Music

wtorek, 26 sierpnia 2014

Roździał 7



Jestem wam bardzo wdzięczna za to że czytacie mojego bloga, komentujecie go i dajecie " +1 " Tak samo mam już nie licząc własnych ponad 200 wyświetleń. Dzięki wam chce mi się usiąść i pisać dalsze roździały. Kiedy dodam tego posta biorę się za 20 roździał :) Piszę roździały na przód bo za niecały tydzień szkoła. Żeby mieć na zapas tak jak by co. Strasznie wam dziękuję że jesteście i zapraszam do czytania <3 :* :* :*
PS.Ten roździał jest krótki, tak wiem no ale tak jakoś wyszło :(


Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam moją rodzinę, wszyscy pili kawę, oglądali telewizję i wyglądali na bardzo wyczerpanych i nerwowych. Gdy dostrzegli że weszłam, ich wszystkich oczy powędrowały na mnie, nie zauważając nawet Dawida który stał za mną.
-Jezus Maria Angelika jesteś kochanie co się stało, siadaj tu i opowiadaj. - Powiedziała moja babcia z wielką ulgą w głosie.
Babcia wzięła dzbanek z herbatą do rąk i nalała mi do kubeczka herbaty, po czym podała mi go i usiadła na przeciwko mnie. Cała rodzina bacznie obserwowała mnie i babcie, łącznie z Dawidem na którego byłam strasznie wkurzona, wiem zawsze się spóźnia, ale nawet wtedy kiedy jestem w szpitalu musiał to zrobić, na razie nie miałam ochoty na rozmowę z nim.
-Kochanie powiedz gdzie ty byłaś jak tu doszłaś sama ?! - Powiedziała moja babcia która przerwała mojej mamie która chciała coś powiedzieć.
-Czekałam na Dawida jakieś 20 minut pod szpitalem. - Zaczęłam z wyrzutami. - I postanowiłam iść sama przed siebie, zamyśliłam się trochę i kiedy się otrząsnęłam nie wiedziałam gdzie jestem. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka na ławce więc poprosiłam go o pomoc. Stwierdziliśmy że jesteśmy głodni więc pierwsze poszliśmy do Maka, a potem zaprowadził mnie tu. Gdyby nie on to nie wiem gdzie ja bym teraz była.
-Ale kochanie to nie tak, wież chyba musisz porozmawiać z Dawidkiem.
- Powiedziała moja babcia spokojnie.
-Chodźmy się przejść. - Powiedział Dawid który stał przy drzwiach i ubierał swoją kurtkę.
-Sama nie wiem. - Powiedziałam obracając głowę w drugą stronę.
-Idź kochanie. - Wtrąciła moja mama.
Po czym wstałam i poszłam w stronę Dawida nawet nie spojrząc na niego, ubrałam moje conversy kurtkę i wyszłam. Na polu było jeszcze zimno bo niedawno skończyła się zima. Chciałam otworzyć drzwi ale Dawid mi na to nie pozwolił, chwycił klamkę przede mną i dał znak żebym wyszła. Więc wyszłam z domu i zaczęłam iść przed siebie a Dawid za mną. W pewnym momencie kiedy byliśmy już daleko od domu. Dawid chwycił mnie za rękę, i wskazał abyśmy usiedli na górce obok, z której musiał być niesamowity widok na krajobraz wiejski. Usiedliśmy tak posiedzieliśmy chwilę po czym Dawid zaczął.
-Angelika nie chciałem żeby to tak wyszło, wyjechałem po Ciebie na moim skuterze ale zatrzymała mnie policja, i zajęła mi 10 minut. Po czym miałem jechać po Ciebie ale wstąpiłem na chwile do maka żeby kupić coś do jedzenia, były kolejki i dopiero po chwili zauważyłem która godzina zacząłem jechać do Ciebie jak najszybciej potrafię. Ale kiedy dojechałem Ciebie nie było. Był tylko twój telefon. - Dawid podał mi mój telefon do dłoni i mówił dalej. - Myślałem że ktoś na Ciebie napadł bałem się strasznie, jeździłem po całym mieście po policji ale nigdzie Cie nie było. Wtedy pojechałem do twojej babci i opowiedziałem im całą historię, heh Wrzoskowi chyba strasznie na tobie zależy bo sam poszedł obrażając się na mnie na nogach i do tej pory nie wrócił.
-Co?! - Wydarłam się wstając.
Dawid chwycił mnie za nadgarstek i z powrotem usadził.
-Spokojnie Wrzosek ma 19 lat nic mu się nie stanie.
-To nie jest śmieszne Dawid. A co do twojej historii to sama nie wiem.

-Przepraszam Cię wiem  idiota ze mnie. - Powiedział smucąc się.
Wiedziałam że zaraz mu wybaczę widząc go takiego, ale nie chciałam tego robić, chciałam go jeszcze chwilę przytrzymać więc nie patrzałam na niego.
-Musimy już iśc Dawid. - Powiedziałam wstając.
Dawid mnie objął, ja zrzuciłam jego rękę która mnie obejmowała i znowu szłam sama, prosto przed siebie. W pewnym momencie, się przewróciłam przez jakąś górkę, a Dawid który szedł centralnie za mną wpadł na mnie. Zrzuciłam go z siebie chamsko po czym, on pomógł mi wstać i szliśmy dalej, było pięknie bo powoli zachodził zachód słońca...

3 komentarze:

  1. Super rozdział, zresztą jak zwykle. Chyba uzależniłam się od Twojego bloga. Dziękuje że dodajesz rozdziały codziennie. Pozdrawiam ZuZa

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny! ;*
    Czekam na kolejny :D
    No to zabieraj się za ten 20 rozdział.Weny Ci życzę i żebyś trochę odpoczęła od tego komputera ,bo ci paczadełka wysiądą ;*
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń