Nagle po mnie wszedł Sebastian.
-Uciekła. - Powiedziałem zdyszany i spojrzałem na niego. - Pewnie usłyszała naszą rozmowę. - Mówiłem zdenerwowany.
-Ku*wa a jak on jej coś zrobi? Idziemy! - Krzyknął i zaczął biec.
-Wrzosek samochodem! - Wykrzyknąłem wybiegając za nim na podwórko, było już potwornie ciemno..
-Masz kluczyki?! - Wykrzyczał. - Dawaj! - Dodał po czym zauważył, że macham nimi w powietrzu.
Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy czym prędzej jechać, bo zapewne pojechała taksówką i będzie tam niewyobrażalnie szybko..
-Dawaj Wrzosek.. Mamy mało czasu... -Patrzałem nerwowo na zegarek. Po Dawidzie można teraz spodziewać się wszystkiego...
środa, 14 stycznia 2015
Rozdział 72
Więc tak, na początek, zapraszam was na mojego Aska, stworzonego po to, abyście mogli zadawać pytania do bohaterów, to naprawdę super rzecz! :D Podam wam taki przykład pytania i odpowiedzi :)
"Skierowane do Dawida: Dlaczego wtedy gdy znaleźliście Angelikę, uciekłeś a nie zostałeś przy niej?
Dawid: Wystarczająco zrobiłem, dzwoniąc do nich i mówiąc, że była i poszła z nimi w kierunku lasu, poza tym nie byłem jej tam potrzebny."
Takie rzeczy są bardzo fajne :D W dodatku jeżeli jesteście czegoś niepewni, tym sposobem możecie się upewnić, więc zapraszam :) --> http://ask.fm/Blogereczkaa
Kochani widzicie to, zostało tylko 28 rozdziałów, tego opowiadania, masakra :c Oczywiście będzie wtedy nowe, bardziej dopracowane i ogólnie, ale to nie będzie już to opowiadanie... Tak mało zostało, wytrwajcie ze mną do końca! <3
Ps. Rozdział ten, haha jest dedykowany dla Martyny J i Darii, kocham :* <3
#Oczami Angeliki#
-Wiaać! - Podczas snu, do moich uszu dobiegały krzyki i dźwięki jakie wydaje biegnący człowiek.
-Halo, dziewczyno, nic Ci nie jest? - Ktoś szarpał mnie za ramię.
-Eghh, puść mnie! - Rzuciłam odruchowo i przeszłam do pozycji siedzącej.
Jako, że byłam pod wpływem alkoholu, trudno było mi to wykonać. Na szczęście po paru nie udanych próbach usiadłam i jakby zapominając o tym, że istnieje coś takiego jak wzrok, poczęłam oglądać się na wszystkie strony i widziałam tylko czarny kolor.
-Gdzie ja jestem? Dlaczego tu tak ciemno..? - Zaniepokoiłam się.
-Otwórz oczy. - Rozkazał nieznajomy głos.
Tak też zrobiłam. Powoli podniosłam jedną powiekę oka, a następnie drugą. Wszystko było zamazane, widziałam tylko jak nieznajomy mi mężczyzna macha mi latarką przed oczami.
-Jest kompletnie pijana... - Skomentował ciężko wzdychając.
Mój wzrok powoli się wyostrzał. Patrzałam na wszystkie strony. Przede mną stała dużo ludzi, ale nie potrafiłam rozpoznać żadnej z ich twarzy. Przyglądałam się im marszcząc brwi i wytężając wzrok. Nawet wychylałam głowę do przodu, ale to nic nie dawało. Ciągle tylko jakieś plamy..
-Kim jesteście? - Zapytałam zrezygnowana.
-Angelika nie poznajesz nas? - Z tłumu wyłonił się jakiś prawdopodobnie chłopak, jego głos był znajomy.
-Nie. - Odpowiedziałam krótko, po czym usłyszałam długie i cierpiące westchnienie.
-Co oni Ci dawali? - Zadał pytanie znów ten sam mężczyzna, który kazał mi otworzyć oczy.
-Nic..
-Ona nam teraz nic nie powie, no cóż, na tym chyba kończy się moja rola, do widzenia państwu, my postaramy się znaleźć tamtych którzy uciekli, gdyby jej coś zrobili proszę to zgłosić do mnie, a teraz radzę iść z nią od razu do lekarza, póki ma w krwi to co ma, żeby mieć potem dowody i zbadać czy jest całkowicie zdrowa. - Postać spojrzała jeszcze raz ku mnie, po czym z paroma innymi osobami zaczęła się oddalać.
-My też już idziemy. - Powiedział jakiś chłopak trzymając za rękę dziewczynę i odchodząc z nią w nieznanym kierunku.
-Daaaiwd! - Wykrzyknęłam z płaczem. - Daawid wracaj ! Wracaj do mnie! - Krzyczałam płacząc jednocześnie, żałosnym jękiem.Poznałam go jedynego... Niestety. Zachowywałam się jak psychopatka, oni jedynie, tylko przyspieszyli kroku..
(...)
-Mówiłam już, że nic mi nie jest! - Szarpałam się.
-Pobiorę jeszcze tylko krew i będziesz mogła pójść. - Rzekł spokojnie Pan doktor. - Widzisz już wszystko dokładnie? - Spytał po wykonaniu rzeczy, której na trzeźwo na pewno nie pozwoliłabym mu zrobić..
-Ta... - Odpowiedziałam obojętnie.
-A wiesz kim jestem? - Zapytał lekko się nade mną pochylając.
-Moim lekarzem. - Powiedziałam sarkazmem.
-A wiesz, kim oni są? - Wskazał palcem na osoby stojące przy drzwiach.
-Mama, Rafał, Wrzosek, Daniel, Karla, Julka, Dominika, Grzesiek i Patryk. - Uśmiechnęłam się dumnie ze swojej odpowiedzi.
-W takim razie, możesz już iść, ja chciałbym jeszcze tylko porozmawiać z twoją mamą. - Podał mi swoją dużą dłoń.
-Dziękuję. - Rzuciłam bez emocyjnie i zeskoczyłam z łóżka, idąc w stronę moich przyjaciół. - Cześć. - Powiedziałam z głupim uśmiechem.
-Nadal pijana... - Spojrzał na Sebastiana Deny.
-Po paru kroplówkach i pobraniu krwi jej nie przejdzie. - Nawet na mnie nie zerkając, obrócił się i wyszedł z pomieszczenia.
-A temu co? - Z mojej twarzy ani na moment nie schodził przy głupawy uśmiech.
-Pogadasz sobie, jak dojdziesz do siebie. - Skrzywił się Karasiov i razem z resztą wyszedł z pomieszczenia.
-Najlepiej będzie tak, jeżeli zapiszecie ją do psychologa, a tego chłopaka już nigdy więcej nie zobaczy na oczy. -Usłyszałam kawałek rozmowy i od razu przybliżyłam się do drzwi zaciekawiona i wściekła, bacznie słuchając. - Wywiera na niej zły stan psychiczny i może się to bardzo źle skończyć, jak na razie tylko licznie się okaleczała, zaś na następny raz może... - Zatrzymał się. - Może się zabić. Jak na razie, ma, to znaczy nie ma, ale mogę to tak nazwać "depresji" i... - Nie wytrzymałam, coś jakby zaczęło we mnie buzować.
-Ty gnoju! Nie zabronisz mi się z nim widywać, rozumiesz?! Nie zabronisz! - Rzuciłam się na niego.
-Sebaastian, Daniel błagam chodźcie tu szybko! - Z płaczem nawoływała ich moja mama.
Teraz gdy dusiłam doktora, ktoś wziął mnie na ręce i dosłownie wyniósł z pomieszczenia, wymachiwałam wszystkimi rękami, nogami, co oni robią?!
#Oczami Daniela#
Nie potrafię tego pojąć, co ten Dawid jej zrobił. Ten lekarz, nie potrafił tego stwierdzić, ale ona może być teraz przez niego chora psychicznie... Dwa tygodnie spędziła z tymi menelami w tym tunelu, a Ci karmili ją tylko alkoholem. Przez dwa tygodnie tylko piła.. Nigdy nie wzięła alkoholu do ust, a teraz? Może jest jeszcze alkoholiczką? Nie mam siły.. Wyciągnę ją z tego, pomogę jej. Długo myślałem jak to zrobić i nawet dostałem pozwolenie Wrzoska, tylko nie wiem co z Karlą. Chcieliśmy, sprawdzić żeby Dawid był zazdrosny i tym sposobem do niej wrócił, przeprosił, a ona mu wybaczyła, ale przecież jesteśmy z Karoliną razem i nie mogę jej tego zrobić. Zawsze, mogę robić to, tak by tego nie widziała, no ale... Chodź ten idiota mógłby jej powiedzieć, że zarywam do Angeli, albo coś podobnego.Wymyślę coś, zrobię wszystko by znowu byli razem i by ją z tego wyciągnąć. Teraz na szczęście smacznie śpi u siebie w pokoju. Może na początek napiszę sms-a do Dawida? Żeby zeżarła go ciekawość, zazdrość i poczucie winy, tak, tak zrobię.
"Zapewne nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo spieprzyłeś.Cieszę się tylko, że pomimo tego, jak potwornie była Ci obojętna,zadzwoniłeś po nas, że ją widziałeś z tymi typami i ją znaleźliśmy.Jesteś du*kiem. Wiesz to prawda? Nie zasługujesz na nią :)Skoro tego chcesz, to bądź z Sarą. Nie mam nic przeciwko.Zje*ałeś jej psychikę, życie... Okaleczyłeś jej ciało i wepchałeś jej alkohol. Nie ważne, że zrobiła to własnymi rękami. Bo zrobiła to ku*wa przez Ciebie wiesz?Zajmę się nią, lepiej niż ty kiedykolwiek, ale pamiętaj ty już nigdy jej nie zobaczysz. Ze mną będzie jej lepiej, zawsze z resztą było. Ja przynajmniej ku*wa nie ranię jej na każdym kroku :)" - Tyle wystarczy, niech zdechnie przy tym telefonie, chociaż taki gwiazdor jak on, może sobie z tego nic nie robić i tylko uśmiechnąć się do telefonu...
"Skierowane do Dawida: Dlaczego wtedy gdy znaleźliście Angelikę, uciekłeś a nie zostałeś przy niej?
Dawid: Wystarczająco zrobiłem, dzwoniąc do nich i mówiąc, że była i poszła z nimi w kierunku lasu, poza tym nie byłem jej tam potrzebny."
Takie rzeczy są bardzo fajne :D W dodatku jeżeli jesteście czegoś niepewni, tym sposobem możecie się upewnić, więc zapraszam :) --> http://ask.fm/Blogereczkaa
Kochani widzicie to, zostało tylko 28 rozdziałów, tego opowiadania, masakra :c Oczywiście będzie wtedy nowe, bardziej dopracowane i ogólnie, ale to nie będzie już to opowiadanie... Tak mało zostało, wytrwajcie ze mną do końca! <3
Ps. Rozdział ten, haha jest dedykowany dla Martyny J i Darii, kocham :* <3
#Oczami Angeliki#
-Halo, dziewczyno, nic Ci nie jest? - Ktoś szarpał mnie za ramię.
-Eghh, puść mnie! - Rzuciłam odruchowo i przeszłam do pozycji siedzącej.
Jako, że byłam pod wpływem alkoholu, trudno było mi to wykonać. Na szczęście po paru nie udanych próbach usiadłam i jakby zapominając o tym, że istnieje coś takiego jak wzrok, poczęłam oglądać się na wszystkie strony i widziałam tylko czarny kolor.
-Gdzie ja jestem? Dlaczego tu tak ciemno..? - Zaniepokoiłam się.
-Otwórz oczy. - Rozkazał nieznajomy głos.
Tak też zrobiłam. Powoli podniosłam jedną powiekę oka, a następnie drugą. Wszystko było zamazane, widziałam tylko jak nieznajomy mi mężczyzna macha mi latarką przed oczami.
-Jest kompletnie pijana... - Skomentował ciężko wzdychając.
Mój wzrok powoli się wyostrzał. Patrzałam na wszystkie strony. Przede mną stała dużo ludzi, ale nie potrafiłam rozpoznać żadnej z ich twarzy. Przyglądałam się im marszcząc brwi i wytężając wzrok. Nawet wychylałam głowę do przodu, ale to nic nie dawało. Ciągle tylko jakieś plamy..
