Music

czwartek, 2 października 2014

Rozdział 36

Rozdział 36

Kochani! Jednak :))) Nie wiem co to były za dni, że tak się działo na moim blogu, ale wy jednak jesteście przy tamtym poście 10 komentarzy iii nie pamiętam ile ale sporo wyświetleń, tak w sumie wszystkich to jest ich ponad 3600 bez moich :)) Jestem dumna, że jesteście i wgl <3 Dziękuję Bogu, że dał mi taką szansę. Tego bloga będę prowadziła jeszcze długo oj długo, ale mam już niesamowity pomysł na następny, kto wie może będę prowadziła dwa? :) Ale nawet gdyby to dopiero za pół roku co najmniej :) Kocham was :* <3 Dziękuję, że mnie czytacie i motywujecie swoimi kochanymi komentarzami, mam nadzieję, że to się nie zmieni. Bo do póki będziecie wy, będę ja <3


Obudził mnie budzik była godzina 6:00 musiałam iść się ubierać zaraz mieli wyjeżdżać...
 Ogarnęłam się i doszłam równo w godzinę była 7:00 stałam przed domem Dawida z resztą jego przyjaciół przed autokarem i czekałam aż zejdzie... Kiedy go zobaczyłam serce zaczęło bić mi coraz szybciej. Był taki szczęśliwy. Był piękny. Jego uśmiech pasował do niego idealnie. Miał w ręce dwie torby, obok niego szedł Deny. Wychodzili z mieszkania. Nie miałam mu za złe tego co niedawno zrobił, przecież nic nie wiedział. Dawid rozglądał się na wszystkie strony aż w końcu jego wzrok został na mnie. Pomimo naszej wczorajszej sprzeczki uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił. Podszedł do mnie pocałował mnie w usta i zaczął rozmowę.
-Misiek przepraszam, głupio wyszło. Przemyślałem wszystko nie chce mi się nawet wyjeżdżać. Dobrze, że masz chociaż jego. - Widać było że Dawidowi ostatnie słowa z trudem przeszły przez gardło.
-Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się do niego.
Nie chciałam żeby wyjechał pokłócony ze mną. Tak strasznie go kochałam. Kiedy był obok miałam motylki w brzuchu. Działał na mnie jak magnes na pineski. Przyciągał..... Nagle na cały regulator zaczęła lecieć piosenka Dawida "Biegnijmy" leciała w radiu. No tak przecież dziś była premiera, jak mi było głupio, że o tym zapomniałam. Nagle było słychać jedno wielkie "woow" wszyscy zaczęli śpiewać i tańczyć. Patrzałam na nienormalnego Dawida który tańczył ze znakiem drogowym, co wyglądało komicznie.
-Hahaha Dawid, nie mogę! - Śmiałam się.
-No co? Skoro ty nie chcesz ze mną tańczyć do mojej piosenki to chociaż znak! - Wydarł się i pokazał mi język.
-Ty głupku, kto powiedział, że nie chcę?- Dodałam i zaczęłam się śmiać.
Dawid momentalnie do mnie podbiegł chwycił mnie i zaczął mną kręcić w powietrzu. Odchyliłam głowę do tyłu i czułam się wspaniale.
-Ouououououououuo Biegnijmy! - Śpiewaliśmy wszyscy razem.
Kiedy piosenka się skończyła wszyscy zaczęli wchodzić do autokaru, kiedy Igor chciał zamknąć drzwi. Malowany uśmiech z mojej twarzy zniknął czułam się okropnie. Drzwi się zamknęły ale otworzyło się jedno z okien, z którego głowę wychylił Dawid.
-Już mi Cię brakuje. Pieprzony pech, że też musimy jechać dosłownie wszyscy tylko nie ty. - Zasmucił się Dawid.
-Dam radę misiek, tylko baw się dobrze. - Uśmiechnęłam się sztucznie, gdy nagle po moim policzku spłynęła łza, kurde.
-Przecież widzę, że tylko udajesz. Przepraszam kochanie, strasznie przepraszam. - Widać było, że zrobiło mu się nieprzyjemnie.
-Dawid jedziemy! - Wydarł się Igor.
-Przepraszam kochanie, do zobaczenia. - Chwycił moją twarz przez szybę i pocałował.
Nagle Dawid mnie puścił, okno w którym dotąd był się zamknęło i autokar odjechał. Zostałam sama ze sobą, powędrowałam do kancelarii adwokackiej gdzie umówiłam się z Sebastianem. Wrzosek nas wcześniej umówił, na szczęście. Czekaliśmy na to aż wywołają moje nazwisko...
-Pani Jeżyńska. -Wydarła się jakaś baba.
-Idziemy. - Powiedział Wrzosek wstając
Weszliśmy do pomieszczenia w którym byliśmy umówieni z naszym adwokatem. Było ono bardzo ładnie urządzone.
-Dzień Dobry, niech Państwo usiądą. - Wskazał na miejsca przed blatem adwokat.
