Music

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 58

Kochani, moja sytuacja się uspokaja, macie rozdział, nie rozpisuje się, ponieważ jestem zmęczona po imprezie, miłego czytania :) <3 :*  ( +Płyta nie przyszła:( )
  Szłam i szłam, aż w końcu doszłam. By wejść na górę musiałam pokonać, ogromną ilość schodów. Na ostatnim zakręciło mi się w głowie, chwyciłam się barierki, ale mimo to niespodziewanie upadłam. Ale co tu się dziwić? Byłam tak bardzo osłabiona, że powinno dojść do tego już wiele, wiele wcześniej. Dziwię się, że tyle wytrzymałam.
-Ał. - Ponownie chwyciłam mocno barierkę i usiłowałam wstać.
-To ona! - Słyszałam męski krzyk.
Podniosłam lekko twarz do góry i zdziwiona zaczęłam się przyglądać biegnącym ku mnie postaciom, wszystko było takie zamazane..
-Gdzie byłaś, kochanie?! - Uchwycił moją twarz w dłonie Patryk. Pierwszy raz od dłuższego czasu, cieszyłam się, że go widzę.
-Co.. Co tu robisz?- Pytałam półprzytomnie.
-Proszę odejść. - Mówił jakiś facet. - Jak się Pani czuje? - Świecił mi latarką po oczach.
-Źle. - Ktoś pomagał mi wstać.
-W takim razie proszę do samochodu. Ty - Wskazał palcem na kogoś kto stał za mną. - Weź ją.
-Nie trzeba ja to zrobię. - Mówił Patryk.
-Powiedział, że on. - Dotarł do mnie głos podobny do Sebastiana.
Ktoś szybko i zwinnie wziął mnie od tyłu na ręce, i szliśmy w kierunku bardzo oświetlonego miejsca gdzie stała karetka.
-Połóż ją tu. - Rozkazał lekarz.
-Dobrze. - Odpowiedział.
Spojrzałam w górę i ujrzałam Dawida. Czyżby oni wszyscy tu byli?
   Lekarz wszystko mi wytłumaczył. Te wszystkie radiowozy i straż i w ogóle, to dzięki moim przyjaciołom. Trwało śledztwo z powodu mojego zaginięcia. No tak. Nikomu nic nie powiedziałam a nie było mnie cały dzień. Byłam strasznie osłabiona, ale mimo to lekarz odpuścił mi szpital, podał parę leków i pozwolił kontynuować wakacje. Jak mówiłam, cały Aloha Team był tutaj. Pojechaliśmy trzema taksówkami do hotelu, gdzie wszyscy mnie jeszcze przepytywali ze szczegółów, ale powiedziałam tylko to co najważniejsze i poszłam do łazienki się umyć a oni spać. Wszyscy dziś poddenerwowani spaliśmy w jednym mieszkaniu, u chłopaków. Oni mieli 100 razy większy pokój ale to nie ważne. Widziałam, że wszyscy śpią więc poszłam. Nie zamykałam drzwi, stanęłam przed umywalką i zaczęłam myć zęby, ślepo patrząc w lustro. W pewnej chwili, poczułam na swoich biodrach oplatające mnie ręce. Szybko się odwróciłam i ujrzałam Patryka. Był szeroko uśmiechnięty. Ale najbardziej czego mi teraz jeszcze brakowało to on.
-Patryk ja nie. - Chciałam by zostawił mnie w spokoju.
-Spokojnie kochanie. - Całował mnie, mimo  iż nie chciałam tego.
Odepchnęłam go jedną ręką. A on znów próbował mnie całować, ale broniłam się przed tym.
-Zostaw mnie! - Krzyczałam szeptem.
-Nie. - Mówił i nie przestawał mnie szarpać.
-Zostaw, proszę, nie mam nastroju Patryk!
Mimo wszystko udało mu się, dorwał się do mnie i zaczął całować, nie miałam sił się z nim dłużej szarpać byłam osłabiona, upadłam na podłogę, ale on wcale nie zwracał na to uwagi. Czułam się jak jakiś manekin. Nie chciałam tego, wciąż próbowałam go odepchnąć. Starałam się go z siebie zrzucić, ale był znacznie mocniejszy. Nie miałam już siły. Wszystko to zaczęło mnie boleć. Krzyczałam cicho, ale na to też nie zwracałam uwagi.
-Co ty robisz?! -Słyszałam głos Dawida.
W jednym momencie zrzucił ze mnie Patryka. A ja skuliłam się i położyłam na podłodze. Widziałam jak się bili, nie reagowałam. Dawid wykorzystując przewrócenie się Pniewskiego. Chwycił mnie za dłoń i widząc, że sama nie wstanę, wziął za ręce. Wybiegł ze mną, wiedziałam, że Patryk biegł za nami. Wbiegliśmy do pokoju dziewczyn, Dawid dosłownie rzucił mnie na łóżko i zamknął drzwi na klucz.
-Ja pier** otwieraj sku** te drzwi! - Darł się Patryk.
-Zastanów się dup** co jej robisz, i idź spać bo przyjdzie ochrona! - Oparł się o drzwi i powoli zjechał po nich na podłogę.
Było słychać jak Patryk wnerwiony kopnął z całej siły drzwi i poszedł, ale chyba nie do pokoju.
-Ja muszę tam wrócić. - Mówiłam półprzytomnie, przechodząc do pozycji siedzącej.
-Oszalałaś? Żeby Cie... - Nie chciał dokańczać.
-Dziękuję. - Spuściłam głowę i zaczęłam płakać. Uświadomiłam sobie, do czego dopuściłam. Sebastian, zawsze mnie ostrzegał.
-Nie płacz. - Podszedł do mnie i przytulił. - Przepraszam. - Mówił spokojnie. - Przepraszam.
-Ale... - Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. - Za co? - Pytałam nadal płacząc.
-Za wszystko. - Powiedział spokojnie.
-Wytłumacz mi teraz, proszę. -Ocierałam spływające łzy. - Dlaczego mnie wtedy pobiłeś? - Ścisnęłam oczy mocno, i na samą myśl o tym, poczułam się jeszcze gorzej.
-Mamy mnóstwo czasu żeby to wyjaśnić, porozmawiamy  jutro. Z resztą to nie czas i miejsce na takie rozmowy. A teraz proszę, idź spać. - Położył mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej tak, że ledwo mogłam oddychać.
Chciałam powiedzieć "Kocham Cię, nie wracajmy do tego." Ale wciąż byłam z Patrykiem. Dlaczego dopiero dziś oprzytomniałam? Dawid niezależnie co bym mu zrobiła, nigdy by mnie nie pobił. Patryk, mógł by to prędzej zrobić. Nie dawał mi nawet dojść myślami do tego dnia. Wiem co muszę zrobić. Muszę przypomnieć sobie tą imprezę. Ścisnęłam oczy z całych sił i szepnęłam "Boże, daj mi szansę zobaczyć to jeszcze raz." Zamknęłam oczy i zobaczyłam salon w domu Dawida. Siebie siedzącą na kanapie i wszystkich innych.
-Karla? - Mówiłam do przechodzącej dziewczyny, ale odpowiedziało mi tylko echo.
Była obojętna. Nikt mnie tam nie widział. Zrozumiałam, że widziałam to wszystko z boku. Zaczęłam rozglądać się uważnie po całym salonie, ale nie było tam niczego niepokojącego, co mogło mieć wpływ na pobicie. Do pomieszczenia wszedł Patryk i wyciągnął szybko z kieszeni dzwoniący telefon. Zaczął iść w kierunku wyjścia, poszłam za nim. Wyszedł z domu, a przed wyjściem stała.. Patrycja?
-Masz. - Wyciągnęła mały woreczek z kieszeni w którym były jakieś proszki i podała Patrykowi.
-Zadziała? Ile wsypać? - Pytał.
-Wszystko, zadziała na pewno. - Uśmiechała się szyderczo.
-Jak to dokładnie działa? - Włożył worek do kieszeni.
-Sprawia, że praca serca przyspiesza, i buzuje się nie uzasadniona agresja. Jedna mała rzecz, która go zdenerwuje. I kogoś pobije, a w najgorszym przypadku zabije. - Zaczęła się śmiać.
Wszystko zniknęło i znowu ujrzałam ciemność. Z powrotem byłam w hotelu w Hiszpanii. Jak ja to zobaczyłam? Nie wiem. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest to, że Bóg chciał mi pomóc i wysłuchał mej prośby.
-Boże. - Wyszeptałam sama do siebie, i jeszcze mocniej wtuliłam się do Dawida. Wtedy już wszystko wiedziałam...

+Przepraszam krótki, ale inaczej się nie da :(

10 komentarzy:

  1. Jeziu.. Cudowne! Dawid jest taki wspaniały a Patryk jak mówiłam to zwykły nic nie warty cham. Wydaję mi się, że on nawet jej nie kochał tylko chciał wykorzystać. A Dawid był taki.. Taki kochany :') Nie mogę się doczekać nexta i chyba jeszcze z 10 razy przeczytam ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się popłakałam jak to czytałam :* cudowny - karla

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty jak zawsze :)
    Czekam na nexsta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo <3 Juz sie nie moge doczekac nastepnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo wczoraj znalazłam tego bloga i w godzinkę przyczytałam. Było warto. Następny proszę:-);-) :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania i co do rozdziału niesamowity - pierwszy chłopak na blogu (Dawid)

      Usuń
  7. Dołączam go grona stałych czytelników ;-) Mam nadzieje że kolejny rozdział będzie niedługo bo dwa dni już minęły:-D

    OdpowiedzUsuń