-Kim jesteście? - Zapytałam zrezygnowana.
-Angelika nie poznajesz nas? - Z tłumu wyłonił się jakiś prawdopodobnie chłopak, jego głos był znajomy.
-Nie. - Odpowiedziałam krótko, po czym usłyszałam długie i cierpiące westchnienie.
-Co oni Ci dawali? - Zadał pytanie znów ten sam mężczyzna, który kazał mi otworzyć oczy.
-Nic..
-Ona nam teraz nic nie powie, no cóż, na tym chyba kończy się moja rola, do widzenia państwu, my postaramy się znaleźć tamtych którzy uciekli, gdyby jej coś zrobili proszę to zgłosić do mnie, a teraz radzę iść z nią od razu do lekarza, póki ma w krwi to co ma, żeby mieć potem dowody i zbadać czy jest całkowicie zdrowa. - Postać spojrzała jeszcze raz ku mnie, po czym z paroma innymi osobami zaczęła się oddalać.
-My też już idziemy. - Powiedział jakiś chłopak trzymając za rękę dziewczynę i odchodząc z nią w nieznanym kierunku.
-Daaaiwd! - Wykrzyknęłam z płaczem. - Daawid wracaj ! Wracaj do mnie! - Krzyczałam płacząc jednocześnie, żałosnym jękiem.Poznałam go jedynego... Niestety. Zachowywałam się jak psychopatka, oni jedynie, tylko przyspieszyli kroku..
(...)
-Mówiłam już, że nic mi nie jest! - Szarpałam się.
-Pobiorę jeszcze tylko krew i będziesz mogła pójść. - Rzekł spokojnie Pan doktor. - Widzisz już wszystko dokładnie? - Spytał po wykonaniu rzeczy, której na trzeźwo na pewno nie pozwoliłabym mu zrobić..
-Ta... - Odpowiedziałam obojętnie.
-A wiesz kim jestem? - Zapytał lekko się nade mną pochylając.
-Moim lekarzem. - Powiedziałam sarkazmem.
-A wiesz, kim oni są? - Wskazał palcem na osoby stojące przy drzwiach.
-Mama, Rafał, Wrzosek, Daniel, Karla, Julka, Dominika, Grzesiek i Patryk. - Uśmiechnęłam się dumnie ze swojej odpowiedzi.
-W takim razie, możesz już iść, ja chciałbym jeszcze tylko porozmawiać z twoją mamą. - Podał mi swoją dużą dłoń.
-Dziękuję. - Rzuciłam bez emocyjnie i zeskoczyłam z łóżka, idąc w stronę moich przyjaciół. - Cześć. - Powiedziałam z głupim uśmiechem.
-Nadal pijana... - Spojrzał na Sebastiana Deny.
-Po paru kroplówkach i pobraniu krwi jej nie przejdzie. - Nawet na mnie nie zerkając, obrócił się i wyszedł z pomieszczenia.
-A temu co? - Z mojej twarzy ani na moment nie schodził przy głupawy uśmiech.
-Pogadasz sobie, jak dojdziesz do siebie. - Skrzywił się Karasiov i razem z resztą wyszedł z pomieszczenia.
-Najlepiej będzie tak, jeżeli zapiszecie ją do psychologa, a tego chłopaka już nigdy więcej nie zobaczy na oczy. -Usłyszałam kawałek rozmowy i od razu przybliżyłam się do drzwi zaciekawiona i wściekła, bacznie słuchając. - Wywiera na niej zły stan psychiczny i może się to bardzo źle skończyć, jak na razie tylko licznie się okaleczała, zaś na następny raz może... - Zatrzymał się. - Może się zabić. Jak na razie, ma, to znaczy nie ma, ale mogę to tak nazwać "depresji" i... - Nie wytrzymałam, coś jakby zaczęło we mnie buzować.
-Ty gnoju! Nie zabronisz mi się z nim widywać, rozumiesz?! Nie zabronisz! - Rzuciłam się na niego.
-Sebaastian, Daniel błagam chodźcie tu szybko! - Z płaczem nawoływała ich moja mama.
Teraz gdy dusiłam doktora, ktoś wziął mnie na ręce i dosłownie wyniósł z pomieszczenia, wymachiwałam wszystkimi rękami, nogami, co oni robią?!
#Oczami Daniela#
Nie potrafię tego pojąć, co ten Dawid jej zrobił. Ten lekarz, nie potrafił tego stwierdzić, ale ona może być teraz przez niego chora psychicznie... Dwa tygodnie spędziła z tymi menelami w tym tunelu, a Ci karmili ją tylko alkoholem. Przez dwa tygodnie tylko piła.. Nigdy nie wzięła alkoholu do ust, a teraz? Może jest jeszcze alkoholiczką? Nie mam siły.. Wyciągnę ją z tego, pomogę jej. Długo myślałem jak to zrobić i nawet dostałem pozwolenie Wrzoska, tylko nie wiem co z Karlą. Chcieliśmy, sprawdzić żeby Dawid był zazdrosny i tym sposobem do niej wrócił, przeprosił, a ona mu wybaczyła, ale przecież jesteśmy z Karoliną razem i nie mogę jej tego zrobić. Zawsze, mogę robić to, tak by tego nie widziała, no ale... Chodź ten idiota mógłby jej powiedzieć, że zarywam do Angeli, albo coś podobnego.Wymyślę coś, zrobię wszystko by znowu byli razem i by ją z tego wyciągnąć. Teraz na szczęście smacznie śpi u siebie w pokoju. Może na początek napiszę sms-a do Dawida? Żeby zeżarła go ciekawość, zazdrość i poczucie winy, tak, tak zrobię.
"Zapewne nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo spieprzyłeś.Cieszę się tylko, że pomimo tego, jak potwornie była Ci obojętna,zadzwoniłeś po nas, że ją widziałeś z tymi typami i ją znaleźliśmy.Jesteś du*kiem. Wiesz to prawda? Nie zasługujesz na nią :)Skoro tego chcesz, to bądź z Sarą. Nie mam nic przeciwko.Zje*ałeś jej psychikę, życie... Okaleczyłeś jej ciało i wepchałeś jej alkohol. Nie ważne, że zrobiła to własnymi rękami. Bo zrobiła to ku*wa przez Ciebie wiesz?Zajmę się nią, lepiej niż ty kiedykolwiek, ale pamiętaj ty już nigdy jej nie zobaczysz. Ze mną będzie jej lepiej, zawsze z resztą było. Ja przynajmniej ku*wa nie ranię jej na każdym kroku :)" - Tyle wystarczy, niech zdechnie przy tym telefonie, chociaż taki gwiazdor jak on, może sobie z tego nic nie robić i tylko uśmiechnąć się do telefonu...
niedziela, 11 stycznia 2015
Rozdział 71
Misie! :D
Rozdział dziś, dodaję tylko z jednego powodu... Dawid! (Pierwszy chłopak na blogu) Ma dziś urodziny! Wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin! Teraz gdy jesteś już pełnoletni, będzie czekało Cię wiele trudnych decyzji! Życzę Ci, abyś zawsze, wybierał tą dobrą drogę w życiu! Żebyś spełniał swoje marzenia i nigdy się nie poddawał! Pieniędzy, szczęścia i przede wszystkim miłości! :* <3
Życzcie mu w komentarzach wszystkiego co najlepsze! :D A ja wstawiam Ci jeszcze krótki wiersz ;D
Nie daj sobie w kaszę dmuchać,
dobrych rad się staraj słuchać,
rób pieniądze lecz uczciwie,
traktuj wszystkich sprawiedliwie,
szanuj zdanie innych ludzi,
kochaj to co miłość budzi,
i nie pozwól by przykrości,
pozbawiły Cię radości!
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :*
#Oczami Dawida#
Tak. Tego dnia, uciekłem, jak tchórz. Nie rozumiem tylko, czego oni się spodziewali? Żądali ode mnie żebym tam przyszedł i wysłuchał co mają mi do powiedzenia, a tak na prawdę, to tylko ja i Sara mówiliśmy. Powiedzieli, że Angeliki nie ma i co z tego? Twierdzą, że z tego powodu ma mi się zrobić przykro? Mylą się. Tego chciałem, to mam i jestem z tego jak najbardziej zadowolony. Uciekła, to jej sprawa, wróci. Nie mam ochoty zawracać sobie więcej tym głowy. Wystarczy, że wczoraj zepsuło to mi i Sarze resztę wieczoru. Choć dzięki temu, ustaliliśmy, że gdy ją spotkamy, muszę jej dać jasno do zrozumienia, że nic do niej nie czuję, że z nami koniec. Nie wiem jak, ale jakoś to zrobię, bo rozmowy z nią, nie planuje.
-Misiu, patrz co leci w telewizji. - Zawołała mnie z salonu Sara. Kurcze, zawsze wtedy gdy robię sobie kanapkę!
-W Gorzowie Wielkopolskim, zaginęła 16 letnia dziewczyna. Nie widziano jej już około 2 tygodni. Rodzina i przyjaciele apelują, jeżeli ktoś ją widział prosimy o jak najszybszy kontakt. - Mówił reporter.
-Wyłącz to, nie mam ochoty tego słuchać. - Skrzywiłem się i wróciłem do kuchni.
-Rozumiem, że nic do niej nie czujesz, ale tak bardzo nie interesuje Cie to co się z nią dzieje? A jak ona nie żyje? - Usiadła na blacie.
-Zrozum, ona się nie liczy, liczysz się tylko ty. - Pogładziłem ją po policzku.
-Dawid, znam Cię i wiem, że to nieprawda. - Zrzuciła moją dłoń. - Wmawiasz to sobie. Wiem, że jest dla Ciebie ważna. Nie da się kogoś od tak przestać kochać. Nie wiem co się z tobą dzieje... - Posmutniała.
-Nikogo nie okłamuję, to jej wina, nie moja. - Zaprzeczałem wszystkiemu.
-Tu bym się kłóciła. - Zeskoczyła z blatu i poszła do łazienki.
Stałem tak chwilę w bezruchu, ale w pewnym momencie, poczułem, że muszę się przejść. Ubrałem buty i zarzuciłem na siebie kurtkę po czym nerwowo zacząłem zbiegać po schodach.
-Dawid zaczekaj! - Słyszałem zaniepokojony głos Sary. - Dawid!
Nie czekałem, wyszedłem przed blok i skierowałem się w stronę centrum. Szedłem ulicą i poprosiłem jakiegoś faceta o papierosa, na szczęście był na tyle dobry, że bez pytania mi go dał. Włożyłem to gówno do ust i zacząłem niespokojnie palić. Usiadłem na krawężniku i rozglądałem się po mieście. Zaczynało robić się ciemno. Pełno ludzi spieszących się nie wiadomo dokąd. Gdzieniegdzie powolnie idące zakochane pary. Pijacy krzycz.... Angelika? Nie byłem w stanie określić czy mi się wydawało, czy też nie, ale wśród bandy pijaków z butelkami wódki w rękach była ona. Niespodziewanie zawiał wiatr, a do mojej twarzy przylepiła się jakaś ulotka. Zdjąłem ją i odruchowo i na nią spojrzałem. "Zaginęła 16 letnia dziewczyna.." Zgiąłem to z całej siły i włożyłem do kieszeni. Znów zacząłem przyglądać się tej bandzie na przeciwko. Tak, to ona.
#Oczami Angeliki#
W mieście było pełno ulotek z moim wizerunkiem i z napisem "Zaginęła 16-letnia dziewczyna(...)" - Kusiło mnie, aby wrócić do domu, ale czuję, że tu jest mój dom. Jestem teraz wśród ludzi, których odrzuciło życie, którzy przez swoje problemy są kim teraz są. Jestem jedną z nich. Opowiedziałam im całą historię i jako pocieszenie dostałam od nich butelkę wódki i pseudonim "Forgotten" co znaczyło "Zapomniana". Miło z ich strony? Nauczyli mnie jak się odstresować, jak zapomnieć. Chociaż może, to ona mnie tego nauczyła? Uzależniłam się od alkoholu. Nie piliśmy wody, piliśmy alkohol. Jedliśmy tylko suche bułki, które też nie wiem skąd oni brali. Spaliśmy w mojej pierwszej "kryjówce" - w starym tunelu, który znajduje się w lesie. Właśnie mieliśmy tam iść. Z powodu mojego zaginięcia. Miałam spięte włosy i pobłoconą twarz - Aby nikt mnie nie rozpoznał. Wyglądałam trochę jak mężczyzna, ale to przecież dobrze... Przechodziliśmy obok jakiegoś chłopaka w kapturze, który palił papierosa i bacznie się mi przyglądał.