-Dzień Dobry. - Odpowiedzieliśmy razem z Wrzoskiem.
-Dowód osobisty proszę.
Podałam temu Panu swój dowód, dłuższą chwilę się na niego wpatrywał, chyba chodziło o to, że jestem niepełnoletnia. Nie myliłam się...
-Hmm, z tego co widzę jest Pani niepełnoletnia, więc nie możemy rozmawiać, jeżeli nie przyszła Pani z nikim pełnoletnim z rodziny.
-Ja jestem pełnoletni. - Skomentował dorośle Wrzosek. - Proszę dowód. Mam 19 lat. - Podał temu Panu swój dowód.
-Pan Sebastian a więc dobrze, w czym mogę Państwu pomóc?
Wrzosek wszystko dokładnie opowiedział temu facetowi, ja dodałam parę rzeczy. Uważnie słuchał każdego naszego słowa, widać było, że był zamyślony jak i zaciekawiony. Nerwowo ruszał prawą nogą, chyba myślał, że tego nie widzimy. Kiedy skończyliśmy opowiadać wstał wziął jakąś książkę i znalazł odpowiednią stronę i zaczął czegoś szukać.
-Niestety, chyba nie możemy nic zrobić, chwileczkę jeszcze sprawdzę... Nie przykro mi. Niech mi Państwo jeszcze pokażą tą umowę. - Wrzosek podsunął mi kartkę pod nos, przeczytał uważnie każdy skrawek i dodał. - No niestety, musi Pani zapłacić tą karę nie ma innego wyjścia.
-Naprawdę nie da się nic zrobić? - Zapytał niezadowolony Wrzosek. - Przecież on ją oszukał.
-Wniosę jeszcze sprawę do sądu, w celu zmniejszenia sumy kosztów za operację, tylko tyle mogę zrobić. Jeżeli się Pani zgodzi. - Zwrócił się w moją stronę.
-Oczywiście. - Sztucznie się uśmiechnęłam.
-W takim razie musi podpisać sobie Pani tylko tą zgodę. Niech Pani uważnie czyta na przyszłość. - Uśmiechnął się do mnie.
Mnie już to raczej nie bawiło chciałam iść do domu, podpisałam szybko tą zgodę i tyrpnęłam Wrzoska, dałam mu znak, że chcę już iść.
-No nic, to my już idziemy, dziękujemy Panu bardzo do widzenia! - Powiedział formułkę Wrzosek.
-Do widzenia. - Odpowiedział.
Wyszliśmy z budynku, po czym od razu zadzwoniłam do Dawida. Nie odbierał. Wrzosek kazał się nie martwić, twierdził, że po prostu nie ma zasięgu albo śpi, jakoś nie chciało mi się w to wierzyć....
   Wieczorem siedziałam bezczynnie przed telewizorem, rozmyślałam. Nie wiedziałam czy powiedzieć o tym wszystkim rodzicom czy nie, ale postanowiłam sobie, że nie powiem. Dam sobie radę sama. Pójdę do roboty i zacznę zarabiać, kiedy oni nie będą widzieli. Wrzoska nie było bo od razu po tym jak wyszliśmy z kancelarii, musiał się zbierać i jechać do reszty. Rodzice byli w pracy, a Patrycja? Nie szczególnie mnie to interesowało. Tak strasznie chciałam z kimś porozmawiać. Myślałam o Patryku, nawet do mnie dzwonił, ale obiecałam Dawidowi. Więc siedziałam, przed tym telewizorem i czekałam aż wydarzy się coś ciekawego, nagle zadzwonił mój telefon, był to Dawid.
-Halo?! Dawid?! - Wydarłam się prze szczęśliwa.
-Tak ja, cześć kochanie dzwoniłaś. - Serce biło mi coraz szybciej, w tle słyszałam głośną muzykę, jakby byli na dyskotece.
-Tak dzwoniłam, co u Ciebie? Dojechaliście?! - Szczęśliwa próbowałam przekrzyczeć muzykę.
-No, właśnie jesteśmy na dyskotece, a ty jak byłaś u tego prawnika?! - Darł się do telefonu.
-Tak. - Odpowiedziałam smutnie. - Niestety nie dało się nic załat... - Nie dał mi dokończyć.
-Przepraszam ja już muszę kończyć, wołają mnie pogadamy jutro czeeść!
Nawet nie zdążyłam powiedzieć "pa" ten już się rozłączył. Tak się świetnie bawił beze mnie, kiedy ja potrzebowałam z nim choć chwilę porozmawiać. Zaczęłam płakać, to wszystko było takie do dupy. Nawet nie wiedziałam kiedy, płacząc usnęłam w salonie na kanapie. W mojej głowie krążyło tylko jedno pytanie. Jak on mógł to zrobić?!

6 komentarzy:

  1. Twój blog jest świetny! ;) Nie mogę doczekać się następnego ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuudoo <3
    Ej no, niegrzeczny Dawid :c
    Kopa mu damy i się poprawi (ale takiego porządnego bo inaczej nie da rady) :D
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny i zapraszamy do nas dawid-fanfiction-na-zawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń