Heej misie <3 :*
Aktywność spadła, strasznie... Mam nadzieję, że choć trochę się poprawi, bo to odrobinę przykre... Tak jak dzisiejszy rozdział ;/
#Oczami Dawida#
Stałem jak wryty w ziemie i patrzałem jak odchodzi, przecież to nie ma sensu, o co jej chodzi. Robi to wszystko pod wpływem emocji, jestem tego pewny, ale nie rozumiem, dlaczego te emocje rozładowuje na mnie.
-To bez sensu! - Krzyknąłem za nią.
Odwróciła się w moją stronę i stanęła. Stała tak przez chwilę w bezruchu i nic nie mówiła. Ta cisza bolała. Nie rozumiem, dlaczego ona to robi. Boli ją to wszystko, ale ja nie jestem zabawką, żeby ze mną zrywała a potem chciała być ze mną z powrotem. Robiłem się wściekły.
-No dalej! Nie powiesz nic?! - Patrzała na mnie jakby mnie nie było. Stała jakieś 40 metrów ode mnie. -To tyle tak?! Emocje wyładowujesz na najbliższych?!- Krzyczałem. Ona nadal nic nie mówiła. - Rób co chcesz. - Wycedziłem cicho przez zęby, odwróciłem się i poszedłem. Dawno, nie byłem tak zdenerwowany...
Gdy doszedłem z powrotem do domu Angeliki, nikt już nie stał na polu. Długo zastanawiałem się czy wejść do domu, bo w końcu to jej dom, ale przecież mogę iść do Sebastiana prawda? Wahając się chwilę, wszedłem do środka, wszyscy na mnie patrzeli podczas gdy ja się rozbierałem.
-Gdzie Angelika? - Spytał ostro Wrzosek.
-Nie interesuje mnie to. - Odpowiedziałem ponuro.
-Co to znaczy, że Cie to nie interesuje? - Wstał, gdy wszedłem do salonu.
-To znaczy, że ona ma mnie w dupie. - Uśmiechnąłem się sarkastycznie i chwyciłem za kurtkę żeby wyjść, bo w momencie pożałowałem, że tu wszedłem.
-Czekaj... Powiesz o co wam poszło? - Powiedział nieco spokojniej, jednak niepewnie.
-Po prostu, chciałem iść z nią, a ona powiedziała, że to koniec, skoro tego chce, to niech tak będzie okej? - Mówiłem plując mu w twarz.
-I ty w to wierzysz? - Zaśmiała się z zza Wrzoska Karla.
-Słuchaj. - Odepchnąłem Sebastiana i zwróciłem się ku niej. - Chciała tego czy nie, zrobiła to. A ja nie będę jej zabawką, żeby raz mi mówiła, że ma mnie dość, a drugi raz, że chce do mnie wrócić. - Nikt nie zważał na to, że całej tej rozmowę przyglądała się ta mała niewinna dziewczynka.
-Dawid do cholery, jesteś facetem czy nie jesteś? Wiesz dobrze, co ona teraz przeżywa. Potrzebowała spokoju, dlatego tak powiedziała, a ty powinieneś to zrozumieć. Zauważyłeś, że wy ostatnio kuźwa cały czas się kłócicie? - Szarpała mnie za ramię.
-Tak do cholery zauważyłem, dlatego dobrze, że to skończyła! - Wydarłem się. Zapadła długa cisza.
-Co ty z siebie robisz Dawid... - Szepnęła cicho Karla.
Wziąłem jednym ruchem z fotela moją kurtkę, ubrałem szybko buty i chciałem wyjść. Przed drzwiami zatrzymałem się na chwilę i kątem oka spojrzałem na nich wszystkich, byli zdziwieni i zawiedzeni, ale w tym momencie mnie to nie interesowało. Myślałem, że w śród tych "przyjaciół" są też ludzie, którzy mnie rozumieją, ale jak się okazało, że są tylko Ci, którzy rozumieją Angelikę.
Dwa dni minęły od czasu, kiedy ze mną zerwała. Zero kontaktu z kimkolwiek. Przestała mnie jednak ona interesować, bo znalazłem tego kogoś kto mnie rozumie... Przemyślałem słowa Karli "Co ty z siebie robisz Dawid..." - Nie będę cierpiał, przez kogoś kto nie jest mnie wart. Jestem Dawid Kwiatkowski, mogę wszystko, z tego zasłynąłem. Po co mam tracić czas na kogoś, z kim łączy mnie tylko jedna rzecz? Ciągłe kłótnie? To przecież bez sensu. Uświadomiła mi to jedna osoba, którą dostrzegłem dopiero teraz, a była przy mnie zawsze. Jest dobrze. Ona nie była mnie warta, po prostu nie była. W trakcie naszej kłótni, znalazła sobie nowego pocieszyciela - Pniewskiego, na którym się potem przejechała. Ciekawi mnie, kiedy nauczy się ona życia, bo ja dziś dostrzegam, jakie jest one okrutne.
#Oczami Angeliki#
Przez te ostatnie, zupełnie samotne dni, spędzone w moim nowym odizolowanym od świata miejscu, które niedawno znalazłam, przemyślałam parę rzeczy. Muszę znaleźć Dawida i przede wszystkim go przeprosić, jestem pewna, że zrozumie moje zachowanie. Przecież, on zawsze był dla mnie, a ja zawsze dla niego. Ten ostatni czas, jest dla mnie niebywale trudny. Dużo rzeczy, zaczęło przypominać mi Elizę. W dodatku ta dziewczynka. Jest jak ona. Jak siostra której zawsze tak bardzo z powrotem pragnęłam. Dlatego mam plan, który mam zamiar wprowadzić w swoje życie. Tylko on - Musi się zgodzić. Bez niego nie dam rady. Teraz, muszę go odnaleźć, przeprosić i zapoznać z tym, co ustaliłam i powoli wtłaczam w swoje, to znaczy nasze życie. Mam nadzieję, że wybaczy mi tę moją krótką ciszę, kiedy powiem mu, jak wiele ona pomogła i jak mnie zmieniła. Przede wszystkim, nauczę się żyć teraźniejszością a nie przeszłością. W tłoku myśli, szłam samotnie długą i pustą ulicą. W mieście tym, powolnie zapadał już mrok. Wysokie, stare i czarne latarnie, oświetlały mi drogę, więc bez trudu ujrzałam objętą i idącą niespiesznie przede mną parę.Postacie te, wydawały mi się być coraz bardziej znajome. To Dawid i... ona? Teraz nieważne z kim, ważne, że jest.
-Dawid! - Rzuciłam mu się radośnie na szyję i ścisnęłam go z płaczem w oczach z całych swoich sił.
-Ty?.. - Powiedział oschle.
-Kochanie
przepraszam Cię strasznie, mam tyle Ci do powiedzenia, mam wspaniały
plan, teraz wszystko zmieni się na idealne, tylko musisz się zgodzić. -
Mówiłam pełna zapału, którego miałam z minuty na minute coraz więcej,
patrząc w jego ciepłe oczy.
-Na co mam się zgodzić? - Zaśmiał się irytująco.
-Musimy
za siebie wyjść. Wtedy zaadoptujemy tą dziewczynkę Elizkę. Ale
wybaczasz mi prawda? - Spytałam i zbliżyłam swoją twarz, by go
pocałować...
-Co? Hahaha. - Zaczął się śmiać. On i ona, wybuchnęli
śmiechem i za każdym razem kiedy na mnie spojrzeli, zaczynali się śmiać
na nowo.
-Co w tym śmiesznego? - Zapytałam z bólem, patrząc na jego
reakcje. - Chodzi o ten ślub? Ja wiem, że to wydaje Ci się chore, ale
jak Ci wytłumaczę, to zrozumiesz...
-Hahaha, kobieto ty masz 16 lat
rozumiesz? Myślisz, że po tym wszystkim nie dość, że Ci wybaczę,
to jeszcze weźmiemy ślub? Zabawna jesteś, hahaha. - Patrzał mi w oczy i
śmiał się, razem z nią...Nigdy nie czułam się tak bardzo upokorzona.
-Dawid... Dlaczego ty to wszystko mówisz? - Pokręciłam głową i cała w łzach patrzałam na niego totalnie zawiedziona...
-Dziewczynko,
ja jestem Dawid Kwiatkowski, a ty kim jesteś? - Oczekiwał odpowiedzi. -
Widzisz? Sama nie wiesz. Powiem Ci, jesteś nikim. - Objął ją z powrotem
ramieniem i obojętnie poszli razem dalej, prosto przed siebie, zostawiając mnie
samą.
Jest pod wpływem alkoholu, to na pewno. Ale nie brał żadnych
prochów. Nie wiem..Nie wiem jak mam to opisać, ale teraz wiem, co znaczy, zabić
kogoś słowem. "Jestem Dawid Kwiatkowski, a ty jesteś nikim." - Te słowa
wciąż krążyły po mojej głowie. Jak on mógł? Jak... Nie potrafiłam opanować płaczu, sprawiał on, że robiło mi się strasznie słabo. Przed oczami, stanęły mi te wszystkie chwile jak byliśmy razem, jeszcze dwa dni temu... Dlaczego zawsze, kiedy potrzebujemy siebie najbardziej musimy się ze sobą kłócić?! To niesprawiedliwe... W dodatku, znalazł już sobie nagrodę pocieszenia, dlaczego ona? Dlaczego ja? Dlaczego my?! Dlaczego znowu my...Wzięłam leżący obok
mnie kawałek szkła, po butelce wódki i zacięłam się nim ciąć, tam
gdzie boli to najbardziej. Nie chcę się obudzić. Już nigdy. Jestem przecież nikim, a taki nikt jak ja nie powinien istnieć.
O matko święta o.o ! Dawid opamiętaj się do jasnej cholery!
OdpowiedzUsuńSiadło mu coś na mózg ,ma chwilowe zwarcie...
Rozdział boski ;*
Czekam na kolejny! Błagam dodaj jak najszybciej :)
Dzieki, rozryczałam się przez Ciebie
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ROZDZIAŁ, CHYBA MÓJ ULUBIONY I TEN WCZESNIEJSZY
NAJLEPSZY JEZU KOCHAM :(((
OdpowiedzUsuńNiech Kwiatkowski ogarnie tą dupe i sie opamięta :((
no nie powiedz ze to tylko straszny sen czy coś :( co za kretyn z dawida no .....
OdpowiedzUsuńO luju jaki świetny rozdzial ! Niech oni sie jeszcze troche pokloca ! <3
OdpowiedzUsuńSmutny ten rozdzial. Alicja
OdpowiedzUsuńNo cholera jasna patelnią mu tylko przywalić! Niech się idiota opamięta a nie później na kolanach do niej przychodzi prosić o kolejną szansę.
OdpowiedzUsuńMam focha na Dawida -.-
Fajny :D czekam na nn:**
OdpowiedzUsuńOn jest nienormalny :** - Karla
OdpowiedzUsuń