-Stary, daj jednego. - Mówił jeden z moich "przyjaciół".
-Nie mam. - Usłyszałam przyjemny męski głos... Znajomy głos.. - Martwią się o Ciebie, a ty prowadzisz się z menelami, żałosna jesteś. - Zwrócił się w moją stronę. - Znajdą was i zamkną. Wszystkich. Stwierdzą, że to wy ją porwaliście. - Mówił ze spuszczoną głową.
-Uciekamy! - Krzyknął jeden z moich i chwycił mnie za rękę. Biegliśmy co tchu. A ja wciąż patrzałam na tego chłopaka. To Dawid... Zdjął kaptur i podbiegła do niego jakaś dziewczyna, a no tak Sara... Podniósł ją i okręcił w powietrzu, jak to zawsze robił mi.. Przytulił ją i zaczęli się całować. Następnie gdy byliśmy już bardzo daleko przy samym lesie. Spojrzeli w moją stronę i zniknęli mi z oczu. Chwilę później wbiegliśmy do naszego tunelu i wszyscy kładli się powoli spać, przed tym wypijając po jednym piwie. Ja również wypiłam, nie umiałam sobie tego odmówić. Gdy wszyscy już usnęli ja wciąż myślałam. Kochał mnie z całych sił, jeszcze niedawno prawie się zabił, z myślą, że ja nie żyje. Ciągle powtarzał mi, że mnie kocha. Przecież to musiałyby być kłamstwa, żeby teraz mnie nie kochał. Nie da się od tak zapomnieć. Bynajmniej ja nie potrafię. Czuję się jakbym przebywała na drugim krańcu świata. W moim sercu, od dłuższego czasu przebywa głęboka i niekończąca się pustka. Cicho. Słychać tylko pohukujące sowy, grające świerszcze. A widać tylko, mrok. Do tej melodii grającej przez zwierzęta, zaczęłam cichutko śpiewać. "Cicho jak by cały świat, zgasił światło poszedł spać, mamy kłopot Ty i ja, jak słów odkryć smak. Między nami nuda strach, twego głosu wciąż mi brak, do serca podchodzi mi lód... Nie tędy droga, na pewno to wiem. Ta cisza zabiera Ci mnie..."
Rozdział dziś, dodaję tylko z jednego powodu... Dawid! (Pierwszy chłopak na blogu) Ma dziś urodziny! Wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin! Teraz gdy jesteś już pełnoletni, będzie czekało Cię wiele trudnych decyzji! Życzę Ci, abyś zawsze, wybierał tą dobrą drogę w życiu! Żebyś spełniał swoje marzenia i nigdy się nie poddawał! Pieniędzy, szczęścia i przede wszystkim miłości! :* <3
Życzcie mu w komentarzach wszystkiego co najlepsze! :D A ja wstawiam Ci jeszcze krótki wiersz ;D
Nie daj sobie w kaszę dmuchać,
dobrych rad się staraj słuchać,
rób pieniądze lecz uczciwie,
traktuj wszystkich sprawiedliwie,
szanuj zdanie innych ludzi,
kochaj to co miłość budzi,
i nie pozwól by przykrości,
pozbawiły Cię radości!
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :*
#Oczami Dawida#
Tak. Tego dnia, uciekłem, jak tchórz. Nie rozumiem tylko, czego oni się spodziewali? Żądali ode mnie żebym tam przyszedł i wysłuchał co mają mi do powiedzenia, a tak na prawdę, to tylko ja i Sara mówiliśmy. Powiedzieli, że Angeliki nie ma i co z tego? Twierdzą, że z tego powodu ma mi się zrobić przykro? Mylą się. Tego chciałem, to mam i jestem z tego jak najbardziej zadowolony. Uciekła, to jej sprawa, wróci. Nie mam ochoty zawracać sobie więcej tym głowy. Wystarczy, że wczoraj zepsuło to mi i Sarze resztę wieczoru. Choć dzięki temu, ustaliliśmy, że gdy ją spotkamy, muszę jej dać jasno do zrozumienia, że nic do niej nie czuję, że z nami koniec. Nie wiem jak, ale jakoś to zrobię, bo rozmowy z nią, nie planuje.
-Misiu, patrz co leci w telewizji. - Zawołała mnie z salonu Sara. Kurcze, zawsze wtedy gdy robię sobie kanapkę!
-W Gorzowie Wielkopolskim, zaginęła 16 letnia dziewczyna. Nie widziano jej już około 2 tygodni. Rodzina i przyjaciele apelują, jeżeli ktoś ją widział prosimy o jak najszybszy kontakt. - Mówił reporter.
-Wyłącz to, nie mam ochoty tego słuchać. - Skrzywiłem się i wróciłem do kuchni.
-Rozumiem, że nic do niej nie czujesz, ale tak bardzo nie interesuje Cie to co się z nią dzieje? A jak ona nie żyje? - Usiadła na blacie.
-Zrozum, ona się nie liczy, liczysz się tylko ty. - Pogładziłem ją po policzku.
-Dawid, znam Cię i wiem, że to nieprawda. - Zrzuciła moją dłoń. - Wmawiasz to sobie. Wiem, że jest dla Ciebie ważna. Nie da się kogoś od tak przestać kochać. Nie wiem co się z tobą dzieje... - Posmutniała.
-Nikogo nie okłamuję, to jej wina, nie moja. - Zaprzeczałem wszystkiemu.
-Tu bym się kłóciła. - Zeskoczyła z blatu i poszła do łazienki.
Stałem tak chwilę w bezruchu, ale w pewnym momencie, poczułem, że muszę się przejść. Ubrałem buty i zarzuciłem na siebie kurtkę po czym nerwowo zacząłem zbiegać po schodach.
-Dawid zaczekaj! - Słyszałem zaniepokojony głos Sary. - Dawid!
Nie czekałem, wyszedłem przed blok i skierowałem się w stronę centrum. Szedłem ulicą i poprosiłem jakiegoś faceta o papierosa, na szczęście był na tyle dobry, że bez pytania mi go dał. Włożyłem to gówno do ust i zacząłem niespokojnie palić. Usiadłem na krawężniku i rozglądałem się po mieście. Zaczynało robić się ciemno. Pełno ludzi spieszących się nie wiadomo dokąd. Gdzieniegdzie powolnie idące zakochane pary. Pijacy krzycz.... Angelika? Nie byłem w stanie określić czy mi się wydawało, czy też nie, ale wśród bandy pijaków z butelkami wódki w rękach była ona. Niespodziewanie zawiał wiatr, a do mojej twarzy przylepiła się jakaś ulotka. Zdjąłem ją i odruchowo i na nią spojrzałem. "Zaginęła 16 letnia dziewczyna.." Zgiąłem to z całej siły i włożyłem do kieszeni. Znów zacząłem przyglądać się tej bandzie na przeciwko. Tak, to ona.
#Oczami Angeliki#
W mieście było pełno ulotek z moim wizerunkiem i z napisem "Zaginęła 16-letnia dziewczyna(...)" - Kusiło mnie, aby wrócić do domu, ale czuję, że tu jest mój dom. Jestem teraz wśród ludzi, których odrzuciło życie, którzy przez swoje problemy są kim teraz są. Jestem jedną z nich. Opowiedziałam im całą historię i jako pocieszenie dostałam od nich butelkę wódki i pseudonim "Forgotten" co znaczyło "Zapomniana". Miło z ich strony? Nauczyli mnie jak się odstresować, jak zapomnieć. Chociaż może, to ona mnie tego nauczyła? Uzależniłam się od alkoholu. Nie piliśmy wody, piliśmy alkohol. Jedliśmy tylko suche bułki, które też nie wiem skąd oni brali. Spaliśmy w mojej pierwszej "kryjówce" - w starym tunelu, który znajduje się w lesie. Właśnie mieliśmy tam iść. Z powodu mojego zaginięcia. Miałam spięte włosy i pobłoconą twarz - Aby nikt mnie nie rozpoznał. Wyglądałam trochę jak mężczyzna, ale to przecież dobrze... Przechodziliśmy obok jakiegoś chłopaka w kapturze, który palił papierosa i bacznie się mi przyglądał.
-Stary, daj jednego. - Mówił jeden z moich "przyjaciół".
-Nie mam. - Usłyszałam przyjemny męski głos... Znajomy głos.. - Martwią się o Ciebie, a ty prowadzisz się z menelami, żałosna jesteś. - Zwrócił się w moją stronę. - Znajdą was i zamkną. Wszystkich. Stwierdzą, że to wy ją porwaliście. - Mówił ze spuszczoną głową.
-Uciekamy! - Krzyknął jeden z moich i chwycił mnie za rękę. Biegliśmy co tchu. A ja wciąż patrzałam na tego chłopaka. To Dawid... Zdjął kaptur i podbiegła do niego jakaś dziewczyna, a no tak Sara... Podniósł ją i okręcił w powietrzu, jak to zawsze robił mi.. Przytulił ją i zaczęli się całować. Następnie gdy byliśmy już bardzo daleko przy samym lesie. Spojrzeli w moją stronę i zniknęli mi z oczu. Chwilę później wbiegliśmy do naszego tunelu i wszyscy kładli się powoli spać, przed tym wypijając po jednym piwie. Ja również wypiłam, nie umiałam sobie tego odmówić. Gdy wszyscy już usnęli ja wciąż myślałam. Kochał mnie z całych sił, jeszcze niedawno prawie się zabił, z myślą, że ja nie żyje. Ciągle powtarzał mi, że mnie kocha. Przecież to musiałyby być kłamstwa, żeby teraz mnie nie kochał. Nie da się od tak zapomnieć. Bynajmniej ja nie potrafię. Czuję się jakbym przebywała na drugim krańcu świata. W moim sercu, od dłuższego czasu przebywa głęboka i niekończąca się pustka. Cicho. Słychać tylko pohukujące sowy, grające świerszcze. A widać tylko, mrok. Do tej melodii grającej przez zwierzęta, zaczęłam cichutko śpiewać. "Cicho jak by cały świat, zgasił światło poszedł spać, mamy kłopot Ty i ja, jak słów odkryć smak. Między nami nuda strach, twego głosu wciąż mi brak, do serca podchodzi mi lód... Nie tędy droga, na pewno to wiem. Ta cisza zabiera Ci mnie..."
piątek, 9 stycznia 2015
Rozdział 70
Kochani! :D
Hmm... Choć ostatnio aktywność (chodzi o komentarze) spadła, chciałabym wam serdecznie i najśliczniej jak potrafię podziękować :)) MAMY 22 091 Wyświetleń!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAA <3 Gdy wyobrażam sobie jak niedawno cieszyłam się z 1000... Boże jak ja was kocham <3 Taki sobie zwykły bezsensowny blog i tyle wyświetleń :* Nie wiem jak wam dziękować, bo.. Naprawdę ciężko takie coś opisać :D Komentarzy też jest łącznie... 531! :D To też przeogromny sukces. To wszystko dzięki wam... Mam teraz taką piosenkę w głowie "To dzięki wam, mam teraz to co mam! To dzięki wam, wspanialszy jest ten świat!" Nie wiem, czy kiedyś ją tu pisałam, bo wydaje mi się, że tak haahah :D No i ten, osoby które były na początku, nadal są? Zameldować się! :D Wiem, że... Były takie osoby, które były ze mną od początku, a nie komentują, nie mam nic przeciwko, ale ciekawi mnie, czy nadal są :D I ten...Aaa no właśnie :D Blog ten prowadzony jest od - 22.08.2014 :D No, to ten jak 22 nie pojawi się rozdział, to wielkie podziękowania, bo to będzie już 5 miesięcy.... Jeny... :c W każdym bądź razie, pojawi się lista - WSZYSTKICH którzy wiecie - zostawili po sobie ślad choć raz (kommmxd)! :D Tak nadal jesteście w moim pamiętniku i zawsze będziecie :* Zrobię wam kiedyś zdjęcie :D No, i ten... Kurde nwm xd A! jeszcze, dołączajcie do grupy na Facebook-u :D https://www.facebook.com/groups/1529517330657830/ I zapraszam was do zakładki "KONTAKT" chyba sama nazwa mówi co tam jest? :D Jeszcze chciałabym zaprosić was na nowy blog Oli Iwanek http://kwiatstory.blogspot.com/ Serdecznie polecam! ;) Powodzenia Ślimoku! ;p
Rany jak się rozpisałam hahaha :D Ale czuje, że o czymś zapomniałam, ale ten no xd Ze szczególnością zapraszam was jeszcze na aska (Możecie mnie drażnić i pytać kiedy rozdział i wgl :D) http://ask.fm/Blogereczkaa No naprawdę nie wiem co chciałam jeszcze napisać, ale czuję, że to było ważne xd Jak coś to napiszę na grupie ;) Oki. MIŁEGO WEEKENDU!
#Oczami Dawida#
Nie potrafię określić, swoich tymczasowych uczuć. Angelika, to już na pewno przeszłość. Wiele razy się z nią kłóciłem, sprzeczałem, ale nigdy nie czułem się tak jak teraz. Wtedy, miałem choć czasem minimalne - ale miałem - poczucie, że muszę do niej wrócić bo ją kocham. Dziś, nie odczuwam tego, że muszę wrócić, a tym bardziej tego, że ją kocham. Z początku tylko, byłem niezmiernie zły. Po tym czasie, a właściwie tygodniu - Złość ustała. Jest w prawdzie, gdzieś głęboko jakiś jej okruszek, ale daje on o sobie znać, tylko przy jej obecności. Choć nie mogę być tego do końca pewny, ponieważ od tamtej kłótni w centrum miasta, nie widziałem jej. Kiedyś, zapewne bym się martwił, ale teraz pewnie wylewa kilogramy łez wśród przyjaciół. Z czasem, jej przejdzie i zapomni. Tymczasem musi chwile jak to mówią "odczekać i pocierpieć". Dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Szczerze obojętne mi to co się z nią teraz dzieje. Byleby się nie zabiła, a tego przy Wrzosku na pewno nie zrobi. Prędzej on zabił by mnie.
-Kochanie telefon! - Krzyczała z kuchni.
-Idę! - Odkrzyknąłem w pośpiechu, wyrywając się z tłoku myśli. - Halo? - Powiedziałem do słuchawki.
-Dawid, musimy pogadać. - Usłyszałem poważny głos Sebastiana.
-Mówisz jakoś poważnie, od razu pytam, chodzi o Angelikę tak? - Zapytałem z pogardą.
-Człowieku, nie wiem co ty sobie ku*wa ubzdurałeś, ale chodzi o poważną sprawę rozumiesz? Tak ku*wa o Angelikę... - Był trochę zdenerwowany, co było przekonujące...
-Powiedz o co chodzi... - Westchnąłem.
-Albo przyjdziesz, albo się nie dowiesz. - Powiedział ostro, po czym się rozłączył.
-Halo?! - Wykrzyczałem do telefonu. - Kuurde. - Powiedziałem pod nosem.
-Czoo jest misiu? - Wtuliła się we mnie.
-Muszę jechać do domu A... - Nie dała mi skończyć.
-Tej pustej lali? Dobra jedź. - Uśmiechała się do mnie. - Mam do Ciebie zaufanie w 100% - Cmoknęła mnie w usta.
-To ja idę teraz, bo potem będzie kazanie.. A chcę z tobą jeszcze potem posiedzieć. - Chwyciłem kurtę.
-Myślałam, że będziesz chciał żebym poszła z tobą. - Tłumaczyła niewinnie.
Zawahałem się przez moment, ale po chwili dodałem przeciągając.
-W sumie to... Czemu nie? - Mówiłem już całkiem pewien.
Zadzwoniłem po taxi i po 10 minutach przyjechało. Gdy dotarliśmy przed ten dom od razu zrobiło się mi niedobrze. Spojrzałem z wielką niechęcią i oburzeniem na drzwi, po czym ciężko wzdychając zadzwoniłem dzwonkiem. Przez drzwi, wyraźnie było słychać ciężkie rozmowy, a nawet płacz. Długo czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. Patrzyliśmy po sobie z niepokojem i obawą, że dowiemy się czegoś, czego nie chcemy. Ciężkie i duże drzwi wejściowe, otworzyła nam Pani Joanna, była cała zapłakana. Nie było z nią najlepiej. W momencie, zacząłem żałować, że tu przyszedłem, nic nie mówiłem i powędrowałem z dziewczyną idącą za mną prosto do salonu. Dziewczyny siedziały, płakały bądź usiłowały tego nie robić. Chłopaki zaś stali nerwowo i patrzeli na mnie z ogromną nienawiścią. Ściągnąłem kurtkę i rzuciłem ją na fotel. Po czym oparłem się o ścianę.
-Jesteście razem? - Pytał Pniewski, ostro marszcząc brwi.
-Jesteśmy. - Odpowiedziałem, jakby było to oczywiste i spojrzałem na Sarę co odwzajemniła uśmiechem.
-Kij już, że są razem. Mów gnoju, gdzie jest Angelika?! - Podszedł do mnie Sebastian.
-Skąd mam wiedzieć? Myślałem, że jest tutaj. - Zaciekawił mnie..
-Dawid czy ty rozumiesz co się właśnie dzieje? - Chwycił mnie za ramie Daniel.
-A ile jej nie ma? - Uniosłem jedną brew.
-Nie ma jej odkąd wtedy wyszła. - Mówiła zapłakana Pani Joanna. - Nie mówiliśmy Ci nic, bo stwierdziliśmy, że to nie jest konieczne, ale powiedz dziecko, czy ją od tamtego razu, choć raz żeś widział, to tydzień, a nie ma tu żadnych innych znajomych prócz was, całą szkołę żeśmy obdzwonili, wszystkich znajomych! Powiedz żeś ją widział, powiedz!... - Sebastian podszedł i z całej siły przytulił swoją matkę, nie odrywając ze mnie swoich wściekłych i pełnych nienawiści oczu.
-Nie widzieliśmy jej. - Skłamałem przestraszony.
-Dawid nie kłam... - Rzuciła spokojnie Sara. - Widzieliśmy się z nią w centrum. - Tłumaczyła. - Podbiegła do Dawida i go przytuliła, po czym zaczęła go przepraszać i mówić, że ma plany na to co będzie dalej, była pełna radości i nawet nie zważała na to, że ja byłam wtedy z Dawidem. Potem wyjechała z jakimś ślubem i... - Przerwała.
-I co? -Zdenerwowany Wrzosek puścił Panią Joannę.
-Wyśmiałem ją. - Powiedziałem niepewnie.
-Dawid, ale chyba wiemy co ją najbardziej dotknęło. - Wtrąciła się Sara.
-To nieistotne. - Rzuciłem zły, że to powiedziała.
-O czym wy mówicie? - Przerwała nam Dominika.
-Więc Dawid powiedział jej... - Spojrzała na mnie. - Że.. - Westchnęła. - Że jest nikim - Odpowiedziała szybko. - Dokładniej... - Wszyscy znów na nią spojrzeli. - Kim ona jest w porównaniu do niego "Dawida Kwiatkowskiego". Przepraszam Dawid nie umiem kłamać. - Spuściła głowę.
-Tyy du*ku.. - Wycedził przez zęby Sebastian i rzucił się na mnie.
Zaczął mnie szarpać i okładać pięściami. Gdy jakimś nierealnym cudem wyrwałem się od niego, najszybciej jak potrafiłem, chwyciłem Sarę za rękę i pobiegłem z nią do drzwi. Pośpiesznie je otworzyłem i nie zamykając ich,wybiegliśmy na dwór i zaczęliśmy uciekać.
-Pamiętaj jedno! - Krzyczał stojący w drzwiach Sebastian. - Nawet jeśli ona żyje, to ty już ją zabiłeś! - Wykrzyczał to na całą ulicę.
Nie powiem... Słowa Sebastiana, trochę zabolały i dały do myślenia...Biegliśmy co tchu przed siebie, jak tchórze. Właściwie to ja nim byłem, nie Sara. Ona była cała zapłakana, choć nie miała nic z tym wspólnego. Najbardziej z tego wszystkiego martwiło mnie to, że nie odczuwałem poczucia winy, choć leżała ona w całości po mojej stronie...
Hmm... Choć ostatnio aktywność (chodzi o komentarze) spadła, chciałabym wam serdecznie i najśliczniej jak potrafię podziękować :)) MAMY 22 091 Wyświetleń!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAA <3 Gdy wyobrażam sobie jak niedawno cieszyłam się z 1000... Boże jak ja was kocham <3 Taki sobie zwykły bezsensowny blog i tyle wyświetleń :* Nie wiem jak wam dziękować, bo.. Naprawdę ciężko takie coś opisać :D Komentarzy też jest łącznie... 531! :D To też przeogromny sukces. To wszystko dzięki wam... Mam teraz taką piosenkę w głowie "To dzięki wam, mam teraz to co mam! To dzięki wam, wspanialszy jest ten świat!" Nie wiem, czy kiedyś ją tu pisałam, bo wydaje mi się, że tak haahah :D No i ten, osoby które były na początku, nadal są? Zameldować się! :D Wiem, że... Były takie osoby, które były ze mną od początku, a nie komentują, nie mam nic przeciwko, ale ciekawi mnie, czy nadal są :D I ten...Aaa no właśnie :D Blog ten prowadzony jest od - 22.08.2014 :D No, to ten jak 22 nie pojawi się rozdział, to wielkie podziękowania, bo to będzie już 5 miesięcy.... Jeny... :c W każdym bądź razie, pojawi się lista - WSZYSTKICH którzy wiecie - zostawili po sobie ślad choć raz (kommmxd)! :D Tak nadal jesteście w moim pamiętniku i zawsze będziecie :* Zrobię wam kiedyś zdjęcie :D No, i ten... Kurde nwm xd A! jeszcze, dołączajcie do grupy na Facebook-u :D https://www.facebook.com/groups/1529517330657830/ I zapraszam was do zakładki "KONTAKT" chyba sama nazwa mówi co tam jest? :D Jeszcze chciałabym zaprosić was na nowy blog Oli Iwanek http://kwiatstory.blogspot.com/ Serdecznie polecam! ;) Powodzenia Ślimoku! ;p
Rany jak się rozpisałam hahaha :D Ale czuje, że o czymś zapomniałam, ale ten no xd Ze szczególnością zapraszam was jeszcze na aska (Możecie mnie drażnić i pytać kiedy rozdział i wgl :D) http://ask.fm/Blogereczkaa No naprawdę nie wiem co chciałam jeszcze napisać, ale czuję, że to było ważne xd Jak coś to napiszę na grupie ;) Oki. MIŁEGO WEEKENDU!
#Oczami Dawida#
Nie potrafię określić, swoich tymczasowych uczuć. Angelika, to już na pewno przeszłość. Wiele razy się z nią kłóciłem, sprzeczałem, ale nigdy nie czułem się tak jak teraz. Wtedy, miałem choć czasem minimalne - ale miałem - poczucie, że muszę do niej wrócić bo ją kocham. Dziś, nie odczuwam tego, że muszę wrócić, a tym bardziej tego, że ją kocham. Z początku tylko, byłem niezmiernie zły. Po tym czasie, a właściwie tygodniu - Złość ustała. Jest w prawdzie, gdzieś głęboko jakiś jej okruszek, ale daje on o sobie znać, tylko przy jej obecności. Choć nie mogę być tego do końca pewny, ponieważ od tamtej kłótni w centrum miasta, nie widziałem jej. Kiedyś, zapewne bym się martwił, ale teraz pewnie wylewa kilogramy łez wśród przyjaciół. Z czasem, jej przejdzie i zapomni. Tymczasem musi chwile jak to mówią "odczekać i pocierpieć". Dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Szczerze obojętne mi to co się z nią teraz dzieje. Byleby się nie zabiła, a tego przy Wrzosku na pewno nie zrobi. Prędzej on zabił by mnie.
-Kochanie telefon! - Krzyczała z kuchni.
-Idę! - Odkrzyknąłem w pośpiechu, wyrywając się z tłoku myśli. - Halo? - Powiedziałem do słuchawki.
-Dawid, musimy pogadać. - Usłyszałem poważny głos Sebastiana.
-Mówisz jakoś poważnie, od razu pytam, chodzi o Angelikę tak? - Zapytałem z pogardą.
-Człowieku, nie wiem co ty sobie ku*wa ubzdurałeś, ale chodzi o poważną sprawę rozumiesz? Tak ku*wa o Angelikę... - Był trochę zdenerwowany, co było przekonujące...
-Powiedz o co chodzi... - Westchnąłem.
-Albo przyjdziesz, albo się nie dowiesz. - Powiedział ostro, po czym się rozłączył.
-Halo?! - Wykrzyczałem do telefonu. - Kuurde. - Powiedziałem pod nosem.
-Czoo jest misiu? - Wtuliła się we mnie.
-Muszę jechać do domu A... - Nie dała mi skończyć.
-Tej pustej lali? Dobra jedź. - Uśmiechała się do mnie. - Mam do Ciebie zaufanie w 100% - Cmoknęła mnie w usta.
-To ja idę teraz, bo potem będzie kazanie.. A chcę z tobą jeszcze potem posiedzieć. - Chwyciłem kurtę.
-Myślałam, że będziesz chciał żebym poszła z tobą. - Tłumaczyła niewinnie.
Zawahałem się przez moment, ale po chwili dodałem przeciągając.
-W sumie to... Czemu nie? - Mówiłem już całkiem pewien.
Zadzwoniłem po taxi i po 10 minutach przyjechało. Gdy dotarliśmy przed ten dom od razu zrobiło się mi niedobrze. Spojrzałem z wielką niechęcią i oburzeniem na drzwi, po czym ciężko wzdychając zadzwoniłem dzwonkiem. Przez drzwi, wyraźnie było słychać ciężkie rozmowy, a nawet płacz. Długo czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. Patrzyliśmy po sobie z niepokojem i obawą, że dowiemy się czegoś, czego nie chcemy. Ciężkie i duże drzwi wejściowe, otworzyła nam Pani Joanna, była cała zapłakana. Nie było z nią najlepiej. W momencie, zacząłem żałować, że tu przyszedłem, nic nie mówiłem i powędrowałem z dziewczyną idącą za mną prosto do salonu. Dziewczyny siedziały, płakały bądź usiłowały tego nie robić. Chłopaki zaś stali nerwowo i patrzeli na mnie z ogromną nienawiścią. Ściągnąłem kurtkę i rzuciłem ją na fotel. Po czym oparłem się o ścianę.
-Jesteście razem? - Pytał Pniewski, ostro marszcząc brwi.
-Jesteśmy. - Odpowiedziałem, jakby było to oczywiste i spojrzałem na Sarę co odwzajemniła uśmiechem.
-Kij już, że są razem. Mów gnoju, gdzie jest Angelika?! - Podszedł do mnie Sebastian.
-Skąd mam wiedzieć? Myślałem, że jest tutaj. - Zaciekawił mnie..
-Dawid czy ty rozumiesz co się właśnie dzieje? - Chwycił mnie za ramie Daniel.
-A ile jej nie ma? - Uniosłem jedną brew.
-Nie ma jej odkąd wtedy wyszła. - Mówiła zapłakana Pani Joanna. - Nie mówiliśmy Ci nic, bo stwierdziliśmy, że to nie jest konieczne, ale powiedz dziecko, czy ją od tamtego razu, choć raz żeś widział, to tydzień, a nie ma tu żadnych innych znajomych prócz was, całą szkołę żeśmy obdzwonili, wszystkich znajomych! Powiedz żeś ją widział, powiedz!... - Sebastian podszedł i z całej siły przytulił swoją matkę, nie odrywając ze mnie swoich wściekłych i pełnych nienawiści oczu.
-Nie widzieliśmy jej. - Skłamałem przestraszony.
-Dawid nie kłam... - Rzuciła spokojnie Sara. - Widzieliśmy się z nią w centrum. - Tłumaczyła. - Podbiegła do Dawida i go przytuliła, po czym zaczęła go przepraszać i mówić, że ma plany na to co będzie dalej, była pełna radości i nawet nie zważała na to, że ja byłam wtedy z Dawidem. Potem wyjechała z jakimś ślubem i... - Przerwała.
-I co? -Zdenerwowany Wrzosek puścił Panią Joannę.
-Wyśmiałem ją. - Powiedziałem niepewnie.
-Dawid, ale chyba wiemy co ją najbardziej dotknęło. - Wtrąciła się Sara.
-To nieistotne. - Rzuciłem zły, że to powiedziała.
-O czym wy mówicie? - Przerwała nam Dominika.
-Więc Dawid powiedział jej... - Spojrzała na mnie. - Że.. - Westchnęła. - Że jest nikim - Odpowiedziała szybko. - Dokładniej... - Wszyscy znów na nią spojrzeli. - Kim ona jest w porównaniu do niego "Dawida Kwiatkowskiego". Przepraszam Dawid nie umiem kłamać. - Spuściła głowę.
-Tyy du*ku.. - Wycedził przez zęby Sebastian i rzucił się na mnie.
Zaczął mnie szarpać i okładać pięściami. Gdy jakimś nierealnym cudem wyrwałem się od niego, najszybciej jak potrafiłem, chwyciłem Sarę za rękę i pobiegłem z nią do drzwi. Pośpiesznie je otworzyłem i nie zamykając ich,wybiegliśmy na dwór i zaczęliśmy uciekać.
-Pamiętaj jedno! - Krzyczał stojący w drzwiach Sebastian. - Nawet jeśli ona żyje, to ty już ją zabiłeś! - Wykrzyczał to na całą ulicę.
Nie powiem... Słowa Sebastiana, trochę zabolały i dały do myślenia...Biegliśmy co tchu przed siebie, jak tchórze. Właściwie to ja nim byłem, nie Sara. Ona była cała zapłakana, choć nie miała nic z tym wspólnego. Najbardziej z tego wszystkiego martwiło mnie to, że nie odczuwałem poczucia winy, choć leżała ona w całości po mojej stronie...
wtorek, 6 stycznia 2015
Rozdział 69
Heej misie <3 :*
Aktywność spadła, strasznie... Mam nadzieję, że choć trochę się poprawi, bo to odrobinę przykre... Tak jak dzisiejszy rozdział ;/
#Oczami Dawida#
Stałem jak wryty w ziemie i patrzałem jak odchodzi, przecież to nie ma sensu, o co jej chodzi. Robi to wszystko pod wpływem emocji, jestem tego pewny, ale nie rozumiem, dlaczego te emocje rozładowuje na mnie.
-To bez sensu! - Krzyknąłem za nią.
Odwróciła się w moją stronę i stanęła. Stała tak przez chwilę w bezruchu i nic nie mówiła. Ta cisza bolała. Nie rozumiem, dlaczego ona to robi. Boli ją to wszystko, ale ja nie jestem zabawką, żeby ze mną zrywała a potem chciała być ze mną z powrotem. Robiłem się wściekły.
-No dalej! Nie powiesz nic?! - Patrzała na mnie jakby mnie nie było. Stała jakieś 40 metrów ode mnie. -To tyle tak?! Emocje wyładowujesz na najbliższych?!- Krzyczałem. Ona nadal nic nie mówiła. - Rób co chcesz. - Wycedziłem cicho przez zęby, odwróciłem się i poszedłem. Dawno, nie byłem tak zdenerwowany...
Gdy doszedłem z powrotem do domu Angeliki, nikt już nie stał na polu. Długo zastanawiałem się czy wejść do domu, bo w końcu to jej dom, ale przecież mogę iść do Sebastiana prawda? Wahając się chwilę, wszedłem do środka, wszyscy na mnie patrzeli podczas gdy ja się rozbierałem.
-Gdzie Angelika? - Spytał ostro Wrzosek.
-Nie interesuje mnie to. - Odpowiedziałem ponuro.
-Co to znaczy, że Cie to nie interesuje? - Wstał, gdy wszedłem do salonu.
-To znaczy, że ona ma mnie w dupie. - Uśmiechnąłem się sarkastycznie i chwyciłem za kurtkę żeby wyjść, bo w momencie pożałowałem, że tu wszedłem.
-Czekaj... Powiesz o co wam poszło? - Powiedział nieco spokojniej, jednak niepewnie.
-Po prostu, chciałem iść z nią, a ona powiedziała, że to koniec, skoro tego chce, to niech tak będzie okej? - Mówiłem plując mu w twarz.
-I ty w to wierzysz? - Zaśmiała się z zza Wrzoska Karla.
-Słuchaj. - Odepchnąłem Sebastiana i zwróciłem się ku niej. - Chciała tego czy nie, zrobiła to. A ja nie będę jej zabawką, żeby raz mi mówiła, że ma mnie dość, a drugi raz, że chce do mnie wrócić. - Nikt nie zważał na to, że całej tej rozmowę przyglądała się ta mała niewinna dziewczynka.
-Dawid do cholery, jesteś facetem czy nie jesteś? Wiesz dobrze, co ona teraz przeżywa. Potrzebowała spokoju, dlatego tak powiedziała, a ty powinieneś to zrozumieć. Zauważyłeś, że wy ostatnio kuźwa cały czas się kłócicie? - Szarpała mnie za ramię.
-Tak do cholery zauważyłem, dlatego dobrze, że to skończyła! - Wydarłem się. Zapadła długa cisza.
-Co ty z siebie robisz Dawid... - Szepnęła cicho Karla.
Wziąłem jednym ruchem z fotela moją kurtkę, ubrałem szybko buty i chciałem wyjść. Przed drzwiami zatrzymałem się na chwilę i kątem oka spojrzałem na nich wszystkich, byli zdziwieni i zawiedzeni, ale w tym momencie mnie to nie interesowało. Myślałem, że w śród tych "przyjaciół" są też ludzie, którzy mnie rozumieją, ale jak się okazało, że są tylko Ci, którzy rozumieją Angelikę.
Dwa dni minęły od czasu, kiedy ze mną zerwała. Zero kontaktu z kimkolwiek. Przestała mnie jednak ona interesować, bo znalazłem tego kogoś kto mnie rozumie... Przemyślałem słowa Karli "Co ty z siebie robisz Dawid..." - Nie będę cierpiał, przez kogoś kto nie jest mnie wart. Jestem Dawid Kwiatkowski, mogę wszystko, z tego zasłynąłem. Po co mam tracić czas na kogoś, z kim łączy mnie tylko jedna rzecz? Ciągłe kłótnie? To przecież bez sensu. Uświadomiła mi to jedna osoba, którą dostrzegłem dopiero teraz, a była przy mnie zawsze. Jest dobrze. Ona nie była mnie warta, po prostu nie była. W trakcie naszej kłótni, znalazła sobie nowego pocieszyciela - Pniewskiego, na którym się potem przejechała. Ciekawi mnie, kiedy nauczy się ona życia, bo ja dziś dostrzegam, jakie jest one okrutne.
#Oczami Angeliki#
Przez te ostatnie, zupełnie samotne dni, spędzone w moim nowym odizolowanym od świata miejscu, które niedawno znalazłam, przemyślałam parę rzeczy. Muszę znaleźć Dawida i przede wszystkim go przeprosić, jestem pewna, że zrozumie moje zachowanie. Przecież, on zawsze był dla mnie, a ja zawsze dla niego. Ten ostatni czas, jest dla mnie niebywale trudny. Dużo rzeczy, zaczęło przypominać mi Elizę. W dodatku ta dziewczynka. Jest jak ona. Jak siostra której zawsze tak bardzo z powrotem pragnęłam. Dlatego mam plan, który mam zamiar wprowadzić w swoje życie. Tylko on - Musi się zgodzić. Bez niego nie dam rady. Teraz, muszę go odnaleźć, przeprosić i zapoznać z tym, co ustaliłam i powoli wtłaczam w swoje, to znaczy nasze życie. Mam nadzieję, że wybaczy mi tę moją krótką ciszę, kiedy powiem mu, jak wiele ona pomogła i jak mnie zmieniła. Przede wszystkim, nauczę się żyć teraźniejszością a nie przeszłością. W tłoku myśli, szłam samotnie długą i pustą ulicą. W mieście tym, powolnie zapadał już mrok. Wysokie, stare i czarne latarnie, oświetlały mi drogę, więc bez trudu ujrzałam objętą i idącą niespiesznie przede mną parę.Postacie te, wydawały mi się być coraz bardziej znajome. To Dawid i... ona? Teraz nieważne z kim, ważne, że jest.
-Dawid! - Rzuciłam mu się radośnie na szyję i ścisnęłam go z płaczem w oczach z całych swoich sił.
-Ty?.. - Powiedział oschle.
-Kochanie przepraszam Cię strasznie, mam tyle Ci do powiedzenia, mam wspaniały plan, teraz wszystko zmieni się na idealne, tylko musisz się zgodzić. - Mówiłam pełna zapału, którego miałam z minuty na minute coraz więcej, patrząc w jego ciepłe oczy.
-Na co mam się zgodzić? - Zaśmiał się irytująco.
-Musimy za siebie wyjść. Wtedy zaadoptujemy tą dziewczynkę Elizkę. Ale wybaczasz mi prawda? - Spytałam i zbliżyłam swoją twarz, by go pocałować...
-Co? Hahaha. - Zaczął się śmiać. On i ona, wybuchnęli śmiechem i za każdym razem kiedy na mnie spojrzeli, zaczynali się śmiać na nowo.
-Co w tym śmiesznego? - Zapytałam z bólem, patrząc na jego reakcje. - Chodzi o ten ślub? Ja wiem, że to wydaje Ci się chore, ale jak Ci wytłumaczę, to zrozumiesz...
-Hahaha, kobieto ty masz 16 lat rozumiesz? Myślisz, że po tym wszystkim nie dość, że Ci wybaczę, to jeszcze weźmiemy ślub? Zabawna jesteś, hahaha. - Patrzał mi w oczy i śmiał się, razem z nią...Nigdy nie czułam się tak bardzo upokorzona.
-Dawid... Dlaczego ty to wszystko mówisz? - Pokręciłam głową i cała w łzach patrzałam na niego totalnie zawiedziona...
-Dziewczynko, ja jestem Dawid Kwiatkowski, a ty kim jesteś? - Oczekiwał odpowiedzi. - Widzisz? Sama nie wiesz. Powiem Ci, jesteś nikim. - Objął ją z powrotem ramieniem i obojętnie poszli razem dalej, prosto przed siebie, zostawiając mnie samą.
Jest pod wpływem alkoholu, to na pewno. Ale nie brał żadnych prochów. Nie wiem..Nie wiem jak mam to opisać, ale teraz wiem, co znaczy, zabić kogoś słowem. "Jestem Dawid Kwiatkowski, a ty jesteś nikim." - Te słowa wciąż krążyły po mojej głowie. Jak on mógł? Jak... Nie potrafiłam opanować płaczu, sprawiał on, że robiło mi się strasznie słabo. Przed oczami, stanęły mi te wszystkie chwile jak byliśmy razem, jeszcze dwa dni temu... Dlaczego zawsze, kiedy potrzebujemy siebie najbardziej musimy się ze sobą kłócić?! To niesprawiedliwe... W dodatku, znalazł już sobie nagrodę pocieszenia, dlaczego ona? Dlaczego ja? Dlaczego my?! Dlaczego znowu my...Wzięłam leżący obok mnie kawałek szkła, po butelce wódki i zacięłam się nim ciąć, tam gdzie boli to najbardziej. Nie chcę się obudzić. Już nigdy. Jestem przecież nikim, a taki nikt jak ja nie powinien istnieć.
Aktywność spadła, strasznie... Mam nadzieję, że choć trochę się poprawi, bo to odrobinę przykre... Tak jak dzisiejszy rozdział ;/
#Oczami Dawida#
Stałem jak wryty w ziemie i patrzałem jak odchodzi, przecież to nie ma sensu, o co jej chodzi. Robi to wszystko pod wpływem emocji, jestem tego pewny, ale nie rozumiem, dlaczego te emocje rozładowuje na mnie.
-To bez sensu! - Krzyknąłem za nią.
Odwróciła się w moją stronę i stanęła. Stała tak przez chwilę w bezruchu i nic nie mówiła. Ta cisza bolała. Nie rozumiem, dlaczego ona to robi. Boli ją to wszystko, ale ja nie jestem zabawką, żeby ze mną zrywała a potem chciała być ze mną z powrotem. Robiłem się wściekły.
-No dalej! Nie powiesz nic?! - Patrzała na mnie jakby mnie nie było. Stała jakieś 40 metrów ode mnie. -To tyle tak?! Emocje wyładowujesz na najbliższych?!- Krzyczałem. Ona nadal nic nie mówiła. - Rób co chcesz. - Wycedziłem cicho przez zęby, odwróciłem się i poszedłem. Dawno, nie byłem tak zdenerwowany...
Gdy doszedłem z powrotem do domu Angeliki, nikt już nie stał na polu. Długo zastanawiałem się czy wejść do domu, bo w końcu to jej dom, ale przecież mogę iść do Sebastiana prawda? Wahając się chwilę, wszedłem do środka, wszyscy na mnie patrzeli podczas gdy ja się rozbierałem.
-Gdzie Angelika? - Spytał ostro Wrzosek.
-Nie interesuje mnie to. - Odpowiedziałem ponuro.
-Co to znaczy, że Cie to nie interesuje? - Wstał, gdy wszedłem do salonu.
-To znaczy, że ona ma mnie w dupie. - Uśmiechnąłem się sarkastycznie i chwyciłem za kurtkę żeby wyjść, bo w momencie pożałowałem, że tu wszedłem.
-Czekaj... Powiesz o co wam poszło? - Powiedział nieco spokojniej, jednak niepewnie.
-Po prostu, chciałem iść z nią, a ona powiedziała, że to koniec, skoro tego chce, to niech tak będzie okej? - Mówiłem plując mu w twarz.
-I ty w to wierzysz? - Zaśmiała się z zza Wrzoska Karla.
-Słuchaj. - Odepchnąłem Sebastiana i zwróciłem się ku niej. - Chciała tego czy nie, zrobiła to. A ja nie będę jej zabawką, żeby raz mi mówiła, że ma mnie dość, a drugi raz, że chce do mnie wrócić. - Nikt nie zważał na to, że całej tej rozmowę przyglądała się ta mała niewinna dziewczynka.
-Dawid do cholery, jesteś facetem czy nie jesteś? Wiesz dobrze, co ona teraz przeżywa. Potrzebowała spokoju, dlatego tak powiedziała, a ty powinieneś to zrozumieć. Zauważyłeś, że wy ostatnio kuźwa cały czas się kłócicie? - Szarpała mnie za ramię.
-Tak do cholery zauważyłem, dlatego dobrze, że to skończyła! - Wydarłem się. Zapadła długa cisza.
-Co ty z siebie robisz Dawid... - Szepnęła cicho Karla.
Wziąłem jednym ruchem z fotela moją kurtkę, ubrałem szybko buty i chciałem wyjść. Przed drzwiami zatrzymałem się na chwilę i kątem oka spojrzałem na nich wszystkich, byli zdziwieni i zawiedzeni, ale w tym momencie mnie to nie interesowało. Myślałem, że w śród tych "przyjaciół" są też ludzie, którzy mnie rozumieją, ale jak się okazało, że są tylko Ci, którzy rozumieją Angelikę.
Dwa dni minęły od czasu, kiedy ze mną zerwała. Zero kontaktu z kimkolwiek. Przestała mnie jednak ona interesować, bo znalazłem tego kogoś kto mnie rozumie... Przemyślałem słowa Karli "Co ty z siebie robisz Dawid..." - Nie będę cierpiał, przez kogoś kto nie jest mnie wart. Jestem Dawid Kwiatkowski, mogę wszystko, z tego zasłynąłem. Po co mam tracić czas na kogoś, z kim łączy mnie tylko jedna rzecz? Ciągłe kłótnie? To przecież bez sensu. Uświadomiła mi to jedna osoba, którą dostrzegłem dopiero teraz, a była przy mnie zawsze. Jest dobrze. Ona nie była mnie warta, po prostu nie była. W trakcie naszej kłótni, znalazła sobie nowego pocieszyciela - Pniewskiego, na którym się potem przejechała. Ciekawi mnie, kiedy nauczy się ona życia, bo ja dziś dostrzegam, jakie jest one okrutne.
#Oczami Angeliki#
Przez te ostatnie, zupełnie samotne dni, spędzone w moim nowym odizolowanym od świata miejscu, które niedawno znalazłam, przemyślałam parę rzeczy. Muszę znaleźć Dawida i przede wszystkim go przeprosić, jestem pewna, że zrozumie moje zachowanie. Przecież, on zawsze był dla mnie, a ja zawsze dla niego. Ten ostatni czas, jest dla mnie niebywale trudny. Dużo rzeczy, zaczęło przypominać mi Elizę. W dodatku ta dziewczynka. Jest jak ona. Jak siostra której zawsze tak bardzo z powrotem pragnęłam. Dlatego mam plan, który mam zamiar wprowadzić w swoje życie. Tylko on - Musi się zgodzić. Bez niego nie dam rady. Teraz, muszę go odnaleźć, przeprosić i zapoznać z tym, co ustaliłam i powoli wtłaczam w swoje, to znaczy nasze życie. Mam nadzieję, że wybaczy mi tę moją krótką ciszę, kiedy powiem mu, jak wiele ona pomogła i jak mnie zmieniła. Przede wszystkim, nauczę się żyć teraźniejszością a nie przeszłością. W tłoku myśli, szłam samotnie długą i pustą ulicą. W mieście tym, powolnie zapadał już mrok. Wysokie, stare i czarne latarnie, oświetlały mi drogę, więc bez trudu ujrzałam objętą i idącą niespiesznie przede mną parę.Postacie te, wydawały mi się być coraz bardziej znajome. To Dawid i... ona? Teraz nieważne z kim, ważne, że jest.
-Dawid! - Rzuciłam mu się radośnie na szyję i ścisnęłam go z płaczem w oczach z całych swoich sił.
-Ty?.. - Powiedział oschle.
-Kochanie przepraszam Cię strasznie, mam tyle Ci do powiedzenia, mam wspaniały plan, teraz wszystko zmieni się na idealne, tylko musisz się zgodzić. - Mówiłam pełna zapału, którego miałam z minuty na minute coraz więcej, patrząc w jego ciepłe oczy.
-Na co mam się zgodzić? - Zaśmiał się irytująco.
-Musimy za siebie wyjść. Wtedy zaadoptujemy tą dziewczynkę Elizkę. Ale wybaczasz mi prawda? - Spytałam i zbliżyłam swoją twarz, by go pocałować...
-Co? Hahaha. - Zaczął się śmiać. On i ona, wybuchnęli śmiechem i za każdym razem kiedy na mnie spojrzeli, zaczynali się śmiać na nowo.
-Co w tym śmiesznego? - Zapytałam z bólem, patrząc na jego reakcje. - Chodzi o ten ślub? Ja wiem, że to wydaje Ci się chore, ale jak Ci wytłumaczę, to zrozumiesz...
-Hahaha, kobieto ty masz 16 lat rozumiesz? Myślisz, że po tym wszystkim nie dość, że Ci wybaczę, to jeszcze weźmiemy ślub? Zabawna jesteś, hahaha. - Patrzał mi w oczy i śmiał się, razem z nią...Nigdy nie czułam się tak bardzo upokorzona.
-Dawid... Dlaczego ty to wszystko mówisz? - Pokręciłam głową i cała w łzach patrzałam na niego totalnie zawiedziona...
-Dziewczynko, ja jestem Dawid Kwiatkowski, a ty kim jesteś? - Oczekiwał odpowiedzi. - Widzisz? Sama nie wiesz. Powiem Ci, jesteś nikim. - Objął ją z powrotem ramieniem i obojętnie poszli razem dalej, prosto przed siebie, zostawiając mnie samą.
Jest pod wpływem alkoholu, to na pewno. Ale nie brał żadnych prochów. Nie wiem..Nie wiem jak mam to opisać, ale teraz wiem, co znaczy, zabić kogoś słowem. "Jestem Dawid Kwiatkowski, a ty jesteś nikim." - Te słowa wciąż krążyły po mojej głowie. Jak on mógł? Jak... Nie potrafiłam opanować płaczu, sprawiał on, że robiło mi się strasznie słabo. Przed oczami, stanęły mi te wszystkie chwile jak byliśmy razem, jeszcze dwa dni temu... Dlaczego zawsze, kiedy potrzebujemy siebie najbardziej musimy się ze sobą kłócić?! To niesprawiedliwe... W dodatku, znalazł już sobie nagrodę pocieszenia, dlaczego ona? Dlaczego ja? Dlaczego my?! Dlaczego znowu my...Wzięłam leżący obok mnie kawałek szkła, po butelce wódki i zacięłam się nim ciąć, tam gdzie boli to najbardziej. Nie chcę się obudzić. Już nigdy. Jestem przecież nikim, a taki nikt jak ja nie powinien istnieć.
piątek, 2 stycznia 2015
Rozdział 68
Stwierdziłam, że spróbuję i może dam radę napisać rozdział i mi się udało. Robię wielkie zamieszanie, tak wiem przepraszam, tamto usunę i mam nadzieję, że będzie okej. Cieszę się, że jednak wystarczył mi jeden dzień na ogarnięcie siebie. To znaczy, jeszcze się nie ogarnęłam, ale udaje, że tak jest i na razie wychodzi, zobaczymy na jak długo. I postanowiłam, że nie mogę przez własne problemy zaniedbywać bloga.
Chciałam wam życzyć szczęśliwego nowego roku. Abyście spełniali marzenia i przedewszystkim, żebyście do nich dążyli. Musicie walczyć bo nic samo nie wyjdzie. Nigdy się nie poddawajcie i nie wądpcie w siebie, bo to jest najgorsze. Musicie wierzyć, że będzie lepiej, modlić się o to i nawet prosić o pomoc przyjaciół. Co do przyjaciół, bądzcie dla nich jak najserdeczniejsi, bo gdy będzie źle, oni zawsze, ale to zawsze staną przy was (jeżeli są prawdziwi oczywiście). Niezależnie czy zrobiliście źle czy dobrze - Pomogą wam. Oczywiście nie zawsze mogą, ale wtedy choć paroma słowami wam doradzą lub coś innego. Jak przy każdych życzeniach abyście byli zdrowi, weseli i żebyście mieli dużo pieniędzy, które nie są najważniejsze, ale dziś bez nich, prawie nic niestety się nie da. Chyba wszyscy to Kwiatonators, więc życzę wam żebyście spotkali Dawida, jeździli na jego koncerty i to co z nim związane i marzycie o tym :) Chciałam wam jeszcze życzyć, abyście nie kłócili się z bliskimi i żebyście zawsze wybierali te dobre drogi. Żebyście ten 2015 rok przeżyli jak najlepiej i zapamiętali go na całe życie <3
I żebyście już zawsze byli ze mną, niezależnie od sytuacji.... <3
#Oczami Angeliki#
To właśnie ona, to Elizka, nic się nie zmieniła! Moja siostra, nieżyjąca od lat, stoi właśnie przede mną. To nierealne, to na pewno jeden z moich głupich snów. Ona patrzała na mnie niepewnie, jakby coś pamiętała, ale nie wiedziała sama co. Swoją maleńką i bladą dłonią szarpała Dawida z a koszulkę, szepnęła mu coś na ucho, na co Dawid się zaśmiał i odpowiedział.
-Nie bój się! Ta Pani jest miła. - Uśmiechnął się szeroko, spojrzał jeszcze raz na dziewczynkę po czym wziął ją na barana. - Jesteś lekka jak piórko. - Dodał szybko.
Widać było, że dziewczynka trzyma się go z całych sił i, że od razu go polubiła. Wciąż patrzała na mnie swoimi przestraszonymi oczkami i nie mówiła ani słowa. Ja też, nie potrafiłam nic powiedzieć. No bo, co można powiedzieć, gdy widzi się przed sobą, swoją martwą od lat siostrzyczkę? Nie wiem jak to się stało, ale chcę się dowiedzieć, albo nie, nie wiem... Wiem, że muszę coś zrobić.
-Cześć kochanie, jestem Angelika a ty, jak masz na imię? - Mówiłam powoli i spokojnie, przy każdym słowie, łapiąc nerwowo oddech.
-Elizabeth, ale mówią mi Elizka. - Szepnęła przestraszona, ale nie do mnie, do Dawida, po czym schowała twarzyczkę, za jego plecami.
Dawid nic nie rozumiał, ani mojego zachowania, ani tej dziewczynki. Nie rozumiem, dlaczego przy podpisywaniu papierów, nie zwróciłam uwagę na jej imię i nazwisko, dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, że mamy takie samo nazwisko?! Byłam zdziwiona i zdezorientowana musiałam się upewnić i podbiegłam do Pani u której wszystko załatwiałam.
-Proszę Pani, jak ta dziewczynka ma na imię. - Pytałam nerwowo.
-Elizabeth, ale... - Nie dawałam jej dokończyć.
-Nie, na nazwisko! - Rzuciłam niczym rozkaz.
-Już, już, spokojnie patrzę. - Odwróciła się za siebie i wyjęła z jakiejś teczki kartkę. - Nazwisko dziewczynki jest nieznane. - Tłumaczyła.
-Jak to nieznane!? Przecież to niemożliwe! - Wydarłam się na nią.
-Przepraszam, ale ja Pani nie pomogę, mogę Pani jedynie podać numer, do jej matki zastępczej, przywiozła ją tu wczoraj, z nadzieją, że dziś ją Pani odbierze i ma odebrać z powrotem jutro. - Udawała uprzejmą i wyrozumiałą, ale mówiła to wszystko od niechcenia.
-Dobrze, to niech mi Pani da ten numer. - Spojrzałam szybko na teczkę za nią.
Zerknęła do niej i znów, wyciągnęła jakąś kartkę, pewnie z danymi osobistymi tej Pani u której przebywa. Przepisała na małą żółtą karteczkę jej numer i mi go podała.
-Dziękuję. - Rzuciłam patrząc się na kartkę.
-Co ty robisz? - Powiedział podchodzący do mnie Dawid, którego dziewczynka trzymała za rękę.
-Nic, chodźmy już. - Spojrzałam jeszcze raz, na patrzącą się na mnie ślepo i ze strachem dziewczynkę.
-Nie bój się. - Uśmiechnęłam się szeroko i podałam jej dłoń, którą niepewnie chwyciła.
Wyszliśmy z budynku i zobaczyliśmy samochód w którym siedziało więcej niż było to dopuszczalne ludzi. Dziewczyny siedziały chłopakom na kolanach, nie wiem jak jeszcze zmieścimy się tam ja z Dawidem i Elizką. Podeszliśmy do samochodu i Dawid powoli otworzył nam do niego drzwi, a naszym oczom ukazało się wolne tylko jedno miejsce.
-Kurde. - Powiedział odruchowo. - Dobra wiem. - Wsiał i wygodnie rozłożył się na siedzeniu.
-Daaawid. - Skomentowałam to wkurzona.
-Coooooo? - Śmiał się. - Usiądziesz na mnie, a Eliza na tobie. - Wytłumaczył, jakby było to najnormalniejsze na świecie.
Przerzuciłam oczami i puściłam rękę dziewczynki, po czym usiadłam na Dawidzie.
-Chodź nie bój się, usiądziesz mi na kolanach. - Uśmiechałam się do niej serdecznie.
-A Pana to nie będzie boleć? - Słodko zapytała.
-Jesteś lekka jak piórko, pamiętasz? - Zaśmiał się.
Dziewczynka z lekkim uśmiechem, posłusznie usiadła mi na kolanach i sama ostrożnie przymknęła drzwi.
-A tak w ogóle księżniczko, mów mi Dawid. - Powiedział gdy Wrzosek ruszył samochodem.
-Masz podejście do dzieci! - Zadarł się Sebastian.
-To kiedy własne?! - Wydarł się Deny na którym siedziała Karla.
-Po moim trupie! - Skomentował pośpiesznie Sebastian, który żałował chyba swojej wcześniejszej wypowiedzi.
Wszyscy się śmiali i dodawali kolejne głupie komentarze, a ja nadal myślałam nad tym, jak to wszystko mogło się wydarzyć.
#Oczami Dawida#
To naprawdę fajna dziewczynka. Od razu ją polubiłem. Chyba każde dziecko z taką przeszłością takie jest. Nie jest rozpieszczona. Zna życie bardziej, niż wielu z dorosłych. Jej pobyt zapowiadał się dobrze. Zawstydzona odpowiadała na wszystkie zadawane jej pytania od osób z samochodu. Chyba nie ja tylko twierdziłem, że jest bardzo miła i przyjacielska. Wszyscy tak myśleli. Bardzo ją polubili to tak jak ja. Może tylko jedna osoba nie. Angelika, zachowywała się jakoś dziwnie. Nie rozmawiała z nami, nie śmiała się. To wszystko od czasu kiedy zobaczyła Elizkę. Może to przez to, że Elizka przypomina jej jej Elizkę, w dodatku ma tak samo na imię. Nigdy nie widziałem zdjęć jej siostry, więc nie wiem. Trzymała mocno dziewczynkę na rękach i ślepo patrzała za okno.
Gdy dojechaliśmy, okazało się, że ani Angelika ani Sebastian, nie mieli kluczy do domu, więc postanowiliśmy zadzwonić dzwonkiem, z nadzieją, że drzwi otworzy Patrycja, Robert, albo Pani Joanna. W sumie, to jesteśmy naiwni, bo ani Robert ani Patrycja, nie pofatygowali by się, żeby otworzyć drzwi, więc zrobiła to mama Wrzoska i Angeliki.
-Boże święty ile was tu, nie dość, że taki bałagan zostawili i poszli to jeszcze... - Mówiła.
-Przepraszamy. - Powiedzieli wszyscy, nierówno.
-A gdzie mamy naszego małego skarba? - Powiedziała rozglądając się.
Obróciłem się i zobaczyłem jak lepi ze śniegu bałwana. Wszyscy chyba pomyśleli to samo "Jakie to słodkie".
-Dzień Dobry! - Rzuciła wesoło i podbiegła radośnie do Pani Joanny i podała jej dorośle swoją malutką rękę. Chyba już czuje się lepiej i się do nas wszystkich przyzwyczaiła.
-Nazywam się Elizabeth, ale proszę mi mówić Eliza. - Tryskała radością. To dziwne, że na początku była taka przestraszona, a teraz taka jakby znała nas całe życie, to znaczy w naszym gronie przyjaciół, by tak się czuć, wystarczy 5 minut.
-Mów mi ciociu kochanie. - Pogłaskała ją po głowie.
-Mamo czy ty nic nie pamiętasz?! - Wydarła się nagle strasząc wszystkich Angelika. - Nic?! - Darła się.
-Ale o co chodzi? - Zapytała zdezorientowana.
-Mamo przecież to Elizka! Nasza Elizka! - Mówiła z płaczem.
-Kochanie... - Powiedziała bezsilnie i podeszła do niej. - Rozumiem, że to dla Ciebie było trudne, wcale nie dziwię się, że tak mówisz, ale to nie ona. -Przytulała ją mocno.
-Nie kłam, wszyscy kłamiecie! - Odepchnęła ją, a ta upadła na ziemie całym ciężarem ciała. -Mamo przepraszam. - Rzuciła się na nią. - Przepraszam. - Znów z całych sił ją mocno przytuliła. - Wszystko mi ją tak bardzo przypomina. - Nikt już nic nie powiedział.
Każdy patrzał na siebie na wzajem bezradnie i nikt nie wiedział co ma zrobić. Wszyscy czuli się winni, gdybyśmy ją wtedy nie zamknęli na strychu, nie znalazła by tego misia i tego wszystkiego... było by lepiej. Musi strasznie cierpieć, mnie boli, że mój brat ze mną nie mieszka. A co musi czuć ona, kiedy jej siostra nie żyje? Z płaczem w oczach, parę razy rozglądnęła się na wszystkie strony i pobiegła przez pola w kierunku lasu.
-Idę z tobą. - Rzuciłem i zacząłem biec za nią a ona przystanęła. Gdy do niej dobiegłem obróciła się.
-Daj mi spokój. - Spojrzałem w jej oczy. Nigdy takie nie były. Wściekłe i prze czerwienione od płaczu. Wyglądały jakby płakała krwią.
-Nie mogę. - Wiedziałem, że gdy pójdzie sama, zrobi coś czego będzie żałować.
-Możesz. - Powiedziała i odwróciła się, ale ja szybko złapałem ją za rękę.
-Nie. - Odpowiedziałem.
-To teraz już możesz. - Powiedziała a po jej policzku spłynęła powolnie łza.
-Jak to? - Zapytałem nie rozumiejąc co chce przez to powiedzieć.
-Z nami koniec. - Odpowiedziała obojętnie.
-Chyba sobie żartujesz. - Zaśmiałem się.
-Teraz, możesz mi dać spokój. - Obróciła się i poszła prosto przed siebie szybkim krokiem, przez te pola. Szła obojętnie, jakby nie miała uczuć i nic by ją już nie interesowało.
PS.
Oczywiście wiem, że są tam jakieś sprawy formalne przy tym braniu dziecka z domu dziecka, że muszą sprawdzić, czy są odpowiednie warunki do zamieszkania itd. że długo to trwa i wgl, ale postanowiłam to pominąć i mam nadzieje, że mi to wybaczycie.
Chciałam wam życzyć szczęśliwego nowego roku. Abyście spełniali marzenia i przedewszystkim, żebyście do nich dążyli. Musicie walczyć bo nic samo nie wyjdzie. Nigdy się nie poddawajcie i nie wądpcie w siebie, bo to jest najgorsze. Musicie wierzyć, że będzie lepiej, modlić się o to i nawet prosić o pomoc przyjaciół. Co do przyjaciół, bądzcie dla nich jak najserdeczniejsi, bo gdy będzie źle, oni zawsze, ale to zawsze staną przy was (jeżeli są prawdziwi oczywiście). Niezależnie czy zrobiliście źle czy dobrze - Pomogą wam. Oczywiście nie zawsze mogą, ale wtedy choć paroma słowami wam doradzą lub coś innego. Jak przy każdych życzeniach abyście byli zdrowi, weseli i żebyście mieli dużo pieniędzy, które nie są najważniejsze, ale dziś bez nich, prawie nic niestety się nie da. Chyba wszyscy to Kwiatonators, więc życzę wam żebyście spotkali Dawida, jeździli na jego koncerty i to co z nim związane i marzycie o tym :) Chciałam wam jeszcze życzyć, abyście nie kłócili się z bliskimi i żebyście zawsze wybierali te dobre drogi. Żebyście ten 2015 rok przeżyli jak najlepiej i zapamiętali go na całe życie <3
I żebyście już zawsze byli ze mną, niezależnie od sytuacji.... <3
#Oczami Angeliki#
To właśnie ona, to Elizka, nic się nie zmieniła! Moja siostra, nieżyjąca od lat, stoi właśnie przede mną. To nierealne, to na pewno jeden z moich głupich snów. Ona patrzała na mnie niepewnie, jakby coś pamiętała, ale nie wiedziała sama co. Swoją maleńką i bladą dłonią szarpała Dawida z a koszulkę, szepnęła mu coś na ucho, na co Dawid się zaśmiał i odpowiedział.
-Nie bój się! Ta Pani jest miła. - Uśmiechnął się szeroko, spojrzał jeszcze raz na dziewczynkę po czym wziął ją na barana. - Jesteś lekka jak piórko. - Dodał szybko.
Widać było, że dziewczynka trzyma się go z całych sił i, że od razu go polubiła. Wciąż patrzała na mnie swoimi przestraszonymi oczkami i nie mówiła ani słowa. Ja też, nie potrafiłam nic powiedzieć. No bo, co można powiedzieć, gdy widzi się przed sobą, swoją martwą od lat siostrzyczkę? Nie wiem jak to się stało, ale chcę się dowiedzieć, albo nie, nie wiem... Wiem, że muszę coś zrobić.
-Cześć kochanie, jestem Angelika a ty, jak masz na imię? - Mówiłam powoli i spokojnie, przy każdym słowie, łapiąc nerwowo oddech.
-Elizabeth, ale mówią mi Elizka. - Szepnęła przestraszona, ale nie do mnie, do Dawida, po czym schowała twarzyczkę, za jego plecami.
Dawid nic nie rozumiał, ani mojego zachowania, ani tej dziewczynki. Nie rozumiem, dlaczego przy podpisywaniu papierów, nie zwróciłam uwagę na jej imię i nazwisko, dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, że mamy takie samo nazwisko?! Byłam zdziwiona i zdezorientowana musiałam się upewnić i podbiegłam do Pani u której wszystko załatwiałam.
-Proszę Pani, jak ta dziewczynka ma na imię. - Pytałam nerwowo.
-Elizabeth, ale... - Nie dawałam jej dokończyć.
-Nie, na nazwisko! - Rzuciłam niczym rozkaz.
-Już, już, spokojnie patrzę. - Odwróciła się za siebie i wyjęła z jakiejś teczki kartkę. - Nazwisko dziewczynki jest nieznane. - Tłumaczyła.
-Jak to nieznane!? Przecież to niemożliwe! - Wydarłam się na nią.
-Przepraszam, ale ja Pani nie pomogę, mogę Pani jedynie podać numer, do jej matki zastępczej, przywiozła ją tu wczoraj, z nadzieją, że dziś ją Pani odbierze i ma odebrać z powrotem jutro. - Udawała uprzejmą i wyrozumiałą, ale mówiła to wszystko od niechcenia.
-Dobrze, to niech mi Pani da ten numer. - Spojrzałam szybko na teczkę za nią.
Zerknęła do niej i znów, wyciągnęła jakąś kartkę, pewnie z danymi osobistymi tej Pani u której przebywa. Przepisała na małą żółtą karteczkę jej numer i mi go podała.
-Dziękuję. - Rzuciłam patrząc się na kartkę.
-Co ty robisz? - Powiedział podchodzący do mnie Dawid, którego dziewczynka trzymała za rękę.
-Nic, chodźmy już. - Spojrzałam jeszcze raz, na patrzącą się na mnie ślepo i ze strachem dziewczynkę.
-Nie bój się. - Uśmiechnęłam się szeroko i podałam jej dłoń, którą niepewnie chwyciła.
Wyszliśmy z budynku i zobaczyliśmy samochód w którym siedziało więcej niż było to dopuszczalne ludzi. Dziewczyny siedziały chłopakom na kolanach, nie wiem jak jeszcze zmieścimy się tam ja z Dawidem i Elizką. Podeszliśmy do samochodu i Dawid powoli otworzył nam do niego drzwi, a naszym oczom ukazało się wolne tylko jedno miejsce.
-Kurde. - Powiedział odruchowo. - Dobra wiem. - Wsiał i wygodnie rozłożył się na siedzeniu.
-Daaawid. - Skomentowałam to wkurzona.
-Coooooo? - Śmiał się. - Usiądziesz na mnie, a Eliza na tobie. - Wytłumaczył, jakby było to najnormalniejsze na świecie.
Przerzuciłam oczami i puściłam rękę dziewczynki, po czym usiadłam na Dawidzie.
-Chodź nie bój się, usiądziesz mi na kolanach. - Uśmiechałam się do niej serdecznie.
-A Pana to nie będzie boleć? - Słodko zapytała.
-Jesteś lekka jak piórko, pamiętasz? - Zaśmiał się.
Dziewczynka z lekkim uśmiechem, posłusznie usiadła mi na kolanach i sama ostrożnie przymknęła drzwi.
-A tak w ogóle księżniczko, mów mi Dawid. - Powiedział gdy Wrzosek ruszył samochodem.
-Masz podejście do dzieci! - Zadarł się Sebastian.
-To kiedy własne?! - Wydarł się Deny na którym siedziała Karla.
-Po moim trupie! - Skomentował pośpiesznie Sebastian, który żałował chyba swojej wcześniejszej wypowiedzi.
Wszyscy się śmiali i dodawali kolejne głupie komentarze, a ja nadal myślałam nad tym, jak to wszystko mogło się wydarzyć.
#Oczami Dawida#
To naprawdę fajna dziewczynka. Od razu ją polubiłem. Chyba każde dziecko z taką przeszłością takie jest. Nie jest rozpieszczona. Zna życie bardziej, niż wielu z dorosłych. Jej pobyt zapowiadał się dobrze. Zawstydzona odpowiadała na wszystkie zadawane jej pytania od osób z samochodu. Chyba nie ja tylko twierdziłem, że jest bardzo miła i przyjacielska. Wszyscy tak myśleli. Bardzo ją polubili to tak jak ja. Może tylko jedna osoba nie. Angelika, zachowywała się jakoś dziwnie. Nie rozmawiała z nami, nie śmiała się. To wszystko od czasu kiedy zobaczyła Elizkę. Może to przez to, że Elizka przypomina jej jej Elizkę, w dodatku ma tak samo na imię. Nigdy nie widziałem zdjęć jej siostry, więc nie wiem. Trzymała mocno dziewczynkę na rękach i ślepo patrzała za okno.
Gdy dojechaliśmy, okazało się, że ani Angelika ani Sebastian, nie mieli kluczy do domu, więc postanowiliśmy zadzwonić dzwonkiem, z nadzieją, że drzwi otworzy Patrycja, Robert, albo Pani Joanna. W sumie, to jesteśmy naiwni, bo ani Robert ani Patrycja, nie pofatygowali by się, żeby otworzyć drzwi, więc zrobiła to mama Wrzoska i Angeliki.
-Boże święty ile was tu, nie dość, że taki bałagan zostawili i poszli to jeszcze... - Mówiła.
-Przepraszamy. - Powiedzieli wszyscy, nierówno.
-A gdzie mamy naszego małego skarba? - Powiedziała rozglądając się.
Obróciłem się i zobaczyłem jak lepi ze śniegu bałwana. Wszyscy chyba pomyśleli to samo "Jakie to słodkie".
-Dzień Dobry! - Rzuciła wesoło i podbiegła radośnie do Pani Joanny i podała jej dorośle swoją malutką rękę. Chyba już czuje się lepiej i się do nas wszystkich przyzwyczaiła.
-Nazywam się Elizabeth, ale proszę mi mówić Eliza. - Tryskała radością. To dziwne, że na początku była taka przestraszona, a teraz taka jakby znała nas całe życie, to znaczy w naszym gronie przyjaciół, by tak się czuć, wystarczy 5 minut.
-Mów mi ciociu kochanie. - Pogłaskała ją po głowie.
-Mamo czy ty nic nie pamiętasz?! - Wydarła się nagle strasząc wszystkich Angelika. - Nic?! - Darła się.
-Ale o co chodzi? - Zapytała zdezorientowana.
-Mamo przecież to Elizka! Nasza Elizka! - Mówiła z płaczem.
-Kochanie... - Powiedziała bezsilnie i podeszła do niej. - Rozumiem, że to dla Ciebie było trudne, wcale nie dziwię się, że tak mówisz, ale to nie ona. -Przytulała ją mocno.
-Nie kłam, wszyscy kłamiecie! - Odepchnęła ją, a ta upadła na ziemie całym ciężarem ciała. -Mamo przepraszam. - Rzuciła się na nią. - Przepraszam. - Znów z całych sił ją mocno przytuliła. - Wszystko mi ją tak bardzo przypomina. - Nikt już nic nie powiedział.
Każdy patrzał na siebie na wzajem bezradnie i nikt nie wiedział co ma zrobić. Wszyscy czuli się winni, gdybyśmy ją wtedy nie zamknęli na strychu, nie znalazła by tego misia i tego wszystkiego... było by lepiej. Musi strasznie cierpieć, mnie boli, że mój brat ze mną nie mieszka. A co musi czuć ona, kiedy jej siostra nie żyje? Z płaczem w oczach, parę razy rozglądnęła się na wszystkie strony i pobiegła przez pola w kierunku lasu.
-Idę z tobą. - Rzuciłem i zacząłem biec za nią a ona przystanęła. Gdy do niej dobiegłem obróciła się.
-Daj mi spokój. - Spojrzałem w jej oczy. Nigdy takie nie były. Wściekłe i prze czerwienione od płaczu. Wyglądały jakby płakała krwią.
-Nie mogę. - Wiedziałem, że gdy pójdzie sama, zrobi coś czego będzie żałować.
-Możesz. - Powiedziała i odwróciła się, ale ja szybko złapałem ją za rękę.
-Nie. - Odpowiedziałem.
-To teraz już możesz. - Powiedziała a po jej policzku spłynęła powolnie łza.
-Jak to? - Zapytałem nie rozumiejąc co chce przez to powiedzieć.
-Z nami koniec. - Odpowiedziała obojętnie.
-Chyba sobie żartujesz. - Zaśmiałem się.
-Teraz, możesz mi dać spokój. - Obróciła się i poszła prosto przed siebie szybkim krokiem, przez te pola. Szła obojętnie, jakby nie miała uczuć i nic by ją już nie interesowało.
PS.
Oczywiście wiem, że są tam jakieś sprawy formalne przy tym braniu dziecka z domu dziecka, że muszą sprawdzić, czy są odpowiednie warunki do zamieszkania itd. że długo to trwa i wgl, ale postanowiłam to pominąć i mam nadzieje, że mi to wybaczycie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)